Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 13 listopada 2024 19:17
Reklama KD Market

Kuchenny polski / How's Your Polish?

Mój polski praktycznie nie istnieje. To był mój pierwszy język, jedyny w jakim mówiłem, zanim w wieku trzech lat przyjechałem do Ameryki. Niedawno stuknęła mi siedemdziesiątka, a z mojego polskiego nie zostało wiele. Sprawy miały się inaczej, kiedy jeszcze żyli moi rodzice. Mój ojciec był prawdziwym polskim patriotą i zawsze powtarzał, że polski jest jego jednym i jedynym językiem. Podczas 45 lat życia w Stanach ojciec nauczył się trochę angielskiego, ale nie za wiele. Zawsze wolał mówić po polsku, więc i ze mną rozmawiał w naszym ojczystym języku. Potrafił godzinami opowiadać o Polsce i o swoim dzieciństwie. Z mamą było inaczej. Szybko, niemal natychmiast po przyjeździe do Ameryki nauczyła się angielskiego. To ona zajmowała się rachunkami, dokumentami i wszelkimi formalnościami. Ale w domu, z moim ojcem zawsze rozmawiała po polsku. Siłą rzeczy, dopóki mieszkałem w domu rodzinnym, mój polski był, moim zdaniem, perfekcyjny. Wszystko zmienił upływ czasu. Wyprowadziłem się z rodzinnego domu, mój ojciec umarł, a ja zacząłem uczyć angielskiego na uniwersytecie w mieście, gdzie nikt nie mówił po polsku. Mój polski powoli zaczął zanikać. Co mam na myśli, pisząc o zanikaniu? Pozwólcie, że opowiem Wam dwie historie. Odwiedziłem kiedyś moją mamę, miała wtedy już ponad 70 lat. Mieszkała w ośrodku dla seniorów na południowym zachodzie Stanów. W ośrodku oprócz niej nie było żadnych Polaków, więc od śmierci mojego ojca nie rozmawiała z nikim po polsku, od jakichś ośmiu lat. Myślałem, że będzie chciała porozmawiać ze mną po polsku, więc zaproponowałem: „Mamo, jeśli chcesz, możemy mówić tylko po polsku”. Jej odpowiedź bardzo mnie zaskoczyła. Mama popatrzyła na mnie i powiedziała: „Johnny, może lepiej nie. Kocham cię, ale twój polski rani moje uszy.”. A oto druga historia. W 2002 roku byłem w Polsce, gdzie promowałem moją książkę – napisane po polsku i angielsku wspomnienia o moich rodzicach. Profesor, który prowadził spotkanie autorskie zaproponował, że chętnie wystąpi w roli tłumacza, kiedy będę odpowiadał na pytania publiczności. Odpowiedziałem, że to zbędne, ponieważ mówię po polsku. Uśmiechnął się i powiedział: „Nie obraź się. Być może potrafisz wymówić polskie głoski, ale nie znasz słów ani polskiej gramatyki.”. Byłem w szoku, ale przyjąłem jego ofertę. Później, podczas autorskiej trasy po Polsce zdałem sobie sprawę, że ten profesor jednak miał rację. Raz w Warszawie poszedłem do kawiarni, gdzie zamówiłem kawę i ciastko. Oczywiście po polsku. Kelnerka popatrzyła na mnie zdziwiona i powiedziała do koleżanki: „Ten facet ma coś z głową. Nie zrozumiałam ani słowa z tego, co do mnie powiedział.”. Pytacie, jak kiepski jest mój polski? To kuchenny polski. Pytacie, jak brzmi kuchenny polski. Oto odpowiedź: Nie potrafię ci opowiedzieć o Kancie po polsku, ani o Reformacji, ani o egzystencjalizmie, albo dlaczego Naziści wyruszyli na Zachód, ani skąd pochodzę, ale potrafię policzyć do dziesięciu, przywitać się i pożegnać, zamówić kawę, poprosić o chleb albo zupę. Potrafię ci powiedzieć, że ludzie umierają. To życiowa prawda, i ani ja, ani ty nie możemy nic na to poradzić. Potrafię powiedzieć „Proszę Panie Boże” i „Nie bój się”. Kiedy patrzę na deszcz, potrafię powiedzieć, że pada. A jeśli pada śnieg, potrafię powiedzieć „Dzisiaj jest zimno i zapewne jutro też będzie zimno”. How's Your Polish? My Polish is almost non-existent now. It was my first language, the only language I spoke before we came to America when I was 3, but I’m 70 now and I've lost most of my Polish. It was different when my parents were still alive. My dad was a real Polish patriot, and he always said that Polish was his one and only language. He learned some English in the 45 years he lived in the United States, but it wasn’t much. He always preferred speaking in Polish, and that’s what he and I spoke. We would spend hours sitting around talking about Poland and what it was like when he was a kid. It