Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 26 września 2024 19:22
Reklama KD Market

Łączy nas polskość

Łączy nas polskość
O miejscu kobiet we władzach największej polonijnej organizacji pomocowej, misji i przyszłości ZNP z Alicją Kuklińską – nowo wybraną sekretarz krajową Związku Narodowego Polskiego rozmawia Grzegorz Dziedzic.
fot.arch. Alicji Kuklińskiej
Grzegorz Dziedzic: – Została Pani wybrana sekretarzem krajowym Związku Narodowego Polskiego. Czym zajmuje się sekretarz krajowy? Alicja Kuklińska: – Najważniejszym zadaniem sekretarza jest obsługa klienta, czyli członków Związku Narodowego Polskiego. Sekretarz zajmuje się także utrzymaniem prawidłowej struktury związku – okręgów, regionów i grup. Prowadzi korespondencję oraz ewidencję tego, co dzieje się w organizacji, dba, żeby wszystko odbywało się zgodnie z prawem stanowym oraz statutem. Pracuje Pani w ZNP od 2009 roku. W tym czasie przeszła Pani przez poszczególne szczeble związkowej kariery. – Moja przygoda ze Związkiem Narodowym Polskim rozpoczęła się, gdy pracowałam jako nauczycielka w polskiej szkole w Chicago. Zarząd szkoły postanowił nauczycielom wykupić w ZNP ubezpieczenia na życie. Wraz z polisą otrzymałam związkowy periodyk „Zgoda”. Z wykształcenia jestem polonistką, więc pomyślałam, że gdyby była taka możliwość, to chętnie wprowadziłabym w „Zgodzie” pewne zmiany. Po paru latach zostałam zatrudniona w Związku Narodowym Polskim. Moim pierwszym zadaniem była pomoc ówczesnemu dyrektorowi sprzedaży. Zapoznałam się z produktem finansowym oferowanym przez organizację, a jednocześnie poznawałam sferę organizacyjną i włączyłam się w bratnią działalność ZNP. Przeszłam wymagane szkolenia biznesowe, które w połączeniu z moimi przednimi doświadczeniami stanowią solidną bazę, niezbędną do objęcia stanowiska sekretarza krajowego związku. Po kilku latach pracy w ZNP została Pani redaktor naczelną „Zgody”. – Zostałam redaktor naczelną i dość radykalnie zmieniłam wygląd „Zgody”. Treść magazynu, który jest oficjalną publikacją organizacji, jest zgodna z oczekiwaniami czytelników. „Zgoda” jest odzwierciedleniem życia związkowego, tego, co dzieje się w organizacji w różnych regionach kraju. Z dużą przyjemnością w każdym kolejnym numerze umieszczam materiały dotyczące Polski. Czytelnicy bardzo lubią czytać ciekawe artykuły o Polsce, dużym zainteresowaniem cieszą się przepisy polskiej kuchni, co ciekawe najwięcej pytań dotyczy tego właśnie działu. „Zgoda” jest dwujęzyczną publikacją, ale artykuły poświęcone Polsce są zwykle po angielsku, bo mają wtedy szansę na dotarcie do szerszej rzeszy czytelników, którzy za pomocą tej lektury poznają kraj swoich przodków. Wśród pracowników organizacji większość stanowią kobiety, natomiast jak to często bywa w świecie korporacyjnym, zarząd jest zdominowany przez mężczyzn. Czy Pani obecność w zarządzie ZNP to precedens, czy zapowiedź zmian? – Związek Narodowy Polski zawsze szedł z duchem czasu. Kobiety zawsze zajmowały miejsca przy stole prezydialnym. Kilka lat temu pani Teresa Abick była wiceprezesem związku, a przez parę miesięcy piastowała również urząd prezesa ZNP. Rzeczywiście, w ścisłym zarządzie jest mniej kobiet niż mężczyzn. Myślę, że wynika to z tego, że do pełnienia funkcji w zarządzie potrzebna jest wiedza i doświadczenie biznesowe, a biznes i finanse to kierunki, w których częściej realizują się mężczyźni. Przyjęło się też chyba, że w biznesie bardziej ufa się mężczyznom, choć uważam tę opinię za niezasłużoną. Pani wybór na sekretarza krajowego ZNP może być zatem zachętą i motywacją dla Polek, aby sięgały po najwyższe stanowiska. – Jak najbardziej. Możliwości są nieograniczone, bo od dawna żyjemy przecież w czasach równouprawnienia. Czas sięgać po to wszystko, po co sięgają mężczyźni. Uważam, że kobiety i mężczyźni mają takie same szanse na sukces. Od nas – kobiet zależy, czy będziemy te szanse wykorzystywać, czy uważać się za słabsze i nie dość kompetentne. W jakim miejscu widzi Pani Związek Narodowy Polski za dziesięć lat? – Chciałabym i będę nad tym pracować, żeby organizacja rozwijała się, żeby przybywało nowych członków. Obserwuję trend zainteresowania młodych osób polskiego pochodzenia ich korzeniami i upatruję w nim źródła przyszłych członków organizacji. Generalnie jestem przeciwniczką wszelkich rewolucji. Uważam, że ewolucja jest najlepszą metodą na przetrwanie i rozwój związku. Wszystko wokół się zmienia i my również musimy zmieniać się i dostosowywać do oczekiwań naszych członków. Od 1880 roku służymy Polonii, więc najwyraźniej coś robimy dobrze. Jesteśmy największą organizacją polonijną, kapitał organizacji z roku na rok wzrasta. Stabilnie idziemy do przodu i bardzo odpowiedzialnie gospodarujemy pieniędzmi. Jestem przekonana, że dzięki temu będziemy mogli przekazać ją kolejnym pokoleniom. Związek Narodowy Polski działa od 1880 roku, podczas gdy inne organizacje polonijne dawno przestały istnieć, albo istnieją w sposób symboliczny, na peryferiach życia społecznego. Jaki jest związkowy przepis na sukces? – Próbowanie rozmaitych rozwiązań. Pamiętajmy, że nie każdy pomysł i przedsięwzięcie kończy się sukcesem. Ale jeśli dysponuje się dużą ilością pomysłów, a przy okazji słucha uważnie głosu społeczeństwa – łatwiej o właściwe wybory. Inne są oczekiwania młodego pokolenia, a inne pokolenia seniorów. Jeśli, przynajmniej częściowo, będziemy w stanie zaspokoić wymagania każdej z tych grup – jest to droga do sukcesu. Młodzi ludzie, pokolenie milenialsów, nie są zainteresowani zebraniami i obradami. Chętnie spotkają się na chwilę, by wspólnie zrobić coś dobrego i pożytecznego dla innych i szybko powracają do swoich własnych zajęć, nie oczekując ceremonii przyznania dyplomów uznania. Komunikacja odbywa się błyskawicznie za pomocą mediów społecznościowych. Seniorzy maja więcej wolnego czasu, wiec mogą go spędzić na zebraniu, wspólnej wycieczce, czy wyprawie do teatru. Mówiąc o przetrwaniu, warto podkreślić, że dewizą Związku Narodowego Polskiego jest konserwatywne podejście do wydatków, rozsądne i odpowiedzialne dysponowanie pieniędzmi. Pieniądze powierzone ZNP są bezpieczne, a to, co zarabiamy, wraca do naszych członków w postaci programów.
Od lewej: prezes ZNP i KPA Frank Spula, sekretarz krajowy ZNP Alicja Kuklińska i skarbnik ZNP Steve Tokarski fot.Łukasz Dudka
  Polonia na przestrzeni lat zmieniła się. Polacy przeprowadzili się z Chicago na przedmieścia, kolejne pokolenia coraz lepiej się asymilują. Polacy przestali masowo emigrować do USA. W jaki sposób ZNP reaguje na te zmiany? – Początki istnienia i działalności ZNP rzeczywiście były silnie związane z napływem imigrantów. Polacy zapuszczali korzenie, myśleli o przyszłości swoich rodzin i naturalne było, że zapisywali się do organizacji bratnich i pomocowych. Dzisiaj napływ nowej emigracji jest bardzo mały i odzwierciedla się to w jej przynależności do organizacji. Potrzeba posiadania tożsamości i świadomość narodowa budzą się natomiast w osobach polskiego pochodzenia, których rodziny mieszkają w Stanach Zjednoczonych często od kilku pokoleń. Te osoby często nie mówią po polsku, wiele z nich nigdy nie odwiedziło ojczyzny swoich przodków, a mimo to identyfikują się z polskością i z organizacją. Ten trend jest wyraźny i przekłada się na rozwój związku. Organizacja powstała w czasach, kiedy Polacy zrzeszali się walcząc o odzyskanie niepodległości przez Polskę. W tym roku świętujemy stulecie tego wydarzenia, a Polacy wciąż się do związku zapisują. Dlaczego wciąż warto zapisać się do Związku Narodowego Polskiego? – Z tych samych powodów, co w momencie powstania organizacji. Ludzie potrzebują poczucia przynależności, świadomości posiadania wspólnej historii i wspólnych wartości, wypływających z pochodzenia. Łączy nas polskość. Jeśli chodzi o aspekt finansowy, w życiu każdego człowieka przychodzi moment, w którym ważne stają się bezpieczeństwo i stabilizacja, czyli to, co ZNP ma do zaoferowania swoim członkom. Pieniądze, które generuje organizacja, wydawane są na programy członkowskie. Dochód wraca do członków ZNP w postaci zarówno dywidend, jak również rozmaitych programów. Każdego roku na stypendia studenckie wydajemy około ćwierć miliona dolarów. Przyznajemy także stypendia magisterskie i doktorskie. Tak jak już wspomniałam, odpowiadamy na potrzeby różnych grup wiekowych. Młodzieży potrzebne są stypendia i zajęcia sportowe, starsi potrzebują ubezpieczeń, doradztwa prawnego i spotkań w kołach zainteresowań, np. tanecznym. Oferta związku skierowana jest także do najmłodszych. ZNP organizuje w każde wakacje kolonie letnie, a dwa tygodnie temu w ogrodach ZNP odbył się piknik dla dzieci połączony z imprezą charytatywną Kids-4-Kids. – Dzieci to nasza przyszłość, nie tylko naszych rodzin, ale również przyszłość organizacji. Bez inwestowania w dzieci nie może być mowy o podtrzymaniu polskiej tożsamości. Przysłowie mówi, że „czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”. Pomimo braku nowej imigracji, młode pokolenie Polaków urodzonych już w USA jest dla nas bardzo ważne. Dlatego inwestujemy w dzieci poprzez organizowanie kolonii, zajęć i imprez, wspomagamy finansowo polskie szkoły, zespoły taneczne, z których jesteśmy bardzo dumni. Pragnę podkreślić, że mam na myśli nie tylko Chicago, ale całe Stany Zjednoczone. Wielu Polaków kojarzy Związek Narodowy Polski z polityką. Czy słusznie? – Zupełnie niesłusznie. ZNP nie jest organizacją polityczną, lecz bratnią, pomocową. Naszym głównym założeniem jest zabezpieczanie finansowe naszych członków i ich rodzin oraz pomoc w postaci programów członkowskich. To błędne skojarzenie wypływa zapewne z faktu, że w 1944 r. jednym z założycieli i pierwszym prezesem Kongresu Polonii Amerykańskiej był ówczesny prezes ZNP Karol Rozmarek. Związek Narodowy Polski był siłą sprawczą powstania organizacji politycznej – Kongresu Polonii Amerykańskiej, i od tego czasu tak się składa, że ta sama osoba piastuje funkcję prezesa obu organizacji. Stąd do dzisiaj niektórzy mają problem z rozdzieleniem ich od siebie. ZNP nie jest organizacją polityczną i nigdy nią nie był, dlatego przed laty powstał Kongres Polonii Amerykańskiej. Przed Panią, jako sekretarzem krajowym ZNP, stają nowe wyzwania. Jakie emocje towarzyszą objęciu tego stanowiska? – Przede wszystkim duma. Jestem osobą urodzoną i wykształconą w Polsce. Przyjechałam do Stanów Zjednoczonych blisko trzydzieści lat temu i uważam, że odniosłam tu sukces. Jestem częścią zarządu wielkiej organizacji z niezwykle bogatą historią. Mam nadzieję, że zmiany w organizacji wciąż będą zachodzić, że przetrwamy trudności, jeśli takie nadejdą. Jako sekretarz, będę starała się pracować nad tym, by nasze relacje z obecnymi członkami i otwartość na nowych były jak najlepsze. Nasza długa historia dowiodła, że opatrzność nad związkiem czuwa. Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia. [email protected]

1

1

2

2


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama