Od piątkowego wieczoru do poniedziałkowego poranka w Chicago postrzelono aż 27 osób, w tym cztery śmiertelnie. Do strzelanin tradycyjnie dochodziło w zachodnich i południowych rejonach miasta, lecz również w dzielnicach Wicker Park i East Side.
Wśród ofiar śmiertelnych jest 23-letni Marquell S. Hicks, zabity w niedzielę w dzielnicy Austin dwukrotnym strzałem w klatkę piersiową. Wcześniej tego dnia w ataku z przejeżdżającego pojazdu na zachodzie Chicago zginął 32-etni Vincent E. Blackwell. Również w niedzielę w dzielnicy Roseland na dalekim południu zmarł od kul Daniel J. Carter, a w piątek wieczorem zastrzelono 40-letniego Titus L. Daily’ego.
Wśród rannych od kul jest 37-latek, który w niedzielę nad ranem wracał z baru w Wicker Oark na północy Chicago oraz 20-latek postrzelony w twarz i pachwinę w dzielnicy East Side.
Liczba osób postrzelonych w Chicago w tym roku, według danych dziennika „Chicago Tribune” przekroczyła już 1400 ofiar.
Mimo tych drastycznych danych liczba zabójstw i postrzeleń w Chicago od początku roku jest niższa w porównaniu z rekordowymi pod względem przemocy latach 2016 i 2017.
Na przełomie czerwca i lipca chicagowska policja ogłosiła, że przemoc z użyciem broni w Chicago spada już szesnasty miesiąc z rzędu.
(jm)
fot. Bobbi Bowers/Flickr
Reklama