Nowy Jork ma swojego bohatera walki z huraganem Sandy. Jest nim polski policjant Artur Kasprzak z komisariatu nr 1 na dolnym Manhattanie. Poniósł śmierć ratując z zatapianego domu swoją rodzinę, w tym swojego piętnastomiesięcznego chrześniaka.
Kasprzakowie mieszkali przy Doty Avenue na South Beach, w bardzo popularnej wśród Polaków dzielnicy Staten Island. W miniony poniedziałek, kiedy wieczorem woda wdarła się do piwnicy i zaczęła szybko przybierać, Artur będący w domu po służbie, zarządził ewakuację na strych. Powyprowadzał tam wszystkich domowników. Siedzieli oczekując na pomoc. W pewnym momencie dom zaczął się chwiać.
Obawiając się o stan fundamentów, Artur powiedział, że musi zejść do piwnicy i sprawdzić ich stan. Mimo wątpliwości rodziny, w tym ojca, zdecydował się zejść na dół. Nigdy już nie powrócił.
Zaniepokojona rodzina zaczęła telefonować z komórek pod numer 911 z dramatycznymi wezwaniami pomocy. Ta nadeszła dopiero około siódmej rano następnego dnia. Dlaczego tak późno? Tłumaczenie jest takie, że w wodzie znajdowały się przewody elektryczne stwarzające zagrożenie porażeniem. Ponadto trzeba było wezwać ekipę nurków. Kiedy wreszcie ekipa ratunkowa dotarła na miejsce, pozostało jej już tylko wydobycie ciała Artura.
- Co oni tam pie…dolą! Jakiego porażenie się obawiali, kiedy cała elektryczność była na Staten Island odcięta – nie kryje emocji sąsiad Kasprzaków.
Doty Avenue znajdowała się w strefie obowiązkowej ewakuacji, podobnie jak cały rejon South Beach. Wielu jednak mieszkańców zdecydowało się pozostać w domach. Obawiali się grabieży, tak jak bywało już w sytuacjach powodziowych w przeszłości. Złodzieje podpływali nawet łódkami, albo pontonami do opuszczonych domów i kradli co im wpadło w ręce.
Mieszkająca w tej dzielnicy Teresa Markowska z okolic Kraśnika niedaleko Lublina, która też pozostała z mężem w domu opowiada, jak kiedyś widziała dwóch ciemnoskórych rabusiów wiozących pontonem 70-calowy telewizor plazmowy. Dlatego i ona i mąż nie zdecydowali się na ewakuację. Mają zalaną elagancko urządzoną piwnicę z barem i bilardem oraz cześć parteru.
Artur Kasprzak miał 28 lat. W NYPD służył od sześciu. Załoga komisariatu, w którym pracował wspomina go jako świetnego „gliniarza” i znakomitego kumpla. Społeczność South Beach deklaruje, że nigdy o nim nie zapomni. Jest już nawet pomysł nazwania jego iminiem jednej z okolicznych ulic.
Waldemar Piasecki, Nowy Jork
ZOBACZ TAKŻE MATERIAŁ Z TV NY1
Polski policjant Artur Kasprzak zginął w Nowym Jorku podczas huraganu
Nowy Jork ma swojego bohatera walki z huraganem Sandy. Jest nim polski policjant Artur Kasprzak z komisariatu nr 1 na dolnym Manhattanie. Poniósł śmierć ratując z zatapianego domu swoją ...
- 10/31/2012 05:30 PM
Reklama