Prezydent USA Donald Trump w serii wpisów na Twitterze podczas weekendu i w poniedziałek nasilił ataki na specjalnego prokuratora badającego Russiagate Roberta Muellera. Do zaostrzenia ataków ośmieliło Trumpa zwolnienie w piątek wiceszefa FBI Andrew McCabe'a.
Zwolniony w trybie natychmiastowym McCabe był pierwszym wysokiej rangi funkcjonariuszem FBI, który nadzorował dochodzenie Federalnego Biura Śledczego, amerykańskiej policji federalnej i zarazem kontrwywiadu, w sprawie związków kampanii prezydenckiej Trumpa i jego sztabu wyborczego z Kremlem.
Po niespodziewanym zwolnieniu przez Trumpa w maju 2017 roku poprzedniego dyrektora FBI Jamesa Comeya, McCabe, który jest zarejestrowany jako członek Partii Republikańskiej, przez dwa miesiące pełnił obowiązki dyrektora FBI.
Prezydent wielokrotnie domagał się zwolnienia McCabe'a, ponieważ - jak twierdził - ten "numer 2 w FBI" był do niego uprzedzony i był przedstawicielem - jak twierdzą zwolennicy prezydenta - tzw. „głębokiego państwa” złożonego z pogrobowców administracji prezydenta Baracka Obamy, którzy chcą storpedować ambitne poczynania Trumpa.
W oświadczeniu przedstawionym w piątek minister sprawiedliwości Jeff Sessions uzasadnił zwolnienie McCabe'a w trybie natychmiastowym, zaledwie dwa dni przed jego przejściem na emeryturę, ustaleniami Inspektora Generalnego i Biura Odpowiedzialności (Office of Professional Responsibility).
Zadaniem Inspektora Generalnego w amerykańskich instytucjach publicznych, w tym siłach zbrojnych, jest zapewnienie, że w działalności tych instytucji przestrzegane są zasady prawa i etyki.
Inspektor Generalny w swoim raporcie, który do tej pory nie został ujawniony, zarzucił McCabe'owi, funkcjonariuszowi z 22-letnim stażem w FBI, że bez pozwolenia przekazał mediom informacje, a następnie składał na ten temat fałszywe oświadczenia.
Zwolnienie McCabe'a w trybie natychmiastowym, 26 godzin przed ukończeniem przez niego 50. roku życia i przejściem na emeryturę, spowodowało, że stracił on federalne świadczenia emerytalne w tym możliwość otrzymywania tzw. drugiej emerytury. Szereg amerykańskich ustawodawców zaproponowało zatrudnienie McCabe'a na dwa dni, aby mógł spełnić warunki konieczne do otrzymania pełnych świadczeń emerytalnych.
Prezydent pochwalił na Twitterze zwolnienie McCabe'a jako "wspaniały dzień dla demokracji".
W swoich wpisach podczas ostatniego weekendu, Trump po raz pierwszy zaatakował specjalnego prokuratora Muellera po nazwisku, z czego zdaniem niektórych komentatorów można odczytać, że prezydent będzie domagał się jego zwolnienia. Mueller był w przeszłości szefem FBI.
Trump często nazywał prowadzone od maja ubiegłego roku dochodzenie specjalnego prokuratora w sprawie ingerencji Rosjan w wybory z 2016 roku i kontaktów ludzi z otoczenia Trumpa z przedstawicielami Kremla "polowaniem na czarownice" i sugerował, że prowadzący dochodzenie są uprzedzeni w stosunku do niego.
"Dochodzenie Muellera nigdy nie powinno być rozpoczęte, ponieważ nie było żadnej zmowy (z przedstawicielami Moskwy - PAP) i żadnego przestępstwa" - napisał prezydent na Twitterze w sobotę.
Szereg amerykańskich ustawodawców, w tym wielu Republikanów, skrytykowało ataki prezydenta na specjalnego prokuratora. "Jeśli Donald Trump będzie próbował doprowadzić do tego (zwolnienia Muellera - PAP) będzie to początek końca jego prezydentury" - powiedział ceniony po obu stronach partyjnych podziałów, republikański senator Lindsey Graham w niedzielnym wywiadzie dla telewizji CNN.
Inną oznaką zniecierpliwienia Trumpa dochodzeniem specjalnego prokuratora jest zatrudnienie przez amerykańskiego przywódcę w poniedziałek jako swojego nowego adwokata Josepha diGenovy. DiGenova, w przeszłości prokurator federalny, jest znany jako zwolennik teorii, że dochodzenie Muellera, Republikanina, jest zemstą Demokratów, w tym Hillary Clinton, byłej konkurentki Trumpa, za przegraną w wyborach prezydenckich 2016 roku.
Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)
Na zdjęciu: Specjalny prokurator Robert Mueller fot. Shawn Thew/EPA
Reklama