Kobiety za wcześnie robią mammografię?

Ponad milion kobiet w USA niepotrzebnie przeszło inwazyjne zabiegi w leczeniu raka piersi na przestrzeni ostatnich 30 lat. Badacze stwierdzili, że winne są powszechne badania mammograficzne, wykrywające niegroźne guzy. Naukowcy porównali liczbę przypadków wykrycia raka piersi we wczesnym i późniejszym stadium wśród kobiet powyżej 40 roku życia w latach 1976-2008. Wraz z rozpowszechnieniem mammografii liczba przypadków wykrywania raka we wczesnym stadium podwoiła się – na 100 tys. kobiet nowotwór wykrywano u 234. Jednocześnie odsetek wykrywalności w późnym stadium spadł o 8 procent – do 94 przypadków na 100 tys. kobiet. – Stwierdziliśmy, że wykrywano guzy, które nigdy nie dałyby objawów klinicznych u 1,3 mln kobiet w USA – twierdzą autorzy badania opublikowanego w poprzedni czwartek w „New England Journal of Medicine”. Naukowcy podkreślają, że kobiety poddawane są zabiegom chirurgicznym, radiologicznym, terapii hormonalnej i chemioterapii, które powinny być stosowane tylko wtedy, gdy jest to naprawdę konieczne. Co więcej raport stwierdza, że spadek liczby zgonów w powodu raka piersi uzasadnia lepsza skuteczność leczenia, a nie wczesna wykrywalność nowotworu za pośrednictwem mammografii. Potwierdzają to badania przeprowadzone w Norwegii, z których wynika, że regularnie badania mammograficzne redukują ryzyko śmierci z powodu raka piersi o mniej niż 10 procent. W 2009 roku grupa amerykańskich ekspertów skorygowała zalecenia odnośnie badań mammograficznych, które powinno wykonywać się co roku począwszy od 50 roku życia, a nie 40. Jak widać, trudno ocenić skuteczność mammografii, która ma wykrywać nowotwór, zanim dojdzie do przerzutów i leczenie okaże się jeszcze trudniejsze. Niektórzy lekarze przekonują badań od 40 roku życia, gdyż są one dla pacjentek pewnego rodzaju zabezpieczeniem. Pomimo postępu technologicznego, rak piersi jest najczęstszą przyczyną zgonów nowotworowych u kobiet na całym świecie. as