was different with my mom. She was the one who learned English almost immediately when we arrived here in the US. She took care of the bills and the banks and buying stuff. But at home, she always spoke Polish in deference to my dad. So as long as I stayed home, my Polish was – I’ll say it – perfect. Time changed all that. I moved away from home, and my dad died, and I got a job teaching English at a University in a town where no one spoke Polish, and my Polish slowly started to disappear. What do I mean by disappear? Let me tell you two short stories. I remember visiting my mom once when she was in her 70s. She was living in a retirement community in the Southwest where there were no Poles, and I knew she hadn’t spoken to anyone in Polish for probably 8 years, since my dad died. I thought to myself, I bet she would love to speak Polish again. So I said to her, “Mom, let’s only talk Polish when I come to visit you.” What she said surprised me. She looked at me and said, “Johnny, let’s not. I love you, but your Polish hurts my ears.” Here’s the second story: I was doing a book tour in Poland in 2002 promoting a Polish/English edition of a memoir I wrote about my parents called Jezyk Mulow. The professor who organized the tour said he would translate for me when people asked me questions about the book. I said it was unnecessary because I could speak Polish. He smiled and said, “I mean you no offense, but although you know all the sounds of Polish, you don’t know any of its grammar or words.” I was shocked but accepted his offer to translate for me. Later during the tour, I came to realize he might be right. I went into a coffee bar in Warsaw and ordered in Polish a cup of coffee and a pastry. The waitress stared at me with a look of wonder and said to a co-worker in Polish, “I think this guy is crazy, I can’t understand a word he’s saying.” So how bad is my Polish? It’s kitchen Polish. And what’s kitchen Polish? Let me tell you. I can’t tell you about Emmanuel Kant in Polish or the Reformation, or existentialism or why the Nazis moved east before moving west, or where I came from, but I can count to ten, say hello and goodbye, ask for coffee, bread or soup. I can tell you people die. It’s a fact of life, and there’s nothing you or I can do about it. I can say, “Please, God,” and “Don’t be afraid.” If I look out at the rain, I can tell you it’s falling. If there’s snow, I can say, “It’s cold outside today, and most likely it’ll be cold tomorrow.” John Guzlowski amerykański pisarz i poeta polskiego pochodzenia. Publikował w wielu pismach literackich, zarówno w USA, jak i za granicą, m.in. w „Writer’s Almanac”, „Akcent”, „Ontario Review” i „North American Review”. Jego wiersze i eseje opisujące przeżycia jego rodziców – robotników przymusowych w nazistowskich Niemczech oraz uchodźców wojennych, którzy emigrowali do Chicago – ukazały się we wspomnieniowym tomie pt. „Echoes of Tattered Tongues”. W 2017 roku książka ta zdobyła nagrodę poetycką im. Benjamina Franklina oraz nagrodę literacką Erica Hoffera, za najbardziej prowokującą do myślenia książkę roku. Jest również autorem dwóch powieści kryminalnych o detektywie Hanku Purcellu oraz powieści wojennej pt. „Road of Bones”. John Guzlowski jest emerytowanym profesorem Eastern Illinois University. — John Guzlowski's writing has been featured in Garrison Keillor’s Writer’s Almanac, Akcent, Ontario Review, North American Review, and other journals here and abroad.  His poems and personal essays about his Polish parents’ experiences as slave laborers in Nazi Germany and refugees in Chicago appear in his memoir Echoes of Tattered Tongues.  Echoes received the 2017 Benjamin Franklin Poetry Award and the Eric Hoffer Foundation's Montaigne Award for most thought-provoking book of the year.  He is also the author of two Hank Purcell mysteries and the war novel Road of Bones.  Guzlowski is a Professor Emeritus at Eastern Illinois University.     fot.Stanislaw Rozpedzik/Epa/REX/Shutterstock
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama