Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 22 listopada 2024 23:04
Reklama KD Market

Świat nie chce imigrantów

Amerykanie chcieliby ograniczenia liczby przyjmowanych imigrantów albo przynajmniej utrzymania obecnego poziomu imigracji. W krajach Europy, zwłaszcza tych, które trzy lata temu musiały się zmierzyć z falą uchodźców, nastroje są jeszcze gorsze. Także Polacy uważają migrację, zarówno tę napływającą do kraju, jak i o dziwo - wyjazdową, za poważny problem. Prestiżowy ośrodek badawczy Pew Research Center objął badaniami mieszkańców 27 państw. Większość tych krajów z pewnością zaliczyć trzeba do tej bogatszej części świata, bo schronienie w nich znajduje dziś ponad połowa wszystkich imigrantów na świecie. Znalazły się wśród nich zarówno Stany Zjednoczone (44,5 miliona imigrantów w 2017 r.), ale i kraje, które nie zawsze kojarzymy z wielkimi migracjami, jak Arabia Saudyjska (12,2 mln) czy Rosja (11,7 mln). Są też oczywiście łączone z imigracją Niemcy (12,2 mln imigrantów), coraz bardziej muzułmańska Francja, czy postimperialna Wielka Brytania. O zdanie zapytano przede wszystkim mieszkańców krajów, w których imigranci stanowią największy odsetek ludności - Australii (29 proc.), Izraela (24 proc.), Kanady (22 proc.), czy Szwecji (18 proc.). (Przypomnijmy – w USA „tylko” 14 proc. mieszkańców to osoby urodzone poza Ameryką). Ale badaniami też objęto Polskę i Węgry, które tak mocno opierają się przyjmowaniu uchodźców, czy Meksyk, który należy do największych „dawców” migrantów na świecie (13 milionów). Powszechne zniechęcenie Wyniki okazały się zaskakująco zbieżne. „W miarę jak liczba migrantów osiąga rekordowy poziom, na całym świecie coraz więcej osób odnosi się niechętnie do zjawiska migracji, zarówno do, jak i z ich krajów” – czytamy w podsumowaniu sondażu. – „Średnio 45 procent badanych opowiada się za zmniejszeniem liczby przyjmowanych imigrantów lub za zamknięciem granic. 36 proc. pragnie utrzymania poziomu imigracji na dotychczasowym poziomie. Tylko 14 proc. uważa, że ich kraj powinien przyjąć więcej cudzoziemców”. W Europie większość mieszkańców Grecji (82 proc.), Węgier (72 proc.), Włoch (71 proc.), czy Niemiec (58 proc.) opowiada się za ograniczeniem liczby przyjmowanych imigrantów, albo przynajmniej utrzymaniem obecnego poziomu imigracji. Podobnie myślą mieszkańcy z innych państw: Izraela (73 proc.), Rosji (67 proc.), RPA (65 proc.), czy Argentyny (61 proc.). W przypadku Polaków odsetek ten wynosi 85 proc., a Amerykanów – 73 proc. W żadnym z badanych krajów zwolennicy zwiększania imigracji nie przekroczyli jednej trzeciej badanych. Empatia mimo wszystko Dziś na świecie ponad 258 milionów ludzi żyje poza krajem swojego urodzenia. W 1990 roku było ich 153 miliony. W stosunku do całości populacji udział imigrantów wzrósł w tym czasie z 2,9 proc. do 3,4 proc. Wojny, kataklizmy, zmiany klimatyczne, czy po prostu ubóstwo, wyrywają z korzeniami tysiące rodzin. Na zachodniej półkuli przybiera to postać naporu na południową granicę USA z Meksykiem, choć wielu migrantów wjeżdża do Stanów legalnie i zostaje po wygaśnięciu wizy. Do Europy większość migrantów dociera przez kraje śródziemnomorskie – Grecję, Włochy i Hiszpanię. To uchodźcy zarówno z krajów arabskich objętych konfliktami, jak i z Afryki Subsaharyjskiej. Występują o azyl w jednym z zamożniejszych państw UE, ale nawet w przypadku odmowy przyznania statusu uchodźcy, często pozostają w Europie bez zezwolenia. Trzy lata temu, kiedy rekordowa liczba 1,3 miliona migrantów szukała na Starym Kontynencie bezpiecznego schronienia, większość mieszkańców wspierała w sondażach przyjmowanie uchodźców, uciekających przed okropieństwami wojny. Dziś jednak większość mieszkańców tych samych krajów krytykuje politykę Unii Europejskiej wobec uchodźców. Jednocześnie społeczeństwa nie pozostają nieczułe na ludzkie nieszczęścia. Trzy czwarte mieszkańców Hiszpanii, Holandii. Niemiec, Szwecji, Francji i Wielkiej Brytanii wspiera dziś przyjmowanie wojennych uciekinierów. W Stanach Zjednoczonych ten pogląd podziela 66 proc. badanych (przy 29 proc. przeciwnych). Mimo to, we wrześniu Stany Zjednoczone zapowiedziały przyjęcie w roku budżetowym 2019 maksymalnej liczby 30 tys. uchodźców z regionów objętych wojną, co jest najniższą liczbą w historii. W Polsce ofiary wojny skłonnych jest przyjąć 49 proc. osób (36 proc. przeciw). Dużo bardziej sceptycznie od Polaków są nastawieni Węgrzy, gdzie tylko 32 proc. skłonnych jest przygarnąć uchodźców wojennych. Ale ten kraj był świadkiem wielkiej fali migrantów w czerwcu 2015 roku, czego nie doświadczyła Polska. Bruksela na cenzurowanym Mieszkańców krajów Starego Kontynentu objętych badaniem Pew łączy natomiast jedno – wszędzie większość badanych bardzo krytycznie ocenia działania Unii Europejskiej związane z pojawieniem się fali uchodźców z krajów muzułmańskich. Poziom niezadowolenia waha się tu w granicach od 92 proc. (Grecja) do 58 proc. (Holandia). W Polsce negatywne zdanie na temat wspólnej polityki Brukseli ma dwie trzecie badanych (67 proc.) W wielu krajach politykę migracyjną UE oceniano gorzej od polityki gospodarczej, co świadczy o tym, że negatywna ocena nie jest jedynie wynikiem ogólnej frustracji. Warto pamiętać, że poprzedni sondaż Pew Research Center z 2016 roku wskazywał z kolei, że większość Europejczyków wolałaby, aby o tym, kto może zostać uchodźcą decydowały ich własne kraje, a nie brukselska biurokracja. To też tłumaczy, dlaczego w Europie odstąpiono od egzekwowania wymogu przyjmowania z góry narzuconych kwot azylantów, którym to konsekwentnie opierała się Polska. W większości krajów wzrosła znacząco liczba osób uważających imigrację za coraz poważniejszy problem. Wskazuje to na rosnące napięcia w skali globalnej, związane z rosnącymi zagrożeniami politycznymi i ekonomicznymi. Świat stanął na rozdrożu, a ofiarami wielkiej niepewności padają ci, których życie zmusiło do szukania szansy na lepsze życie z dala od swojej ojczyzny. Jolanta Telega [email protected] Na zdjęciu: Uczestnicy karawany uchodźców w Tijuanie fot.Alejandro Zepeda/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama