Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 14:18
Reklama KD Market

Mur dla legalnych

Problem imigracji od samego początku zdominował prezydenturę Donalda Trumpa. Zaczęło się od rozporządzeń wykonawczych ograniczających możliwość wjazdu do USA obywatelom z niektórych krajów świata. Potem było wiele kolejnych kroków, skierowanych przede wszystkim przeciwko nielegalnej imigracji. W tym tygodniu dowiedzieliśmy się o najnowszym pomyśle Białego Domu – ograniczeniu dostępu do przywileju uzyskania obywatelstwa. Koncepcja Millera Według mediów administracja będzie chciała utrudniać, czy wręcz uniemożliwiać naturalizację tych osób, które kiedykolwiek w przeszłości korzystały z jakiejkolwiek formy opieki społecznej. Dotyczy to zarówno samych petentów, jak i ich rodzin. Byłoby to bardzo istotne ograniczenie, bo o ile posiadaczom zielonych kart często nie przysługuje prawo do opieki społecznej, to przywilej ten często przysługuje ich dzieciom, jeśli są obywatelami USA. Tak więc negatywne konsekwencje mogą dotknąć tych legalnych imigrantów, którzy poprosili państwo o wsparcie osób, które z racji miejsca urodzenia są pełnoprawnymi Amerykanami. Za pomysłem, według mediów, stoi doradca Białego Domu Stephen Miller, który od początku kadencji jest zwolennikiem ograniczania imigracji w jakiejkolwiek postaci. Zgodnie z jego filozofią zmiany mają na celu ochronę amerykańskich podatników i stworzenie mechanizmu, który zapewniłby pełną samowystarczalność materialną osób wjeżdżających do USA jako legalni imigranci. I tak – jeśli doniesienia medialne się potwierdzą – skorzystanie z Obamacare (sic!), food stamps, czy ubezpieczenia dla dzieci CHIP może skutkować odmowną decyzją w sprawie naturalizacji. I nie będzie do tego potrzebna decyzja Kongresu! Jeśli sprawdzą się najczarniejsze scenariusze, zmiany mogą dotyczyć nawet 20 milionów imigrantów. Cicha kośba legalnych Wiosną tego roku administracja próbowała wprowadzić strategię “zera tolerancji” na południowej granicy USA. Chodziło o nielegalnych imigrantów, których oskarżano o wykroczenie, jakim miało być nieuprawnione przejście granicy. Skończyło się to wielkim skandalem, gdy okazało się, że od rodziców oddzielono ponad dwa tysiące dzieci i części z nich nie można teraz odnaleźć. W tym samym czasie Immigration and Customs Enforcement zintensyfikował aktywność deportacyjną. O zasadniczej zmianie podejścia do legalnych imigrantów jest już dużo ciszej. Polityka przynosi jednak konkretne efekty. Od początku kadencji Trumpa liczba legalnych imigrantów wjeżdżających do USA zmniejszyła się o 12 procent. Tylko w pierwszym kwartale 2018 roku liczba zaakceptowanych petycji imigracyjnych spadła o 20 procent. I to mimo oficjalnych zapewnień rzecznika USCIS Michaela Barsa, że jego agencja nie zmieniła trybu rozpatrywania podań o zielone karty. Trudno jednak takie twierdzenia określić innym słowem niż “ściema”. Kara za legalne świadczenia Ostatni pomysł, polegający na “rozliczaniu” posiadaczy zielonych kart z korzystania z państwowych świadczeń przy staraniu się o obywatelstwo, uderza bezpośrednio w legalnych imigrantów, często karząc ich za to, że podjęli się w jakimś okresie życia niskopłatnych zajęć i znajdując się poniżej oficjalnego progu ubóstwa skorzystali z należnych im świadczeń. Można się tu doszukać przesłanek politycznych – wiadomo, że ubożsi imigranci stanowią naturalny elektorat Partii Demokratycznej, a nie republikanów, więc zwiększanie tej