Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 22 listopada 2024 05:05
Reklama KD Market

Zalew pomocy po pożarze na osiedlu w Prospect Heights

Zalew pomocy po pożarze na osiedlu w Prospect Heights
Polonijne organizacje, firmy i zwykli ludzie spieszą z pomocą pogorzelcom Po raz kolejny Polonia pokazała swoje wielkie serca. Fala pomocy i wsparcia okazanego ofiarom pożaru na osiedlu River Trails Condominiums w Prospect Heights, który 18 lipca strawił blisko sto mieszkań, przerosła najśmielsze oczekiwania. Pomagały polonijne biznesy, organizacje i prywatne osoby. Koordynatorzy akcji pomocowych serdecznie dziękują za przekazane dary i apelują o najbardziej potrzebną teraz pomoc pieniężną. W najbliższych dniach polskim rodzinom, które ucierpiały w pożarze, przekazane zostanie pierwsze siedem tysięcy dolarów ufundowanych przez Związek Narodowy Polski i Kongres Polonii Amerykańskiej. Pomoc mała i duża Skala pomocy zaoferowanej pogorzelcom z Prospect Heights była ogromna. Zaraz po publikacji artykułu o pożarze w naszej redakcji rozdzwoniły się telefony. Oferty pomocy spływały również na naszej stronie facebookowej. Pani Irena zainicjowała zbiórkę pieniędzy na akordeon dla syna bohaterki naszego artykułu. Kolejny akordeon zadeklarował pan Janusz Godula. Inna Czytelniczka, pani Urszula, zadzwoniła z ofertą przekazania mebli, dywanów i wyposażenia mieszkania. Polska tłumaczka za naszym pośrednictwem zgłosiła się do pomocy polskim rodzinom nie mówiącym po angielsku. Do akcji pomocy pogorzelcom włączyły się inne polonijne media. Związek Narodowy Polski (Polish National Alliance, PNA) wraz z Kongresem Polonii Amerykańskiej w najbliższych dniach wręczy szesnastu poszkodowanym polskim rodzinom pierwsze czeki – w wysokości 500 i 1000 dolarów. Pięć tysięcy ufundował Związek Narodowy Polski z prezesem Frankiem Spulą, a dwa tysiące przekazał Kongres Polonii Amerykańskiej, wydział Illinois z prezesem  Mirosławem Niedzińskim, który osobiście nadzorował zbiórkę i dostarczył fundusze do PNA. Jedną z pierwszych organizacji na miejscu pożaru był amerykański Czerwony Krzyż, który koordynował zbiórkę i sortowanie darów oraz pomagał w zapewnieniu noclegu rodzinom, które straciły dach nad głową. W pierwszą noc po pożarze ponad 100 osób przenocowało w Lakewood Chapel w Arlington Heights, gdzie pomoc zorganizował pastor John Elleson. Wielkie serca Polonii
Janusz Stanowskifot.Joanna Marszałek
Koordynację zbiórki, sortowanie i rozdzielanie darów na miejscu, zwłaszcza w przypadku polskich rodzin, we własne ręce wziął Janusz Stanowski, wiceprezes zarządu osiedlowego stowarzyszenia właścicieli mieszkań. Na liście 96 zniszczonych w pożarze mieszkań odszukuje nazwiska polskich właścicieli, próbuje także dotrzeć do polskojęzycznych wynajmujących, nie zawsze figurujących w osiedlowej ewidencji. Również Stanowski podkreśla ogrom otrzymanej pomocy: – W tej chwili nasza osiedlowa sala gimnastyczna zastawiona jest rzeczami. Ludzie znosili ubrania, buty, środki higieny, konserwy. Zaraz obok stoi cała przyczepa darów, która wypełniła się przez dwa dni weekendu. Na stołach, które przywiozła firma Lowell Foods ustawiliśmy jedzenie ufundowane przez Deli4You oraz pizzę, którą dostarcza nam pizzeria La Rosita z Wheeling. Polski właściciel z Illusion Cafe przywiózł zabawki, jedzenie i zaoferował dwa tygodnie bezpłatnych posiłków dla ofiar pożaru. Podjechał mężczyzna i wręczył torbę kart podarunkowych do restauracji McDonald’s oraz Subway. Polski policjant podchodzi do mnie i szepcze, że ma kanapę i dwa skórzane fotele do odebrania – wyliczał Stanowski podczas wizyty w naszej redakcji. – Piękny gest okazał pan Mirek z Prospect Heights, który zaoferował, że przygarnie do swojego domu dwie rodziny. Dziś zadzwoniła menadżerka lokalnego salonu fryzjerskiego, która zaoferowała Polakom strzyżenie za symboliczną cenę. Ubrań mamy już taką ilość, że odsyłamy je do Czerwonego Krzyża lub Salvation Army. Proszę wziąć pod uwagę, że nie mamy już tego gdzie składować… Stanowski szczególnie podkreśla pomoc i wielkie serce okazane przez właścicielkę sieci sklepów Deli4You, Małgorzatę Antonik. – Z puszek, które tam wystawiono, przekazano mi do tej pory łącznie 3076 dolarów. Zamieniam to w banku na pięćdziesiątki i wręczam poszkodowanym mieszkańcom – Stanowski pokazuje skrzętnie prowadzoną listę osób, którym przekazał pieniądze i karty, poświadczoną podpisami. Do tego dochodzą karty podarunkowe od klientów, karty na zakupy w Deli4You o wartości 100 dolarów dla poszkodowanych rodzin, a także przyniesione przez klientów delikatesów środki czystościowe i ubrania, których nazbierały się dwie ciężarówki. – To nie byli dla nas zupełnie obcy ludzie – mówi Antonik. – Większość to znajome twarze, ludzie, którzy robili u nas zakupy, czasem u nas pracowali. Również nasi pracownicy pomagali w sortowaniu i pakowaniu darów. Jeszcze do niedzieli w Deli4You można składać dary pieniężne dla pogorzelców. Gorycz i gniew Władze Prospect Heights w poniedziałek, zaledwie cztery dni po pożarze, umieściły na swojej stronie internetowej komunikat o zakończonej zbiórce ubrań i zaapelowały o dary pieniężne na wysiłki związane z pomocą pogorzelcom. Można je składać w internecie na stronie Czerwonego Krzyża lub lokalnych dystryktów szkolnych. Linki znajdują się w witrynie prospect-heights.il.us Nie wszyscy członkowie podzielonego zarządu dzielą entuzjazm i chęć pomocy poszkodowanym. Stanowski relacjonuje, jak w piątek po pożarze niepełny zarząd podjął decyzję o zamknięciu na weekend osiedlowego budynku, gdzie trwała zbiórka darów, „bo wszyscy są przemęczeni”. Sam nie chciał odpoczywać, gdy ludzie byli w potrzebie, a dary przywożono praktycznie non stop. Gdy chciał otworzyć budynek własnym kluczem, okazało się, że w drzwiach zmieniono zamki – scenę nagrały lokalne telewizje. Fakt zamknięcia centrum pomocy tak rozgniewał mieszkańców, że podczas poniedziałkowego spotkania z ubezpieczycielami zorganizowano pikietę, domagając się zmian w zarządzie. Na spotkanie nie wpuszczono wynajmujących, mimo iż część posiadała ubezpieczenia. Spór mieszkańców z częścią zarządu, a także między samymi członkami, trwa od 2017 roku i wstąpił już na drogę sądową. Na razie wysiłki Stanowskiego i całej Polonii kierowane są na pomoc pogorzelcom. – Jest nas, Polaków, tu w Chicago koło miliona. Gdyby każdy dał dolara… – apeluje Janusz Stanowski. – To wystarczy, aby odbudować zgliszcza w ciągu roku, a nie dwóch lat, jak oszacowano na spotkaniu właścicieli z ubezpieczycielami. Większość mieszkańców wielonarodowego osiedla stanowili Latynosi, lecz oprócz