Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 25 listopada 2024 22:47
Reklama KD Market

Stracony świat

W roku 1990, tuż po inwazji Iraku na Kuwejt, w Aspen w stanie Kolorado doszło do spotkania ówczesnego prezydenta, George’a H. Busha, z brytyjską Żelazną Damą, premier Margaret Thatcher. Było to spotkanie dwójki wytrawnych polityków, którzy wspólnie postanowili, że agresja Saddama Husajna nie może być tolerowana. Działo się to w świecie, który dziś zdaje się być stracony. Thatcher i Bush reprezentowali wtedy transatlantyckie przymierze, które zostało wypracowane mozolnie po zakończeniu II wojny światowej. W Aspen rozmawiali ze sobą ludzie dorośli i poważni. Dziś po obu stronach Atlantyku mamy do czynienia z dziećmi. Brytyjska premier Theresa May doznała właśnie najdotkliwszej porażki parlamentarnej w powojennej historii Wielkiej Brytanii, a jej plan Brexitu jest dokładnie tak samo bezsensowny, jak wcześniejsza decyzja w znacznej mierze okłamywanych wyborców brytyjskich o wystąpieniu z Unii Europejskiej. Premier May nie ma absolutnie nic wspólnego z Thatcher, a jej naiwne zapewnienia, że nadal będzie zabiegać o jakieś porozumienie z UE w sprawie Brexitu, dawno przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Wielka Brytania zmierza donikąd i coraz bardziej pogrąża się w katastrofie, którą sama sobie sprokurowała. Po drugiej stronie Atlantyku rządzi bombastyczny, odpychający narcyz, który nie ma wprawdzie o niczym pojęcia, ale jest absolutnie przekonany o swoim geniuszu. Nie ma absolutnie nic wspólnego z Georgem H. Bushem i nie dorasta mu do pięt. I to właśnie on, razem z panią May, ma rzekomo stać na straży powojennej, zachodniej demokracji. Jest to o tyle trudne, że Donald Trump wielokrotnie podawał w wątpliwość sensowność tradycyjnych sojuszów i wolałby zapewne popijać herbatę z samowaru na Kremlu, niż konsumować „tea and biscuits” przy 10 Downing Street. Ostatnio okazało się nawet, że wielokrotnie wspominał w ubiegłym roku o możliwości wycofania się z sojuszu NATO, co zapewne oznaczałoby, iż na Kremlu herbatę zastąpiłby strumień szampana. Gdyby dziś w obliczu jakiegoś poważnego światowego konfliktu doszło gdzieś do spotkania Trumpa z May, para ta nie miałaby sobie nic istotnego do powiedzenia, a wpływ tych ludzi na globalną politykę jest dość nikły. Destrukcja ideałów zachodniej demokracji po obu stronach Atlantyku jest oczywista i niepokojąca, a jej przejawem jest narastający w wielu krajach głupawy populizm, z którego nigdy nic dobrego nie wynika. Austriacko-brytyjski filozof Karl Popper, uważany powszechnie za twórcę i głównego propagatora liberalnej demokracji oraz wizji społeczeństwa otwartego, ostrzegał przed laty, iż świat zawsze pozostanie zagrożony „złudnymi” wizjami totalitaryzmu – albo faszystowskiego, albo komunistycznego. Nie przewidział jednak, że w najważniejszych krajach Zachodu do głosu dojdą głupcy, frajerzy i bałwochwalcy. Być może szkody, jakich doznał zachodni świat w ostatnich latach nie są nieodwracalne, być może wszystko to da się jeszcze jakoś załatać i naprawić. Być może też prędzej czy później do głosu dojdzie nowa generacja przywódców, co jest możliwe choćby dlatego, że globalne nastroje polityczne mają zwykle charakter cykliczny. Oby nie było za późno. Andrzej Heyduk Pochodzi z Wielkopolski, choć od dzieciństwa związany z Wrocławiem. W USA od 1983 roku. Z wykształcenia anglista (Uniwersytet Wrocławski), językoznawca (Lancaster University w Anglii) oraz filozof (University of Illinois). Dziennikarz i felietonista od 1972 roku - publikował m. in. w tygodniku "Wprost", miesięczniku "Scena", gazetach wrocławskich, periodyku "East European Journal", mediach polonijnych, dzienniku "Fort Wayne Journal". Autor słownika pt.: "Leksykon angielskiej terminologii komputerowej" (1991) oraz anglojęzycznej powieści pt.: "The Breslau Conspiracy" (2014).     fot.PETER FOLEY/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama