Rekordowa liczba wyborców zamierza wziąć udział w najbliższych wyborach środka kadencji w Stanach Zjednoczonych, które odbędą się 6 listopada - wynika z sondażu dziennika "The Wall Street Journal" i telewizji NBC. Wyniki ankiety zostały opublikowane w poniedziałek.
"Duże zainteresowanie" tegorocznymi wyborami środka kadencji (ang. Midterm Elections), nazywanymi tak ponieważ organizowane są dwa lata po wyborze prezydenta, zadeklarowało prawie dwie trzecie badanych – więcej niż kiedykolwiek w historii tego typu badań.
Tak duże zainteresowanie jest zaskakujące, ponieważ z reguły wybory środka kadencji, w których dominują zagadnienia lokalne, cieszą się mniejszym zainteresowaniem Amerykanów i mają niższą frekwencję niż wybory prezydenckie.
Zainteresowanie tegorocznymi wyborami wyraża się w ostatnich miesiącach także zwiększoną aktywnością wyborców podczas kampanii i w procesie wyborczym. "To jest jak pożar w stodole" – powiedział o nagłym wzroście zainteresowania wyborami cytowany na łamach poniedziałkowego "The Wall Street Journal" sondażysta Partii Republikańskiej Bill McInturff, jeden z twórców badania.
Zdaniem autorów sondażu zainteresowanie amerykańskiego elektoratu wzrosło w wyniku batalii o zatwierdzenie nominacji Bretta Kavanaugha na sędziego Sądu Najwyższego. Zapowiadane przez administrację Trumpa i ekspertów jako bezproblemowe, zmieniło się w przewlekłą potyczkę pomiędzy Demokratami a Republikanami, kiedy 51-letnia doktor psychologii z Kalifornii oskarżyła Kavanaugh, że 36 lat temu, kiedy on miał 17 lat, a ona 15 lat, podczas przyjęcia w domu na przedmieściach Waszyngtonu molestował ją seksualnie.
W rezultacie nominacja Kavanaugh na sędziego SN została zatwierdzona przez Senat 6 października przewagą zaledwie dwóch głosów, najniższą w przypadku nominacji sędziego Sądu Najwyższego w historii Senatu.
Batalia o zatwierdzenie tej nominacji przyczyniła się do zwiększenia zainteresowania wyborami wśród elektoratu zarówno Partii Republikańskiej jak i Partii Demokratycznej, jednak w większym stopniu wśród republikanów - wykazała przedwyborcza sonda WSJ/NBC. Obecnie 68 procent republikanów i 72 procent demokratów jest "bardzo zainteresowanych wyborami środka kadencji".
Równocześnie ze wzrostem zainteresowania wyborami wzrosła popularność prezydenta Donalda Trumpa. Obecnie 47 procent respondentów pozytywnie ocenia prezydenta Stanów Zjednoczonych – najwięcej od czasu objęcia przez niego urzędu. Negatywną opinię o rządach Trumpa ma 49 procent ankietowanych.
W poprzednich badaniach, przeprowadzonych w wrześniu br., pozytywną opinię o rządach Trumpa miało 44 procent badanych, a negatywną - 52 procent.
Podczas wyborów, które zostaną przeprowadzone jak zawsze w pierwszy wtorek listopada, Amerykanie wybiorą na dwuletnią kadencję licząca 435 kongresmenów Izbę Reprezentantów i jedną trzecią Senatu - 35 senatorów na 6-letnie kadencje.
Demokraci mają nadzieję na zdobycie w wyborach przynajmniej kontroli w Izbie Reprezentantów. Aby osiągnąć ten cel muszą zdobyć dodatkowo 23 głosy, co zdaniem większości ekspertów jest wielce prawdopodobne.
Wyniki badań WSJ/NBC wskazują, że nadzieje Demokratów na odebranie po 8 latach Republikanom kontroli w Izbie Reprezentantów nie są pozbawione podstaw. Sondaż WSJ/NBC wykazął, że nieznaczna większość badanych zamierza głosować na kandydatów Partii Demokratycznej.
Przedwyborcza ankieta dziennika amerykańskiej finansjery i uchodzącej za umiarkowanie konserwatywną telewizję NBC wykazała także, że zmniejszyła się przewaga Demokratów nad Republikanami w kluczowych dla rozstrzygnięcia batalii o kontrolę Izby Reprezentantów okręgach wyborczych na przedmieściach wielkich miast, które z reguły są zamieszkiwane przez kluczową w amerykańskim procesie politycznym klasę średnią. Demokraci nadal posiadają przytłaczająca przewagę nad Republikanami wśród kobiet. Na Demokratów zamierza głosować 57 Amerykanek, o 25 procent więcej niż na Republikanów (32 procent). Preferencje Amerykanek, zdaniem komentatorów, są efektem batalii o zatwierdzenie Bretta Kavanaugh na sędziego SN, kiedy większość kobiet sympatyzowała z rzekomą ofiarą molestowania seksualnego.
Badania WSJ/NBC zostały przeprowadzone telefonicznie w dniach 14 - 17 października wśród 900 uprawnionych do głosowania Amerykanów. Badania charakteryzują się 3,25-procentowym błędem statystycznym.
Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)
fot.SHAWN THEW/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Reklama