Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 14:21
Reklama KD Market

Kto może stracić amerykański paszport

Amerykański paszport to przedmiot marzeń osób starających się o naturalizację. Dający poczucie bezpieczeństwa, że nikt już nie zakwestionuje naszego prawa do wjechania na terytorium Stanów Zjednoczonych. Bo cóż może powstrzymać naturalizowanego obywatela przed powrotem do własnego już kraju? Otóż może. Służby imigracyjne coraz częściej kwestionują prawo do obywatelstwa wjeżdżających i odbierają dokument podróży. Kwestionowanie ,,amerykańskości” to praktyka, którą odnotowuje się coraz częściej. Do takiego wniosku doszli dziennikarze ,,Washington Post”, którzy dotarli do osób, którym odebrano paszporty lub utrudniono wydanie nowych, uruchamiając wobec nich procedury deportacyjne. Albo po prostu uniemożliwiono wjazd do USA. Ofensywa na pograniczu Uspokójmy od razu Czytelników. Praktyki te w minimalnym stopniu dotyczą Amerykanów polskiego pochodzenia. Służby imigracyjne wzięły na celownik przede wszystkim Latynosów urodzonych na pograniczu Meksyku i Teksasu. Według władz federalnych przez cztery dekady – od lat 50. do 90. ubiegłego stulecia lekarze i położne masowo wydawały amerykańskie metryki urodzenia dzieciom urodzonym w Meksyku. Kilka osób przyznało się do takich praktyk przed sądem. Sprawa nie jest nowa, bo śledztwa w tej sprawie zaczęły się jeszcze za prezydentury George’a W. Busha. Jednak po interwencji American Civil Liberties Union (ACLU) w 2009 roku zaprzestano odmów paszportów. Teraz jednak adwokaci imigracyjni mówią wręcz o ,,dramatycznej zmianie” w polityce wydawania paszportów i egzekwowaniu prawa dotyczącego obywatelstwa. Tak jak w przypadku Juana, urodzonego (przynajmniej według amerykańskiej metryki) w pogranicznym Brownsville w Teksasie. Departament Stanu zażądał od niego okazania zaświadczeń o opiece prenatalnej jego matki, metryki chrztu, czy wręcz umów wynajmu mieszkania z czasów jego narodzin. Juan, który ma za sobą służbę w amerykańskiej armii, straży granicznej, a obecnie jest strażnikiem więziennym, zdobył część dokumentów, ale nowego paszportu nie otrzymał, bo zażądano kolejnych papierów. Znów zaprotestowała ACLU, oskarżając administrację Trumpa o niszczenie wspólnot żyjących na amerykańsko-meksykańskim pograniczu, gdzie w dzisiejszych czasach nie da się normalnie funkcjonować bez paszportu. Wiele zdesperowanych osób, którym odmówiono paszportów, zdecydowało się na pójście do sądów. Często z pozytywnym skutkiem. Kłody pod nogi Niezależnie jednak od wyników starć przed obliczem Temidy nie ulega wątpliwości, że administracja wyraźnie dokręciła śrubę przy procedurach naturalizacyjnych. Nałożyło się to na inny proces – zwiększoną liczbę podań o przyznanie obywatelstwa. Ten ostatni trend to bezpośredni rezultat antyimigracyjnej retoryki i obaw, że nawet najmniejszy konflikt z prawem legalnego rezydenta może skutkować deportacją. Do tego imigranci obawiają się, że administracja Trumpa przeforsuje ustawowe ograniczenia ubiegania się o obywatelstwo, jeszcze bardziej zaostrzając przepisy. Dlatego też posiadacze zielonych kart często występują o naturalizację natychmiast po nabyciu uprawnień (najczęściej jest to pięć lat posiadania prawa stałego pobytu). Już teraz Biały Dom sygnalizuje wydanie rozporządzenia wykonawczego, pozwalającego na zakwestionowaniu prawa do naturalizacji osobom, które skorzystały z programów opieki społecznej, w tym Obamacare. Ucieczka od świadczeń Kwestia korzystania z federalnych programów pomocowych stała się na tyle gorąca, że imigranci zaczęli masowo rezygnować ze świadczeń, obawiając się, iż stanowić to będzie dla nich przeszkodę nie tylko przy utrzymaniu obywatelstwa, ale także przy zalegalizowaniu pobytu. Tak zresztą doradzają swoim klientom niektórzy prawnicy imigracyjni, licząc się z tym, że przepisy imigracyjne zostaną zaostrzone. Rozporządzenia wykonawcze przygotowywane w Białym Domu zmierzają ponoć do pozbawienia praw do legalnej rezydentury wszystkim, którzy w jakiś sposób są zależni od państwowego garnuszka. I tak według portalu Politico w przypadku programu WIC (formalna nazwa to Special Supplemental Nutrition Program for Women, Infants, and Children), przeznaczonego dla ciężarnych kobiet i niemowląt, w 18 stanach odnotowano spadek liczby podań sięgający nawet 20 proc. W ciągu prezydentury Trumpa liczba beneficjentów WIC zmniejszyła się z 7,4 miliona w styczniu 2017 r. do 6,8 miliona w maju 2018 roku. Takiego spadku nie da się wytłumaczyć jedynie spadającą liczbą urodzeń i poprawą sytuacji gospodarczej. Dyrektor USCIS Francis Cissna sygnalizuje także zintensyfikowanie działań “denaturalizacyjnych”, czyli negatywnej weryfikacji osób, którym już przyznano obywatelstwo. Według prawników imigracyjnych komórki badające przypadki podawania nieprawdy w podaniach o przyznanie obywatelstwa zwiększyły swoją aktywność już rok temu i badają sprawy sięgające lat 90. ubiegłego stulecia. Żółwie tempo procedur Prawnicy imigracyjni mówią też o wyraźnym zwolnieniu samych procedur rozpatrywania podań przez urzędników. Wygląda to tak, jakby administracja chciała zniechęcać kandydatów do naturalizacji. ,,Opóźnienia gonią opóźnienia” – skarży się Justin Conlon, prawnik imigracyjny z Hartford. I tak np. w Connecticut czas oczekiwania na naturalizację zwiększył się z sześciu miesięcy do grubo ponad roku. W skali całego kraju w U.S. Citizenship and Immigration Service czekają na rozpatrzenie 753 tysiące wniosków o przyznanie obywatelstwa. To dwukrotnie więcej niż w 2014 roku. Przypomnijmy też o kosztach – samo złożenie podania o naturalizację to dziś 725 dolarów (w tym 85 dolarów za sprawdzenie niekaralności), konieczność przedstawienia badań lekarskich, wzięcia dnia wolnego w dniu interview w USCIS, a w bardzo wielu wypadkach dodatkowe wydatki za pomoc prawną. Wysokość opłat podyktowana jest intencją rządu, aby to imigranci, a nie amerykańscy podatnicy finansowali działalność USCIS. Niestety – nie idzie za tym wzrost jakości urzędniczych usług. Ale to chyba dziś najmniejsze ze zmartwień imigrantów. Najgorsza jest niepewność i obawa przed zaostrzeniem przepisów i uniemożliwieniem realizacji własnego snu o Ameryce. Jolanta Telega [email protected]   fot.Kritchanut/123RF Stock Photos
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama