Żydowski elektorat Obamy na Florydzie zawodzi
Jak pokazują sondaże Barack Obama traci poparcie wśród społeczności żydowskiej na Florydzie. To zła wiadomość dla prezydenckiego sztabu wyborczego, ponieważ w tzw. swing states głosy każdej znaczącej grupy są na wagę złota. Jednym z takich stanów jest Floryda...
- 07/26/2012 07:30 PM
Jak pokazują sondaże Barack Obama traci poparcie wśród społeczności żydowskiej na Florydzie. To zła wiadomość dla prezydenckiego sztabu wyborczego, ponieważ w tzw. swing states głosy każdej znaczącej grupy są na wagę złota. Jednym z takich stanów jest Floryda.
Choć statystycznie Żydzi stanowią tylko 3,4 proc. mieszkańców Sunshine State, niejednokrotnie okazywało się już, że w rzeczywistości ich siła sprawcza w wyborach jest niedoceniana. Wszystko to ze względu na ich niezawodną frekwencję.
Poparcie dla urzędującego gospodarza Białego Domu wśród osób żydowskiego pochodzenia jest na zaskakująco niskim poziomie w porównaniu do innych kandydatów Partii Demokratycznej w przeszłości. Nikt nie przewiduje, że głosy te zgarnie Mitt Romney, ale ich ubytek może zaważyć o utracie Florydy na rzecz Republikanów, tak jak to miało miejsce w 2000 roku. Warto przypomnieć, że przed czterema laty Obama zgarnął aż 78 proc. głosów społeczności żydowskiej w kraju. Szacunki ekspertów mówią obecnie o 10-14 procentowym spadku poparcia wśród Żydów. Jeśli wskaźnik ten podskoczyłby jeszcze o kilka punktów procentowych mogłoby się okazać, że będzie to jeden z głównych czynników decydujących o wygranej. Kluczem do sukcesu bądź porażki w stanie będzie wynik w na południu Florydy – tradycyjnej twierdzy Demokratów.
Na kilka miesięcy przed wyborami można zauważyć co najmniej dwie przyczyny takiego stanu rzeczy. Po pierwsze, mało przekonywująca polityka Obamy poparcia dla Izraela i brak wizyty w tym państwie. Po drugie, bolesne skutki kryzysu finansowego odczuwalne na Florydzie, gdzie ponad milion osób pozostaje bez pracy. Sprawa jest o tyle istotna, że mniejszość żydowska to od lat obywatele niezwykle licznie biorący udział w wyborach. Ponad 90 proc. z nich na pewno pojawi się w listopadzie w punktach wyborczych.
Zaistniałą sytuację próbują wykorzystać Republikanie. Sztab Mitta Romneya powołał już do życia 30 specjalnych biur do kontaktu z wyborcami, przede wszystkim żydowskimi. Zatrudniono w roli doradcy m.in. Trevi Troya, zastępce sekretarza Departamentu Zdrowia w czasach prezydentury George'a Busha. Ponadto Romney zapowiedział już wizytę w Izraelu podczas swojej podróży do Europy.
Od dłuższego czasu krytyka izraelskiej polityki Obamy to ważny oręż w ręku byłego gubernatora stanu Massachusetts. Według obliczeń Republikanów około 15 proc. amerykańskich Żydów, którzy cztery lata temu poparli Obamę, teraz waha się czy zrobić to ponownie.
MG
Reklama