Pechowy tydzień Baracka Obamy
Barack Obama stanął przed ogromnie trudnym wyzwaniem. Amerykański prezydent musi zmierzyć się z międzynarodowym kryzysem i eskalacją nienawiści w krajach muzułmańskich wobec USA. Wszystko to na 50 dni przed wyborami prezydenckimi.
- 09/13/2012 10:00 PM
Barack Obama stanął przed ogromnie trudnym wyzwaniem. Amerykański prezydent musi zmierzyć się z międzynarodowym kryzysem i eskalacją nienawiści w krajach muzułmańskich wobec USA. Wszystko to na 50 dni przed wyborami prezydenckimi. Najbliższe dni i to, w jaki sposób będzie starał się rozwiązać konflikt na Bliskim Wschodzie może przesądzić o tym, czy za kilka miesięcy ponowanie zamieszka w Białym Domu.
O tym, jak poważna jest sytuacja na Bliskim Wschodzie świadczą najdobitniej doniesienia z Libii - we wtorek ambasador Chris Stevens i trzech amerykańskich dyplomatów zostało zamordowanych w 11 rocznicę zamachów na World Trade Center. Do zamieszek i protestów przed ambasadami USA doszło także w Egipcie i Jemenie. Główną winą za eskalację przemocy na Bliskim Wschodzie obarczany jest Sam Bacile, autor kontrowersyjnego filmu wyprodukowanego w Hollywood i ośmieszającego proroka Mahometa.
Zobacz także: Kim jest autor filmu, który rozwścieczył Muzułmanów?
Dziś Barack Obama musi odpowiedzieć na wiele pytań. Sytuacja na Bliskim Wschodzie w ciągu ostatnich kilku lat nigdy nie była tak trudna. Jednocześnie w wywiadzie udzielonym stacji Telemundo, który zostanie wyemitowana w czwartek wieczorem, Obama podkreślił, że USA nie wycofa się z areny międzynarodowej. „Nasz kraj jest światu potrzebny. Wiele państw widzi w nas przywódcę, dlatego musimy nadal angażować się w sprawy ważne dla tego świata” - przekonywał Obama.
Przytoczona wypowiedź amerykańskiego prezydenta nie jest jednak odpowiedzią na pytania stawiane mu przez ekspertów od polityki międzynarodowej. Zdaniem dziennikarzy NBC, Obama musi przekonać społeczeństwo, że w Libii nie doszło do zaniedbań, które z kolei doprowadziły do śmierci ambasadora Stevena.
Zamieszki w Libii, Egipcie i Jemenie mogą rozprzestrzenić się do pozostałych krajów na Bliskim Wschodzie. Afgański rząd stara się kontrolować sytuację - prezydent Karzai publicznie potępił film Bacila i określił go mianem „nieludzkiego oraz obraźliwego”. W podobnym tonie wypowiedziała się Hillary Clinton, która oświadczyła, że amerykański rząd nie miał nic wspólnego z powstaniem filmu Bacila, a dla niej samej jest on odrażający.
AS
Reklama