Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 25 września 2024 10:21
Reklama KD Market

Będziemy jeść. Dużo jeść

Będziemy jeść. Dużo jeść
Polscy miłośnicy ulicznego jedzenia wyruszyli w kulinarną podróż po USA Pizza na śniadanie? To nic nadzwyczajnego dla polskiego foodie, Michała Skoczka, który w czwartek rano z niecierpliwością czekał na otwarcie najstarszej nowojorskiej pizzerii. W ręku ma już na spróbowanie kubek rosołu ze sklepiku serwującego wywary z kości. Przyjechał tu prosto z Chicago, ma zamiar przemierzyć Stany Zjednoczone na zachód i zakończyć podróż z powrotem w Wietrznym Mieście. Założenie jest proste: jeść amerykańskie jedzenie. Plan jest prosty: jeść. Im więcej, tym lepiej, a im bardziej amerykańskie, tym bardziej pożądane. Jeść w food truckach, w przydrożnych niedrogich restauracjach serwujących domowe receptury, w barach szybkiej obsługi, ale i w znanych sieciówkach. Skosztować amerykańskiej pizzy, kanapek, których nie ma w Polsce, wypasionych steków i najgorszych dań Ameryki. Odwiedzić legendarne miejsca, w których narodziły się najsłynniejsze street foodowe potrawy. Wrażeniami z podróży Michał dzielić się będzie z czytelnikami bloga streetfoodpolska.pl, którego jest założycielem. W podróży towarzyszy mu kolega, Maciej Ochmanek, właściciel food trucka The Beef Bros, który na własnym podniebieniu chce przekonać się, czym uliczne jedzenie w Ameryce różni się od tego w Polsce. Żorż w Ameryce 45-letni Skoczek, znany również jako Żorż Ponimirski – bloger, propagator ruchu food truckowego i organizator zlotów swoją podróż rozpoczął 22 września w Chicago na zlocie food trucków. W Wietrznym Mieście nie mógł nie spróbować legendarnej pizzy na głębokim spodzie i słynnego chicagowskiego hot doga. Amerykańskiego hamburgera przyszło mu zjeść w polskiej restauracji w Palos Hills. Następnie smakosze wyruszyli w trasę do Nowego Jorku, a potem zatoczą pętlę przez środek kraju, stany Ohio, Missouri, Kansas, Colorado, aż do Las Vegas i przez Nebraskę z powrotem do Chicago. Taki jest przynajmniej plan. Bo przecież gdy na autostradzie pojawi się smakowity neon, plan może ulec zmianie. Panowie nie kryją, że ich wyprawie przyświeca cel: „Będziemy jeść. Dużo jeść”. Michał Skoczek jest miłośnikiem jedzenia, który – jak sam o sobie mówi – „bawi się tym, co robi i robi to, co go bawi”. Nie ma wykształcenia gastronomicznego, lecz jego blog sreetfoodpolska.pl stał się w Polsce najpopularniejszym blogiem o szeroko pojętym jedzeniu ulicznym. Występuje w telewizjach śniadaniowych, jego recenzje publikowane są w prasie, pod pseudonimem Żorż Ponimirski prowadzi stałą rubrykę kulinarną w Magazynie Kielce Gazety Wyborczej („Żorż smakuje”). O sobie mówi: „Uzależniony od biesiadowania, tatara i golonki. Nie pogardzi kawiorem, a nawet zimną wódką”. W Polsce Michał promuje ruch food truckowy, który w naturalny sposób wiąże się z krajem za wielką wodą – USA to miejsce narodzin food trucków. Wraz z kolegą kochają amerykańską kuchnię i uważają, że nie ma lepszego sposobu na poznanie danego kraju jak przez poznanie go przez lokalną kuchnię. Hamburger synonimem wolności Nie jest to pierwsza wizyta Michała w Ameryce. Kraj podbił jego serce i podniebienie cztery lata wcześniej, gdy podczas pierwszej podróży koncentrował się na typowym amerykańskim fast foodzie. Od dzieciństwa Michał marzył, by pojechać kiedyś do Stanów. Jak pisze na blogu, jako dziecko komuny, jego wyobrażenia o kraju kształtowały filmy, coca-cola, dżinsy i guma balonowa. Po upadku komunizmu to właśnie hamburger stał się synonimem wolności i nowych czasów. Michał przyznaje, że nie bez znaczenia jest również niesłabnąca w Polsce fascynacja amerykańskim stylem życia. „Polacy zawsze kochali USA, a im bardziej ten kraj był zohydzany w oficjalnych mediach, tym więcej osób chodziło na amerykański filmy i wystawy”. Zamiłowanie Michała do ruchu food truckowego i fast foodowego to coś więcej niż wcinanie hamburgerów. Podczas pierwszej wyprawy jednym z jego celów było odwiedzenie historycznych miejsc – ale niech nie zmyli Czytelnika słowo „historia”. W 2014 r. postarał się o ekskluzywny wstęp i prywatną wycieczkę po Hamburger University – centrum szkoleń fastfoodowego giganta McDonald's w Oak Brook, archiwum korporacji w Elk Grove oraz muzeum – pierwszą restaurację McDonald's w Des Plaines. Przyglądał się również produkcji legendarnego burbonu Wild Turkey w gorzelni w Kentucky. W kraju borykającym się z problemem otyłości społeczeństwa stek na śniadanie i tony chrupiącego bekonu to dla wielu nadal atrakcyjna opcja. – Nie ważę się, bo dopóki dżinsy się dopinają, wiem, że nie tyję – śmieje się Michał. W dobie zainteresowania zdrową żywnością i produktami organicznymi, a nawet bojkotowania McDonald'sa, polski foodie z powodzeniem zachwala mielone z czerwonego mięsa, soczyste frytki i ciągnący się na kanapkach ser, a przydrożne restauracje i tanie lokale na poboczach są dla niego obiektem fascynacji. Co doskonale świadczy o tym, że w Polsce mit Ameryki ma się bardzo dobrze. A jeśli dodać do tego przemierzanie samochodem niekończących się autostrad, jedzenie w food truckach i spanie w tanich motelach, to mamy już Amerykę na całego. Joanna Marszałek j.marszalek@zwiazkowy,com fot.archiwum Michała Skoczka

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama