Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 1 października 2024 12:23
Reklama KD Market
Reklama

Polacy z Brooklynu odebrali zwłoki swego dziecka

Justyna i Rafał Śliwowie zabierają swego „Aniołka” do Polski, aby tam wyprawić mu pogrzeb. O małżeństwie z Brooklynu zrobiło się głośno kilka tygodni temu, kiedy okazało się, że w biurze koronera w Nowym Jorku, Polakom wydano przez pomyłkę zwłoki cudzego dziecka.
Justyna i Rafał Śliwowie zabierają swego „Aniołka” do Polski, aby tam wyprawić mu pogrzeb. O małżeństwie z Brooklynu zrobiło się głośno kilka tygodni temu, kiedy okazało się, że w biurze koronera w Nowym Jorku, Polakom wydano przez pomyłkę zwłoki cudzego dziecka. Niezidentyfikowane do dziś niemowlę spoczęło na cmentarzu w Łomży. We wtorek Justyna i Rafał Śliwa wybierają się w podróż do Polski, aby zorganizować pogrzeb swemu zmarłemu w piątym miesiącu ciąży dziecku. To już drugi pogrzeb jaki małżeństwo wyprawia swemu „Aniołkowi”, jak nazwali zmarłego wcześniaka, nie znając jego płci. 19 czerwca na cmentarzu w Łomży spoczęły zwłoki noworodka, który – jak okazało się 6 lipca – nie był dzieckiem Śliwów, lecz innej pary. W skutek pomyłki w szpitalu Bellevue Hospital i biurze koronera w Nowym Jorku, Polakom wydano zwłoki cudzego dziecka. Kiedy pomyłka wyszła na jaw, zrozpaczeni rodzice wnieśli do sądu pozew domagając się odszkodowania w wysokości 5 mln dol. Zobacz także: Rodzina z Brooklynu pochowała w Polsce nie swoje dziecko Po dwóch miesiącach od pogrzebu Justyna i Rafał Śliwa otrzymali nareszcie zwłoki swego dziecka, które pochowają w Łomży. Reprezentujący Śliwów prawnicy, polska ambasada w Nowym Jorku, biuro koronera oraz władze Nowego Jorku dokładają tymczasem wszelkich starań, aby sprowadzić do USA zwłoki dziecka, które omyłkowo zostało wydane Śliwom i pochowane w Polsce. W skutek skomplikowanych procedur ekshumacyjnych, może to zająć nawet kilka miesięcy. Jak pisze dziennik New York Post, wciąż nie zidentyfikowano także rodziców omyłkowo wysłanego do Polski wcześniaka. Śliwowie dziennikarzom nowojorskiego dziennika powiedzieli, że choć są szczęśliwi, że odnaleźli swoje dziecko, czują wielką gorycz z powodu tragicznej pomyłki. Cieszą się jednak, że ich „Aniołek” nareszcie znajdzie godne miejsce spoczynku. Tragedia Justyny i Rafała Śliwów zaczęła się 29 maja, kiedy podczas badania w Woodhull Hospital okazało się, że lekarze nie mogą wyczuć bicia serca dziecka, co oznaczało, że jest ono martwe. Tydzień później w Bellevue Hospital lekarze sprowokowali poród. 22-letnia matka poprosiła o odcisk stopy dziecka i informację o płci. Nigdy ich nie dostała. Msza za zmarłe dziecko, o imieniu Angel (Aniołek) odbyła się 16 czerwca w Brooklynie. Następnie zakład pogrzebowy wysłał zwłoki noworodka do Łomży, rodzinnego miasta rodziców, gdzie pochowano je 19 czerwca. Kilka tygodni później, dokładnie 6 lipca, Justyna i Rafał Śliwa dowiedzieli się o pomyłce, ale informacji o rodzinie nie podano do publicznej wiadomości. Rzeczniczka biura koronera Ellen Borakove poinformowała, że dzieci miały „uderzająco podobne nazwiska”. Dodała, że „doszło do tragicznej pomyłki, którą biuro musi naprawić” i że „miasto zrobi wszystko, by każde z dzieci zostało pochowane w odpowiednim miejscu”. Prawniczka wynajęta przez rodziców zwraca uwagę, że w tym samym biurze koronera doszło w ostatnim czasie do czterech podobnych, niedopuszczalnych incydentów, gdy biuro bez zgody rodzin zatrzymało po sekcji zwłok mózgi zmarłych bliskich. mp, as

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama