Amerykański Związek Swobód Obywatelskich ( ACLU ), jedna z czołowych amerykańskich organizacji praw obywatelskich, dołączył do przedstawicieli ruchu "pro-choice" w atakach na Bretta Kavanaugha, kandydata prezydenta Trumpa na sędziego Sądu Najwyższego.
Oficjalnie ponadpartyjny, jednak silnie związany z Partią Demokratyczną, American Civil Liberties Union (ACLU) kosztem ponad miliona dolarów rozpoczął w poniedziałek kampanię zmierzającą do przekonania niezdecydowanych jeszcze senatorów, aby głosowali przeciw zatwierdzeniu nominacji Bretta Kavanaugha na sędziego Sądu Najwyższego.
W opłaconych przez ACLU reklamach telewizyjnych Kavanaugh, jest zestawiany z innymi słynnymi osobami, które były oskarżane o molestowanie seksualnie jak były prezydent Bill Clinton, słynny hollywoodzki producent Harvey Weinstein oraz aktor Bill Cosby, niedawno skazany za molestowanie seksualne na "co najmniej" 3 lata więzienia.
Podczas ub. weekendu ACLU przyjął rewolucję sprzeciwiającą się nominacji Kavanaugha na sędziego najwyższego organu sądowego w USA. Był to dopiero czwarty przypadek w 98-letniej historii ACLU, sprzeciwu tej organizacji wobec nominacji kandydata do SN.
Zrzeszająca obecnie ok. 1,8 mln członków organizacja, nie zajęła stanowiska wobec nominowania w ub. roku Neila Gorsucha na sędziego SN. Sędzia Gorsuch, pierwszy kandydat prezydenta Donalda Trumpa na sędziego SN, został zaprzysiężony w kwietniu ubiegłego roku.
" Jesteśmy przeciwni tej nominacji (Kavanaugha) z powodu wiarygodnych zarzutów molestowania seksualnego" - stwierdziła prezes ACLU Susan Herman w oświadczeniu wydanym w niedzielę.
Z podobnych powodów Wydział Prawa Uniwersytetu Harvarda poinformował o odwołaniu wykładów Kavanaugha podczas jesiennego semestru na tej uczelni.
Zapowiadane przez ekspertów prawnych jako "bezproblemowe" zatwierdzenie nominacji Kavanaugha przez Senat, natrafiło na niespodziewaną przeszkodę kiedy 51-letnia Christine Ford, obecnie wykładowczyni psychologii na uniwersytecie w Kalifornii, w wywiadzie dla dziennika “Washington Post” oskarżyła go o molestowanie seksualne 36 lat temu.
Ford do tej pory nie przedstawiła żadnych dowodów na poparcie swoich zarzutów ani nie wyjaśniła, dlaczego nie zgłosiła wówczas tego wydarzenia miejscowej policji.
W ubiegły piątek senacka komisja sądownictwa, mimo zarzutów dr Ford i przynajmniej dwóch innych kobiet, które także oskarżały Kavanaugha o występki natury seksualnej, stosunkiem głosów 11:10 zarekomendowała Senatowi, aby zatwierdził jego nominację.
Jednocześnie przewodniczący komisji, senator Chuck Grassley, republikanin ze stanu Iowa, zgodził się aby FBI przeprowadziło dodatkowe dochodzenie w sprawie tych zarzutów. Dochodzenie to ma być zakończone do najbliższego piątku.
Przywódca większości republikańskiej w Senacie Mitch McConnell zapowiedział we wtorek, że jak tylko wszyscy senatorzy otrzymają raport zarządzi, prawdopodobnie już w najbliższy piątek, głosowanie całości Senatu nad ostatecznym zatwierdzeniem tej nominacji.
Dodatkowe dochodzenie i kolejne opóźnienia w głosowaniu całości Senatu - zdaniem ekspertów - dają przeciwnikom zatwierdzenia Kavanaugha na stanowisku sędziego SN, więcej czasu na przekonanie jeszcze niezdecydowanych senatorów, aby głosowali przeciwko.
Dodatkowym argumentem są zbliżające się wybory do Kongresu, w których kilku niezdecydowanych senatorów, będzie ubiegało się o wybór na następną kadencję.
Dlatego też opłacane przez ACLU reklamy przeciw zatwierdzeniu nominacji Kavanaugha nadawane są w stanach reprezentowanych w Senacie przez senatorów, którzy walczą o następną kadencję i nie podjęli jeszcze decyzji jak będą głosować w sprawie nominacji Kavanaugha.
Taka strategia demokratów powoduje, że zdaniem większości republikanów i konserwatywnych komentatorów w batalii o zablokowanie zatwierdzenia nominacji Kavanaugha wcale nie chodzi o zarzuty molestowania seksualnego, ale o niedopuszczenie aby konserwatyści zdobyli na długie lata przewagę w 9-osobowym Sądzie Najwyższym.
"Wyjaśnia to dlaczego Kavanaugh i jego niewinna rodzina są teraz niszczeni na naszych oczach" - stwierdził we wtorek dziennik “The Wall Street Journal”.
Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)
fot.CJ GUNTHER/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Reklama