Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 02:27
Reklama KD Market
Reklama

Prezydent kontra prokurator

 

Specjalny prokurator Robert Mueller, prowadzący śledztwo w sprawie Russiagate, czyli prób wpływania przez Kreml na proces wyborczy w USA, stał się przedmiotem bezpardonowej krytyki ze strony prezydenta. Do tego stopnia, że zaczęto spekulować na temat możliwości pozbawienia prokuratora posady.

Mueller od miesięcy prowadzi dochodzenie, którego celem jest ustalenie, na ile prawdziwe są zarzuty, według których istniały powiązania między członkami sztabu wyborczego Donalda Trumpa a Rosją oraz czy próbowano je ukryć utrudniając pracę organom wymiaru sprawiedliwości. Robi to nie bez sukcesów, co musi budzić niepokój w Białym Domu.

Tweetami w prokuratora

Atak rozpoczął się w miniony weekend. Donald Trump, używając swojej ulubionej broni – Twittera – przez kilka dni nie szczędził słów krytyki wobec Muellera. Prezydent określał toczące się śledztwo mianem “polowania na czarownice”, twierdząc, iż nie ma dowodów na powiązania między jego sztabem wyborczym a Rosją. Już wcześniej prezydent oskarżał prokuratora o zatrudnianie zbyt dużej liczby demokratów, korzystania z pomocy “mściwych” agentów FBI sterowanych przez byłego szefa biura Jamesa Comeya oraz opieranie się na fałszywych dokumentach. (Na marginesie – Mueller, były szef FBI, jest republikaninem, podobnie jak Comey). W tym samym czasie prawnik prezydenta John Dowd wzywał do jak najszybszego zakończenia śledztwa, próbując zdyskredytować jego znaczenie. Ten frontalny atak odebrano jako przygotowanie przed planowanym zwolnieniem prokuratora.

Coraz bliżej prezydenta

Śledztwo Muellera przyniosło już konkretne efekty. Akt oskarżenia skierowano m.in. przeciwko 13 Rosjanom oraz trzem rosyjskim podmiotom w związku z ingerencją w wybory prezydenckie w 2016 roku. Zarzuty przedstawiono też dwóm byłym współpracownikom Donalda Trumpa – Paulowi Manafortowi i Rickowi Gatesowi. Zarzuty dotyczyły jednak nie związków z Rosją, ale malwersacji finansowych. Gates przyznał się do niektórych zarzutów i zaczął oskarżać Manaforta. W tarapatach znaleźli się także inni doradcy Trumpa – George Papadopoulos i Michael Flynn.
Nie ulega wątpliwości, że śledztwo Muellera zbliża się coraz bardziej do samego prezydenta. Do tego stopnia, że prawnicy prokuratora zaczęli negocjować z adwokatami Białego Domu możliwość złożenia zeznań przez samego Trumpa. Mueller zainteresował się też powiązaniami z Rosją prowadzonych przez prezydenta biznesów. Nic więc dziwnego, że coraz intensywniejsze śledztwo coraz bardziej działa Trumpowi na nerwy. Frustracja znalazła wyraz w ostatniej fali krytyki. Prezydent miał się zwierzyć swoim współpracownikom, że śledztwo zaszkodzi jego prezydenturze, jeśli będzie przewlekać się w nieskończoność.

Kapitol broni Muellera

Trump ma w tym konflikcie przeciwko sobie niemal cały Kongres. Jego członkowie przypominają głośno, że prokurator Mueller jest weteranem z Wietnamu i człowiekiem o prawicowych poglądach. Uważany jest za człowieka uczciwego i przestrzegającego litery prawa. Zgromadził wokół siebie zespół dochodzeniowców i prokuratorów zaliczanych do najlepszych i najrzetelniejszych w kraju. Demokraci wręcz domagają się uchwalenia ustawy chroniącej osobę prokuratora. Ponieważ jednak nie mają większości w żadnej z izb, pomysł nie ma szans na realizację. Ale przywódca republikańskiej większości w Senacie, Mitch McConnell oświadczył wprost, że Robert Mueller powinien dokończyć swoją pracę. “Mam do niego zaufanie” – oświadczył. W podobnym tonie wypowiedział się także senator John McCain, a także biuro prasowe przewodniczącego Izby Reprezentantów, Paula Ryana. I nie tylko oni stanęli murem za prokuratorem. Członkowie Kongresu przypominają, że prowadzi on swoje śledztwo zgodnie z obowiązującym prawem, które już przyniosło konkretne efekty. Co więcej – wyrzucenie Muellera groziłoby wręcz kryzysem konstytucyjnym. Nawet republikanie przypomnieli głośno, że Stany Zjednoczone są państwem prawa, a Donald Trump musi liczyć się z konsekwencjami. Słowo impeachmemnt jeszcze nie padło, ale sen. Lindsey Graham z Karoliny Północnej wręcz ostrzegł, że zwolnienie Muellera, czy próby ułaskawienia świadków byłyby końcem prezydentury Trumpa. Na marginesie – Graham też jest republikaninem.

Zwolni, nie zwolni?

Po takiej reakcji na ostre słowa prezydenta, Biały Dom został zmuszony do zapewnienia, że nie ma planów zwolnienia Muellera. Ale zarówno politycy, jak i media zwracają uwagę na nieprzewidywalność decyzji Donalda Trumpa. Przecież zaledwie kilka dni temu zdymisjonował z dnia na dzień swojego sekretarza stanu Rexa Tillersona. Z jego zespołu niemal codziennie odchodzi któryś ze współpracowników. Zachowanie prezydenta wydaje się świadczyć o tym, że w polityce Białego Domu nie uznaje się istnienia „świętych krów”. Nawet jeśli stawiałoby to prezydenta na drodze kolizyjnej z Kongresem. Niezależnie od wyników śledztwa i ostatecznej decyzji Trumpa w sprawie prokuratora, cała ta awantura wydaje się już zwycięstwem Rosji. Bo przecież to właśnie jej zależy, aby osłabić Stany Zjednoczone i system amerykańskiej demokracji.

Jolanta Telega

[email protected]

Na zdjęciu: Robert Mueller fot.Shawn Thew/EPA/REX/Shutterstock

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama