Dziewięć osób zabitych i 49 rannych na chicagowskich ulicach – to bilans wyjątkowo upalnego i brutalnego weekendu.
Ubiegły weekend towarzyszący Dniu Ojca był jednym z najbardziej brutalnych w Chicago w tym roku. Od piątkowego popołudnia do poniedziałku rano przynajmniej 55 osób zostało postrzelonych, w tym dziewięć śmiertelnie.
Większość strzelanin miała miejsce w zachodnich i południowych dzielnicach Chicago, w rejonach opanowanych przez gangi. Do jednej ze strzelanin, w której ranne zostały cztery osoby, doszło w okolicy ulic Cermak i Sacramento, w dzielnicy Little Village w niedzielę ok. godz. 9.30 wieczorem. Niezidentyfikowany sprawca otworzył ogień w kierunku grupy osób. Zajście obserwowało wielu przebywających na ulicy świadków. Kilka godzin później sześć osób zostało postrzelonych w dzielnicy Little Italy.
Od początku roku w strzelaninach na ulicach Chicago zginęło 230 osób, a ponad 1,2 tys. odniosło rany. To mniej niż w najbardziej krwawych od dwóch dekad ostatnich dwóch latach, ale bilans ubiegłego weekendu przeczy optymistycznej teorii, według której poziom przemocy w Chicago znacznie spada.
(gd)
fot.Tannen Maury/EPA
Reklama