Co najmniej trzy osoby, w tym dwóch nastolatków, zginęło w miniony weekend w strzelaninach, do których doszło na ulicach Chicago. Kolejnych 18 osób zostało rannych od kul.
Pierwsza ofiara weekendowej przemocy z bronią to 33-latek, który zmarł w szpitalu po piątkowej strzelaninie na parkingu w rejonie 3600 W. Division. Sprawca zbiegł z miejsca zdarzenia zostawiając za sobą broń.
W niedzielę w odstępie paru godzin dwóch nastolatków zginęło w strzelaninach. O 3 am 15-letni Devon Ward stał na dziedzińcu budynku w okolicy 3800 S. Princeton, kiedy w jego stronę padły strzały. Chłopiec trafiony został w klatkę piersiową i zmarł w szpitalu University of Chicago.
Dwie godziny wcześniej w rejonie 1200 South Komensky policja znalazła 18-latka leżącego w uliczce na tyłach zabudowań. Chłopiec był postrzelony w głowę, jego śmierć stwierdzono na miejscu.
W niedzielę wieczorem dwóch mężczyzn stojących na chodniku w rejonie 6400 S. Lowe zostało ostrzelanych z przejeżdżającego pojazdu. 22-latek i 24-latek trafili do szpitala University of Chicago.
Co najmniej 16 innych osób zostało rannych w strzelaninach, do których doszło w miniony weekend głównie w zachodnich i południowych dzielnicach miasta.
(jm)
fot.Pixabay.com
Reklama