Polaków i imigrantów z Europy Wschodniej byli też Afrykańczycy, Azjaci. – Wszyscy potrzebują pomocy. Nie dzielmy ofiar według rasy i koloru. Wszyscy mamy życie, rodziny i podobne marzenia – dodaje Polak. Pożar stulecia Groźny pożar, do którego doszło w kompleksie apartamentowym w Prospect Heights na północno-zachodnim przedmieściu Chicago, zniszczył trzy budynki, a czwarty wyłączył z użytku. Trzy osoby – w tym strażak – doznały obrażeń niezagrażających życiu, a setki mieszkańców osiedla utraciło dach nad głową i dobytek. W spalonych budynkach mieszkało wiele polskich rodzin. Pożar wybuchł w środę 18 lipca około godz 1.30 pm w rejonie 800 Macintosh Count w jednym z apartamentowców i szybko rozprzestrzenił się na dwa sąsiednie budynki. Policja dla bezpieczeństwa zablokowała ulice Apple Drive i Plaza Drive. Całe osiedle zostało ewakuowane na czas walki strażaków z uporczywym ogniem, którego pokonanie utrudniał silny wiatr. W akcji gaśniczej brało udział blisko 200 strażaków z pięciu okolicznych jednostek strażackich. Jeszcze następnego dnia strażacy monitorowali tlące się zgliszcza. Jak poinformowały władze, na osiedlu zbudowanym w latach 60. nie było automatycznych urządzeń gaśniczych, które na mocy przepisów nie są wymagane w starszych budynkach. Pożar wybuchł w mieszkaniu na drugim piętrze. Zdaniem władz został wywołany przez 12-latka, który bawił się zapalniczką. Jednak zdaniem Stanowskiego akcja gaśnicza nie była przeprowadzona sprawnie – straż przyjechała dopiero po dwudziestu kilku minutach, a pierwsza woda poleciała na budynek dopiero po pięćdziesięciu minutach. Straż pożarna Prospect Heights nazwała wydarzenie „pożarem stulecia”. Za rekordowy uznano również odzew lokalnych mieszkańców. Według szefa lokalnej straży pożarnej był on największy w regionie od czasu pożaru w 1985 r., który strawił tor wyścigów konnych w Arlington Heights. Według opublikowanego w środę oficjalnego raportu, ogień spowodował straty w wysokości 10 milionów dolarów. Na cztery miliony dolarów wyceniono straty strukturalne budynku, a straty materialne właścicieli mieszkań na sześć milionów. Zarząd osiedla zapowiedział zamiar odbudowy budynków, co może potrwać do dwóch lat. „Najgorsza jest psychika” – Straciliśmy wszystko. Nic się nie uratowało. Została torebka i samochody, którymi pojechaliśmy rano do pracy. Spaliły się wszystkie dokumenty, meble, sprzęt, cały dorobek 17 lat w Ameryce – powiedziała Grażyna Huczko, która od 12 lat mieszkała na osiedlu. – Pomaga nam rodzina i przyjaciele. Wszystkim serdecznie dziękujemy. Myślę, że jakoś sobie poradzimy. Najgorsza jest psychika… – dodaje Grażyna. Właśnie dlatego, że „najgorsza jest psychika” również „Dziennik Związkowy” chce dołożyć swoją cegiełkę pomocy pogorzelcom. Wszystkie poszkodowane w pożarze polskie rodziny zapraszamy na spotkanie ze współpracującą z naszą gazetą psycholog Katarzyną Pilewicz. Bezpłatna sesja dotyczyć będzie radzenia sobie z objawami silnego stresu i traumą, z jaką zmagają się ofiary katastrof. Spotkanie dla pogorzelców z Prospect Heights odbędzie się 13 sierpnia w godzinach 7-9 pm pod adresem 405 Lake Cook Rd., pokój 203 w Deerfield. Tel. (847) 907-1166. Zdjęcia: Jacek Boczarski

20180724_151412

20180724_151412

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama