Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 25 listopada 2024 17:42
Reklama KD Market

Comey vs. Trump – zemsta, czy walka o amerykańską demokrację?

Czy to zemsta wyrzuconego z pracy podwładnego, któremu prezydent winien był elementarną lojalność, czy poważne ostrzeżenie dotyczące fundamentów amerykańskiej demokracji? Jakiej odpowiedzi byśmy nie oczekiwali, wymiana werbalnych ciosów między byłym szefem FBI Jamesem Comeyem a Donaldem Trumpem nie ma nic wspólnego z Wersalem. Comey opublikował w tym tygodniu książkę “A Higher Loyalty: Truth, Lies, and Leadership”, w której nie zostawia suchej nitki na prezydencie. Książkę, która już stała się bestsellerem sprawdziło przed publikacją FBI, aby usunąć z niej wszystkie tajne wątki i informacje. Nie usunięto jednak samych opinii autora. Prezydent jak mafioso? Przed inauguracją sprzedaży książki Comey udzielił długich wywiadów dziennikowi “USA Today” oraz telewizji ABC. Stwierdził między innymi, że Donald Trump nie posiada moralnych kwalifikacji, aby być prezydentem. Porównał też metody działania gospodarza Białego Domu do zachowania szefów mafii. To słowa bez precedensu. Nigdy wcześniej urzędujący lub były dyrektor FBI nie ośmielił się użyć podobnych słów wobec urzędującej głowy państwa. Wszystko to w imię prowadzenia “zrównoważonej debaty dotyczącej przywództwa i zasad etycznych” – jak twierdzi autor. Comey opisuje też cały szereg trudnych spotkań z prezydentem, które odbył jako szef FBI oraz powtarzane przez Trumpa żądania lojalności i zamknięcia śledztwa w sprawie byłego doradcy ds. bezpieczeństwa państwa Michaela Flynna. Temu z kolei prezydent stanowczo zaprzecza. Co więcej, zdaniem byłego szefa Federalnego Biura Śledczego, Rosja może się znajdować w posiadaniu informacji kompromitujących dla prezydenta, który zgodnie z konstytucją jest także głównym dowódcą sił zbrojnych. Comey odwołuje się tu do sytuacji, do której miało dojść w 2013 roku “w jednym z moskiewskich hoteli”, gdzie obecny prezydent miał rzekomo spotykać się z prostytutkami. Trump konsekwentnie zaprzecza jednak faktom na ten temat zawartym w dossier byłego brytyjskiego agenta i uważa dokument za fałszerstwo. Comey z kolei nie twierdzi, że ma twarde dowody w tej sprawie, wypowiadając się jedynie o prawdopodobieństwie. Politycy go nie lubią Comey jest osobą uważaną za bezkompromisową, jeśli chodzi o przestrzeganie prawa. I nikogo nie przeprasza, mimo że politycy uważają, że jest za co. Wielu demokratów uważa, że to właśnie on przyczynił się znacząco do zwycięstwa Trumpa w wyborach prezydenckich w 2016 roku. Ówczesny szef FBI zdecydował się na wszczęcie śledztwa w sprawie e-maili Hillary Clinton, wysyłanych z prywatnych serwerów, mimo że wcześniej nie rekomendował przedstawienia jej zarzutów. Miało to podważyć wiarygodność kandydatki Partii Demokratycznej i w efekcie przypieczętować jej klęskę. Comey prowadził więc śledztwo zarówno w sprawie e-maili Clinton, jak i rosyjskich powiązań osób związanych z kampanią Donalda Trumpa. Za to ostatnie musiał się w maju ubiegłego roku pożegnać ze stanowiskiem, Dodajmy – zupełnie legalnie, bo prezydent USA może sobie dobrać na szefa FBI osobę, z którą będzie mu się dobrze pracować. Ale powodów do prowadzenia postępowania przez Federalne Biuro Śledcze było niemało. Przypomnijmy zalew nieprawdziwych informacji (tzw. fake news) na portalach społecznościowych, czy włamania do baz danych demokratów. Zwolnienie Comeya doprowadziło zresztą do powołania instytucji niezależnego prokuratora Roberta Muellera, którego praca także nie podoba się w Białym Domu. Prezydent kontratakuje Trump również nie przebiera w słowach. Posługując się swoim ulubionym narzędziem – Twitterem – nazwał wprost Comeya “kłamliwym łajdakiem”, który powinien siedzieć za kratkami za ujawnienie tajnych informacji. “Kłamca i autor przecieków”, “To najgorszy dyrektor FBI w historii USA” – można przeczytać w prezydenckich tweetach. Trump stanowczo zaprzecza, jakoby kiedykolwiek miał się domagać od Comeya zachowania osobistej lojalności. Także Republican National Committee rozpoczął ofensywę przeciwko książce, starając się podważyć wiarygodność autora. Na zainspirowanej przez RNC stronie “Lyin Comey" (www.lyincomey.com) znaleźć można nie tylko prezydenckie tweety na temat b. szefa FBI, ale także krytykę metod śledztwa w sprawie e-maili Hillary Clinton. Nie wszyscy jednak dołączyli do głosów krytyki. Przewodniczący Izby Reprezentantów Paul Ryan (także republikanin) powiedział w programie NBC „Meet the Press”, że zawsze uważał Comeya za człowieka uczciwego. “Ale nie będę próbował przyczyniać się do sprzedaży jego książki” – zastrzegł od razu. Wiedział, kiedy uderzyć Nie mniej ważny od samej książki jest moment publikacji. Przez Biały Dom przetaczają się kolejne skandale, które mogą się zakończyć poważnym kryzysem konstytucyjnym. Comey twierdzi, że nie konsultował z prokuratorem Muellerem czasu rozpoczęcia sprzedaży. Trudno jednak zarówno o lepszy moment marketingowy, jak i o lepsze wsparcie dla dochodzenia prowadzonego przez niezależnego prokuratora. Prezydent ma prawo zdymisjonować Muellera i podobno poważnie rozważa tę opcję. Trump zastanawia się także nad  zwolnieniem Roda Rosensteina, zastępcy prokuratora generalnego, co jest odbierane jako zemsta za działania w czasie śledztwa w sprawie rosyjskich wątków kampanii. Tego samego, które zapoczątkował Comey. Były szef FBI uważa jednak, że zwolnienie Muellera stanowiłoby otwarty atak na państwo prawa. W tym kontekście z pewnością pojawiłoby się w amerykańskim życiu politycznym słowo “impeachment”. Na razie jednak jesteśmy jedynie świadkami połajanek i inwektyw wymienianych między głową państwa a byłym podwładnym. Jolanta Telega [email protected] Na zdjęciu: Donald Trump, James Comey fot.Chris Kleponis, Jim Lo Scalzo, Shawn Thew/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama