Mimo rekordów na giełdzie i zmniejszenia podatków od korporacji amerykańska finansjera stawia w wyborach na demokratów – wskazują badania Center for Responsive Politics, niezależnej organizacji analizującej związki świata polityki z wielkim biznesem.
Według nich, wszystko wskazuje na to, iż w bieżącym roku po raz pierwszy od 10 lat demokraci otrzymają na cele wyborcze od sektora finansowego więcej pieniędzy niż republikanie.
Tylko od firm obracających kapitałem inwestycyjnym i papierami wartościowymi kandydaci Partii Demokratycznej w tegorocznych wyborach do Izby Reprezentantów i jednej trzeciej Senatu uzyskali dotąd wsparcie w kwocie 39,3 mln dolarów, podczas gdy kandydaci Partii Republikańskiej w kwocie 28 mln dolarów.
Cztery lata temu przed takimi samymi wyborami proporcje były odwrotne – demokraci i republikanie otrzymali odpowiednio 28 mln dolarów i 41,5 mln dolarów. Wszystkie te sumy nie obejmują niezależnych wpłat na tak zwane Superkomitety Akcji Politycznej (Super PAC), które nie mogą bezpośrednio popierać określonych kandydatów lub partii, ale wolno im bez ograniczeń finansować działalność polityczną inną niż kampanie wyborcze. Nie obowiązują ich także limity otrzymywanych dotacji.
Największą kwotę wsparcia obiecał związanym z demokratami superkomitetom były burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg, który chce przekazać na ten cel 100 mln dolarów. W przypadku superkomitetów prorepublikańskich rekordzistą jest właściciel kasyn gry Sheldon Adelson, a udzielona przez niego wraz z żoną dotacja opiewa na 55 mln dolarów.
Zdaniem ekspertów Center for Responsive Politics, wzrost finansowego poparcia dla Partii Demokratycznej jest wynikiem zaniepokojenia ciągłym rozszerzaniem zakresu władzy republikańskiego prezydenta Donalda Trumpa i jego nominatów.
Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)
fot.Justin Lane/EPA
Reklama