puli wyborców nie leży w interesie rządzących. Chodzi też o umocnienie negatywnego stereotypu imigranta, żerującego na amerykańskim systemie pomocy społecznej. Ale restrykcje mogą dotknąć także tych legalnych rezydentów, którzy mieszkają w USA od wielu lat i kiedyś, w odległej przeszłości skorzystali z opieki społecznej welfare, czy znaczków żywnościowych, a dziś znajdują się w dobrej sytuacji materialnej. Pojawiły się nawet doniesienia, że USCIS może zaliczać do pomocy publicznej nawet ulgę podatkową earned income credit (EIC), z której korzysta dziś aż 27 milionów pracowników, w tym wielu imigrantów. Przypomnijmy, że EIC jest całkowicie legalną ulgą podatkową, do której kwalifikują się posiadacze zielonych kart. Podobnie jak nie jest prawnym wykroczeniem skorzystanie przez legalnego imigranta z Obamacare. Legalny sprawdzany jak hitlerowiec To nie jedyny ruch administracji skierowany przeciwko legalnym imigrantom. Mimo że prezydencki projekt ograniczenia legalnej imigracji przepadł w Kongresie, Biały Dom ograniczył środkami administracyjnymi liczbę przyjmowanych uchodźców. Prokurator generalny Jeff Sessions ogłosił niedawno, że osoby będące ofiarami przemocy domowej mogą nie otrzymać azylu w USA. USCIS rozszerzył potem tę zasadę o ofiary gangów, co jest jednym z głównych powodów ucieczki z krajów Ameryki Środkowej. W czerwcu Biały Dom zarządził przegląd dokumentów już naturalizowanych osób i dokładne sprawdzanie, czy nie kłamali oni w podaniach o przyznanie obywatelstwa. Przyłapanie na podawaniu nieprawdziwych informacji może zakończyć się odebraniem amerykańskiego paszportu. Prawo dotyczące “denaturalizacji” istnieje od lat, ale zwykle stosowano go wobec zbrodniarzy wojennych z hitlerowskich Niemiec czy sowieckich szpiegów. Według informacji napływających z United States Citizenship and Immigration Services, agencja została zmuszona do zrewidowania wielu obowiązujących procedur, aby dostosować się do rozporządzenia wykonawczego prezydenta “Buy American, Hire American”. I tak na przykład USCIS zaczął bez rozgłosu odmawiać zmiany statusu posiadaczom wiz studenckich F-1, jeśli osoby te przepracowały w USA (legalnie!) dłużej niż rok. Plama na wizerunku To nie wszystkie utrudnienia USCIS skierowane przeciwko legalnym imigrantom. Tydzień temu pisałam w tym miejscu o utrudnianiu procedur pozwalających na ubieganie się o stały pobyt w USA. 11 września 2018 roku wchodzi w życie nowy przepis, dający agentom USCIS prawo do wydawania negatywnych decyzji w sprawach imigracyjnych bez konieczności proszenia petenta o uzupełnienie dokumentacji. “Techniczna” zmiana w procedurze sprawiła, że urzędnicy nie muszą już wystawiać jednego z dokumentów Request for Evidence (RFE) lub Notice of Intent to Deny (NOID), zamykając od razu sprawę. Ta strategia “zera tolerancji” dla błędów może zasadniczo zmienić tryb w rozpatrywaniu podań imigracyjnych. Zgodnie z duchem rozporządzenia “Buy American, Hire American” wirtualny mur mający na celu ograniczenie legalnej imigracji rośnie coraz wyżej. Trudno znaleźć racjonalne uzasadnienie dla takiej polityki, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę obecny okres gospodarczej prosperity i sytuację na rynku pracy. Nie mówiąc o stratach wizerunkowych, jakie ponoszą Stany Zjednoczone, co przekłada się na spadek ruchu turystycznego. Jolanta Telega [email protected] fot.Michael Reynolds/Epa/REX/Shutterstock
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama