Wielkie spółki technologiczne w USA od lat walczą o reformę systemu imigracyjnego i o możliwość legalnego ściągania do Stanów Zjednoczonych największych talentów, które mogłyby zapewnić Ameryce prymat na rynku high-tech. Tym bardziej szokujące okazały się doniesienia, że firma Amazon dostarcza służbom imigracyjnym technologii pozwalających na zwiększenie liczby deportacji.
Jeśli wierzyć informacjom opublikowanym przez organizację non-profit Project on Government Oversight, największy sklep internetowy na świecie – Amazon przekazał agencji Immigration and Customs Enforcement (ICE) technologię identyfikacji tożsamości na podstawie skanowania rysów twarzy w czasie rzeczywistym. Ze służbami federalnymi miała współpracować także spółka Palantir Technologies, która produkuje oprogramowanie dla internetowego giganta.
W służbie ICE
To nie jedyna forma współpracy. ICE korzysta także z tzw. chmury dostarczanej również przez inne spółki, takie jak Microsoft, Adobe, IBM, Oracle, czy Salesforce. Ale to Amazon jest „najbardziej zaangażowany w przechowywanie danych, które ułatwiają izolację) i deportację imigrantów” – czytamy w raporcie opracowanym na podstawie analizy kontraktów rządowych, informacji pochodzących z lobbyingu i innych dokumentów administracji. To właśnie ta spółka ma najwięcej zezwoleń na przechowywanie rządowych danych. Portal Daily Beast ujawnił także, że latem tego roku Amazon przekazał ICE min. technologię identyfikacji twarzy nazwaną Rekognition. Spółka przeszkoliła także pracowników federalnej agencji. Według autorów raportu może to znacznie zwiększyć możliwości identyfikowania przez ICE osób poszukiwanych, a nielegalnych imigrantów zepchnie jeszcze bardziej na margines życia publicznego. Nieudokumentowani cudzoziemcy będą się bowiem obawiali pojawiania się w urzędach i innych instytucjach, gdzie znajdują się kamery monitoringu.
Spór o granice wolności
Przeciwko korzystaniu z technologii identyfikacji twarzy w miejscach publicznych od wielu miesięcy protestuje Amerykańska Unia Swobód Obywatelskich (ACLU), uważając tego rodzaju praktyki za naruszanie praw człowieka. Mimo to, organy ścigania korzystają z coraz nowocześniejszych technologii identyfikacji, nie wyłączając elementów sztucznej inteligencji, używanej dotychczas głównie do porównywania zdjęć z różnych baz danych. Teraz chodzi już o możliwość łapania ludzi na ulicach.
Korzystanie z tego rodzaju „pomocy” przez agencje rządowe jest bardzo różnie odbierane w sektorze high tech. Google zablokował możliwość zawierania kontraktów wojskowych wykorzystujących tego rodzaju technologię. Ale szef Amazona Jeff Bezos opowiada się za współpracą z rządem.
Relacje między Doliną Krzemową są jeszcze bardziej skomplikowane. Cały sektor zaawansowanej technologii od lat domaga się przeprowadzenia reformy imigracyjnej, umożliwiającej ściąganie do USA i pozostanie w tym kraju najzdolniejszych specjalistów.
Koniec konkurencyjności USA?
Eksperci ostrzegają przed innymi poważnymi konsekwencjami obecnej polityki imigracyjnej. Najnowszy raport opublikowany przez Center for American Entrepreneurship ostrzega przed niebezpieczeństwem utraty konkurencyjności przez amerykańską gospodarkę. Widać to po spadającym udziale USA w ogólnej liczbie zakładanych przedsiębiorstw. Jeszcze w połowie lat 90. aż 95 proc. wszystkich start-upów stanowiły przedsięwzięcia amerykańskie. W 2012 roku było to około 65 procent. Obecnie – niewiele ponad połowa. To wynik nie tylko coraz powszechniejszego dostępu do nowych technologii, ale także polityki imigracyjnej, zniechęcających najbardziej kreatywne osoby do osiedlania się w USA. Spadła też gwałtownie liczba wiz studenckich, tym bardziej, że władze amerykańskie narzuciły nowe obostrzenia możliwości ich przedłużania.
A pracowników brak…
Mimo badań pokazujących, że imigranci dwa razy częściej od Amerykanów zakładają własne biznesy, propozycje administracji idą w zupełnie przeciwnym kierunku, zniechęcając ich do przyjazdu lub starań o legalizację. Najnowszy plan administracji, przewidujący uzależnienie wydawania zielonych kart od udowodnienia „samowystarczalności” potencjalnego imigranta i niekorzystania z pomocy społecznej dotyczyć ma także posiadaczy wiz H-1B, przeznaczonych dla naukowców i profesjonalistów. Restrykcje mogą dotknąć także innych sektorów gospodarki – budownictwa, górnictwa, hotelarstwa, czy sektora spożywczego. Na rynku pracy, gdzie trwa teraz walka o pracowników, wcielenie w życie nowych przepisów imigracyjnych może odbić się na życiu wszystkich Amerykanów.
Imigracyjny chaos
Nawet pomoc zaawansowanej technologii nie rozwiąże problemu chaosu związanego z polityką imigracyjną, jeśli operacje służb nie będą poprzedzone należytym przygotowaniem. Tymczasem z najnowszego raportu Government Accountability Office (GAO), ponadpartyjnego śledcze ramienia Kongresu wynika, że kontrowersyjna polityka „zera tolerancji” dla przekraczających nielegalnie granicę USA została wprowadzona bez zabezpieczenia logistycznego. Dwie instytucje – Departament Bezpieczeństwa Krajowego, odpowiedzialny za ochronę granicy oraz Departament Zdrowia i Opieki Społecznej, który miał za zadanie przejęcie opieki nad zatrzymywanymi dziećmi, zostały zaskoczone decyzją prokuratora generalnego Jeffa Sessionsa o planach przedstawiania zarzutów prokuratorskich każdemu, kto próbował nielegalnie przekroczyć granicę. Efekty tej polityki to ponad trzy tys. dzieci oddzielonych od swoich opiekunów. Ogromna fala krytyki, jaka spadła na obecną administrację, zmusiła Biały Dom do wycofania się z polityki oddzielania małoletnich od rodziców. Jednak z powodu bałaganu i nieprzygotowania stosownych agencji wiele dzieci długo musiało czekać na połączenie z najbliższymi.
Raport opublikowano w chwili, gdy administracja znów staje wobec problemu tysięcy migrantów, głównie z Ameryki Środkowej docierających do południowej granicy USA w celu otrzymania azylu. Tylko w ostatnich dniach granice Meksyku przekroczyło około siedem tysięcy osób z Salwadoru, Gwatemali i Hondurasu, udając się na północ i wzbudzając – nie pierwszy raz zresztą – irytację prezydenta Donalda Trumpa. Gospodarz Białego Domu sugerował na przykład, że w „karawanie” migrantów zmierzającej do USA znajdują się osoby z Bliskiego Wschodu, albo że za tworzeniem się mniej lub bardziej zorganizowanych grup ludzi podążających na północ stoją… demokraci. To już prawdziwa political fiction. Aż dziw bierze, że są ludzie, którzy wierzą w takie brednie.
Jolanta Telega
[email protected]
fot.Justin Lane, Ritchie B. Tongo/EPA/REX/Shutterstock
Reklama