Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 03:35
Reklama KD Market

Kandydaci zapomnieli o Afganistanie

Barack Obama określał niegdyś wojnę w Afganistanem mianem „wojny koniecznej”. Dziś ani on, ani Mitt Romney nie przywołują już bolesnego tematu konfliktu na bliskim wschodzie. Mimo że na froncie wciąż walczy 80 tys. amerykańskich...
Barack Obama określał niegdyś wojnę w Afganistanem mianem „wojny koniecznej”. Dziś ani on, ani Mitt Romney nie przywołują już bolesnego tematu konfliktu na bliskim wschodzie. Mimo że na froncie wciąż walczy 80 tys. amerykańskich żołnierzy, kandydaci do wyścigu o fotel prezydencki nie poświęcają wojnie w Afganistanie minimum uwagi podczas kampanii.  Amerykańscy wyborcy podczas tegorocznej kampanii prezydenckiej wykazują największe zainteresowanie stanem gospodarki i wysokością podatków. W obliczu kryzysu mało kto zdaje się dostrzegać, że 6 listopada, kiedy wyborcy udadzą się do urn, w Afganistanie rozpocznie się 12. rok krwawego konfliktu.

Dane statystyczne zdają się potwierdzać zmęczenie opinii publicznej tematem wojny w Afganistanie. Badanie dla AP-GfK pokazuje, że aż 66 proc. ankietowanych deklaruje sprzeciw wobec kontynuowania konfliktu. 27 proc. popiera działania zbrojne. Od czasu konfliktu w Korei w latach 50. żaden konflikt zbrojny, w który USA było zaangażowane nie zyskał sobie tak mało zainteresowania opinii publicznej.

Matthew Farwell, który służył w amerykańskiej armii przez pięć lat, w tym 16 miesięcy na misji we wschodnim Afganistanie stwierdza: „Jesteśmy znudzeni tą wojną. Razem z innymi żołnierzami często śmieliśmy się, że tak naprawdę ten konflikt nikogo nie obchodzi.”

29-letni Farwell, który studiuje obecnie na Uniwersytecie w Virginii dodaje, że temat wojny w Afganistanie bardzo rzadko pojawia się na kampusie. Byłego żołnierza nie dziwi fakt, że wojna na bliskim wschodzie nie pojawia się w kampanii prezydenckiej żadnego z kandydatów.

Brak zainteresowania tematem wojny nie zmienia jednak faktu, że Amerykanie są w konflikt wciąż zaangażowani. Od 7 października 2001 roku, kiedy ówczesny prezydent George W. Bush wysłał do Afganistanu po raz pierwszy amerykańskich żołnierzy, zginęło ich tam 1950. Tysiące zostało rannych. Wojna w Afganistanie trwa, mimo że członkowie terrorystycznej Al-Kaidy już dawno opuścili tereny tego kraju i ulokowali swoich wojowników w innych krajach, w tym w Pakistanie.

Na początku konfliktu w Afganistanie wszystko wskazywało na to, że wygrana zachodniej koalicji przyjdzie dość szybko. Kabul poddał się już w kilka tygodni po pierwszej inwazji Amerykanów. Kolejny konflikt w Iraku zyskał sobie jednak więcej uwagi opinii publicznej i administracja Busha nie była w stanie kontrolować trudnej sytuacji w obu krajach ogarniętych wojną, a Talibowie odbudowali swoje wpływy.

Podczas swojej pierwszej kadencji Barack Obama obiecywał skupić się na Afganistanie. Niestety dodatkowe 33 tys. żołnierzy wysłanych na bliski wschód nie podołało zadaniu - Afganistan nadal pozostaje skorumpowanym krajem z ogromnymi problemami. Brak pomysłu na rozwiązanie trudnej sytuacji zmęczył Amerykanów. Dużo mniej uwagi poświęcanej konfliktowi w Afganistanie nie zmienia jednak faktu, że na bliskim wschodzie wciąż giną amerykańscy żołnierze. W lipcu tego roku w Afganistanie zginęło 40 Amerykanów - to najtragiczniejszy wynik w tym roku. W sierpniu odnotowano śmierć 31. AS
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama