„Europa powinna przestać zachowywać się jak protektorat USA i powinna zająć się własną obroną, by stać się prawdziwym partnerem Stanów Zjednoczonych” – powiedział we wtorek w Pradze były doradca strategiczny prezydenta USA Donalda Trumpa Steve Bannon.
„Walczyliśmy po stronie Europy w pierwszej wojnie światowej, walczyliśmy w II wojnie światowej i w czasach zimnej wojny” - mówił Bannon, przekonując, że w sprawach bezpieczeństwa Europa musi stanąć na własnych nogach, ponieważ Stany Zjednoczone nie są w stanie same ponosić nakładów na rozwiązywanie konfliktów na całym świecie.
„Powinniście się wstydzić. Nie powinniście być naszym protektoratem, chcemy, żebyście byli partnerami” - mówił były doradca Trumpa podczas debaty zorganizowanej przez holding Czechoslovak Group i wyższą szkołę CEVRO.
Wypowiedział się także na temat możliwej wizyty prezydenta Milosza Zemana w Białym Domu. Czeski prezydent mówił o tym zaraz po wyborze Trumpa na prezydenta USA, ale do wizyty dotąd nie doszło. Bannon zaznaczył, że kadencja Trumpa trwa dopiero półtora roku i jak dotąd prezydent USA spotykał się z politykami, z którymi rozpatrywał istotne kwestie międzynarodowe. „Mamy przed sobą jeszcze sześć i pół roku jego mandatu, mamy wiele czasu” – powiedział.
Partnerem Bannona w debacie był były specjalny doradca Białego Domu z lat rządów Demokratów Lanny Davis. W Pradze dyskutowali oni m.in. o polityce ekonomicznej USA. Bannon bronił ekonomicznego nacjonalizmu Trumpa i oświadczył, że Zachód musi gospodarczo przeciwstawić się Chinom, które wykorzystują nieuczciwe praktyki handlowe.
„Przemysłowy Zachód musi się przeciwstawić Chinom, to jest podstawowa sprawa, także dla Republiki Czeskiej” – przekonywał. Jego zdaniem USA i inne kraje poprzez korzystne dla Pekinu umowy handlowe stały się chińskimi wasalami.
Bannon twierdził także, że skutki polityki Trumpa już widać w gospodarczym ożywieniu w USA i obniżeniu bezrobocia. Doradca Demokratów odpowiadał, że administracja Trumpa nie inwestuje wystarczająco dużo środków w tworzenie nowych miejsc pracy dla nisko wykwalifikowanych Amerykanów.
Bannon z Davisem w debacie wielokrotnie wracali do ostatnich wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, w których Trump pokonał kandydatkę demokratów Hillary Clinton. Zgodzili się m.in., że jedną z przyczyn zwycięstwa Trumpa była utrata kontaktu z tradycyjnymi wyborcami przez Demokratów. Ci mniej zarabiający zwrócili się wówczas w stronę Trumpa.
Według Bannona Demokraci wciąż koncentrują się na rosyjskim wpływie na wybory prezydenckie i nie podnoszą tematów, które interesują pracujących. W efekcie – mówił Bannon – Demokraci nie odniosą sukcesu w wyborach do Izby Reprezentantów i Senatu. Jego zdaniem będą miały one znacznie większe znaczenie niż zwyczajowe głosowanie do Kongresu, a kampania będzie jeszcze ostrzejsza niż kampanie Trumpa i Clinton. „Jeżeli myślicie, że 2016 rok to była jazda bez trzymanki, to jeszcze nic nie widzieliście” – mówił Bannon.
Śledztwo w sprawie możliwej rosyjskiej współpracy ze sztabem wyborczym Trumpa, zdaniem Bannona, przyniesie raczej negatywne rezultaty dla służb bezpieczeństwa niż dla prezydenta. „To będzie ciekawe, czego w najbliższych tygodniach dowiemy się o amerykańskich tajnych służbach” – powiedział były doradca, powołując się na nieopublikowane dotąd dokumenty mające wskazywać, że za rządów Baracka Obamy służby wynajmowały informatorów do śledzenia kampanii wyborczej Trumpa.
Bannon o Hillary Clinton mówił jako o polityku o ambicjach Lucyfera, a Angelę Merkel zaliczył do najgorszych i najbardziej aroganckich polityków XXI wieku.
Bannon należał do najbliższych współpracowników Trumpa i był jego strategicznym doradcą. Z tej funkcji został odwołany w sierpniu 2017 r., gdy prezydent zmagał się z silną krytyką po fali przemocy w Wirginii, którą sprowokowali biali rasiści. W marcu Bannon wystąpił jako gość na zjeździe francuskiego Frontu Narodowego. Z Pragi jedzie na Węgry i do Włoch.
Z Pragi Piotr Górecki (PAP)
Na zdjęciu: Steve Bannon
fot.MARTIN DIVISEK/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Reklama