Opublikowany w czwartek raport specjalnego prokuratora Roberta Muellera ws. domniemanych związków członków sztabu wyborczego Donalda Trumpa z Rosją stwierdza, że w śledztwie nie znaleziono wystarczających dowodów na zmowę, ale nie rozwiewa wielu wątpliwości.
Wczesnym popołudniem czasu waszyngtońskiego Departament Sprawiedliwości przekazał zredagowaną wersję raportu komisji sprawiedliwości Izby Reprezentantów, a także opublikował go w internecie. Upublicznienie raportu poprzedziła konferencja prasowa prokuratora generalnego Williama Barra, który powtórzył wnioski przedstawione pod koniec marca po otrzymaniu raportu - że specjalny śledczy Mueller nie znalazł żadnych dowodów, by ktokolwiek ze sztabu Trumpa spiskował z Rosją bądź koordynował z nią swoje działania podczas kampanii prezydenckiej w 2016 r., oraz że podczas śledztwa nie znaleziono dowodów, by prezydent je utrudniał.
Raport liczy 448 stron, choć na wielu z nich niektóre fragmenty zamazano na czarno - aby nie ujawniać niektórych wrażliwych danych, m.in. pozwalających zidentyfikować źródła informacji czy mogących zaszkodzić toczącym się pobocznym śledztwom. Ta sprawa była zresztą przedmiotem politycznych sporów, bo członkowie Partii Demokratycznej obawiali się, że Barr - nominowany przez Trumpa - może wykorzystać redakcję do ukrycia niekorzystnych dla prezydenta faktów.
Raport głosi, że w śledztwie nie stwierdzono, by ktokolwiek ze sztabu Trumpa spiskował z Rosją, ani nie znaleziono wystarczających dowodów, by kogokolwiek oskarżyć o to, że jest niezarejestrowanym agentem rosyjskiego rządu. Raport nie stwierdza też, by prezydent popełnił przestępstwo utrudniania działań wymiaru sprawiedliwości, choć napisane jest, że nie jest możliwe jednoznaczne stwierdzenie, że tego nie robił. "Gdybyśmy po dokładnym zbadaniu faktów mieli pewność, że prezydent bezspornie nie utrudniał działań wymiaru sprawiedliwości, oświadczylibyśmy to. Jednak, bazując na faktach i stosownych normach prawnych, nie byliśmy w stanie osiągnąć takiego stwierdzenia" - czytamy w opublikowanym w czwartek dokumencie.
Niemal natychmiast po publikacji dokumentu prawnicy Trumpa oświadczyli, że jest on jego całkowitym zwycięstwem. "Wyniki śledztwa to całkowite zwycięstwo prezydenta. (...) Jest jasne, że nie było żadnego nadużycia o charakterze karnym" - napisali w oświadczeniu prawnicy Trumpa: Rudy Giuliani, Jay Sekulow, Jane Raskin i Martin Raskin.
Niemniej jednak raport nie rozwiewa wszystkich wątpliwości towarzyszących wyborom prezydenckim z 2016 r., dotyczących kontaktów, jakie mieli członkowie sztabu Trumpa z Rosją, a także jego działań już po zaprzysiężeniu i rozpoczęciu śledztwa Muellera.
Jak wynika z raportu, Trump kilkukrotnie nakłaniał swoich współpracowników do usunięcia Muellera - byłego szefa FBI - ze stanowiska specjalnego prokuratora. Tak było w maju 2017 r., gdy ówczesny prokurator generalny Jeff Sessions poinformował go o powołaniu Muellera. Prezydent miał powiedzieć: "O, mój Boże. To straszne. To jest końcem mojej prezydentury", a także polecić Sessionsowi odwołanie Muellera.
Z kolei w czerwcu 2017 r. polecił ówczesnemu prawnikowi Białego Domu Donowi McGahnowi, by ten zadzwonił do zastępcy prokuratora generalnego Roda Rosensteina, który nadzorował śledztwo, i powiedział mu, że Mueller musi być zwolniony z powodu konfliktu interesów. Raport zaznacza, że większość z prób usunięcia Muellera była nieudana, głównie z powodu tego, że współpracownicy prezydenta nie wykonali jego polecenia.
Raport dowodzi też, że Trump zwolnił Jamesa Comeya z funkcji dyrektora FBI w maju 2017 r. ze względu na jego "niechęć do publicznego oświadczenia, że prezydent nie jest osobiście objęty śledztwem".
Innym tematem, który pozostawia wiele wątpliwości, są kontakty osób z jego sztabu z Rosjanami i Ukraińcami. Raport pokazuje np. że były szef kampanii Trumpa Paul Manafort - który wcześniej działał jako lobbysta na rzecz b. prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza - ujawniał strategie wyborcze i wewnętrzne partyjne sondaże swojemu ukraińsko-rosyjskiemu partnerowi Konstantinowi Kilimnikowi, a nawet rozmawiał z nim kilka razy o powołaniu na wschodzie Ukrainy przyjaznych Rosji władz regionalnych. Zarazem jednak Mueller uznał, że nie ma wystarczających dowodów, by Manafort robił to w porozumieniu z Rosjanami.
Mueller zwraca także w raporcie uwagę na niewystarczające odpowiedzi Trumpa na wysłane do niego pisemnie pytania o spotkanie w czerwcu 2016 r. w Trump Tower przedstawicieli jego sztabu z rosyjskimi wysłannikami, którego tematem miała być m.in. inwestycja budowlana w Moskwie.
Mueller napisał też, że jego zespół rozważał wezwanie Trumpa na przesłuchanie, ale ostatecznie odstąpił od tego pomysłu, obawiając się, że skończy się to długą batalią prawną, co może opóźnić sporządzenie raportu.
Tymczasem Muellera na przesłuchanie chcą wezwać członkowie Partii Demokratycznej. Przewodniczący komisji sprawiedliwości Izby Reprezentantów Jerry Nadler chciałby, aby Mueller pojawił się przed nią nie później niż 23 maja.(PAP)
fot.ERIK S LESSER/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Reklama