Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 6 października 2024 02:26
Reklama KD Market

Marzyciel w ciężarówce pod piracką banderą

Marzyciel w ciężarówce pod piracką banderą
W nowym roku Claus Marczuk ma jeden cel: ukończyć budowę 12-stopowego (3,7 m), zdalnie sterowanego modelu okrętu pirackiego. Chce na tym też zarobić duże pieniądze. Po dziesiątkach mniejszych projektów, to drugi wielki model utalentowanego konstruktora i wynalazcy. Pierwszy sprzedał się z zyskiem w Kalifornii. Swoje projekty polski imigrant wymyśla za kółkiem, w szoferce ciężarówki.

Pomysły same się pchają

Claus Marczuk, mieszkaniec północno-zachodnich przedmieść Chicago i Nevady, jest całkowicie pochłonięty swoim najnowszym dziełem i poświęca mu każdą wolną chwilę. Wszystkie komponenty wykonuje własnoręcznie, również mechaniczne i elektroniczne, bez rysunku technicznego, który mógłby z łatwością zrobić, bo – jak zaznacza – jest w tym bardzo dobry, ale tak naprawdę nie potrzebuje żadnego planu ani w komputerze, ani na papierze, bo wszystko ma w głowie. Oczami wyobraźni widzi najdrobniejsze szczegóły. Zapytany, czy czasem śni o swych pomysłach, zaprzecza. – Wymyślam to wszystko na jawie. Pomysły same mi przychodzą do głowy, jak robię inne rzeczy. Ja jestem marzycielem. Jestem taki day dreamer, jak to mówią Amerykanie.

Ulubionym materiałem Marczuka jest drewno, głównie dębowe, bo przydaje okrętowi elegancji i uroku, ale obróbka wymaga dużych umiejętności i pochłania wiele czasu. – Każdą deskę muszę sam wygiąć, by uzyskać odpowiedni kąt i wyszlifować. To jest żmudna i czasochłonna praca, i wykonanie projektu przeciąga się na kilka lat, zwłaszcza, że ja to robię w czasie wolnym od pracy zarobkowej – wyjaśnia.

Każdą deskę muszę sam wygiąć, by uzyskać odpowiedni kąt i wyszlifować. To jest żmudna i czasochłonna praca, i wykonanie projektu przeciąga się na kilka lat, zwłaszcza, że ja to robię w czasie wolnym od pracy zarobkowej"



Zabawka na dużą skalę

Budowanie 12-stopowej łodzi zaczął trzy lata temu; jak ocenia wodowanie nastąpi przed końcem 2018 roku. Okrętem można będzie zdalnie sterować podczas żeglugi, ale na konesera czeka znacznie więcej atrakcji wymyślonych przez pomysłowego konstruktora. – Będzie na przykład dziesięć strzelających armat, na proch prawdziwy lub sztuczny, z czego sześć wysuwanych. To taka zabawka na naprawdę dużą skalę – podkreśla.

Marczuk szacuje, że koszt samych materiałów wyniesie około 30 tys. dolarów. Na poprzedni, 6-stopowy model, który z zyskiem sprzedał „ważnej osobistości w Beverly Hills”, wydał prawie 20 tys. dolarów. Odmawia jednak podania, ile zarobił i kto był nabywcą. – Pewnych informacji nie wolno ujawniać – ucina spekulacje.

Pasja – statki pirackie

Najbardziej interesują go statki pirackie z XVI wieku; dużo o nich czyta, inspirują go historyczne ryciny i zdjęcia wyszukane w internecie. – Budowanie modeli okrętów pirackich jest moją pasją, chyba dlatego, że kiedyś w Polsce służyłem w marynarce. I jest trudne, a ja nie lubię łatwych projektów, tylko skomplikowane, bo wtedy moja głowa pracuje – opowiada.

Zaczął konstruować różne rzeczy, kiedy miał 8 lat. Ojciec kupował mu „Kalejdoskop techniki”. – Kolekcjonowałem kolejne numery. Były tam różne projekty techniczne w rodzaju „zrób to sam”. A mnie zawsze interesowało, jak działają różne urządzenia, np. radio i co znajduje się w środku, i jak to rozebrać, a potem złożyć. I tak to się zaczęło. Z czasem zacząłem sam projektować i budować różne rzeczy – wspomina i dodaje: – Lubię też rysować. Koledzy nazywają mnie Claus da Vinci.

Nasz rozmówca opowiada, że w Polsce uzyskał zawód mechanika samochodowego, ale w szkole nigdy nie czuł się dobrze. – Nie lubię atmosfery nacisku psychicznego i jestem samoukiem. Lubię wyszukiwać informacje, których potrzebuję – zaznacza.

Po emigracji do USA ponad 20 lat temu (wylosował zielona kartę) imał się różnych zajęć, m.in. był sprzedawcą samochodów i profesjonalnym negocjatorem.

Aktualnie 44-letni Marczuk pracuje jako kierowca ciężarówki, ale jak twierdzi, mógłby z łatwością znaleźć zatrudnienie w innych branżach, na przykład przy różnego rodzaju naprawach, bo jak podkreśla, zreperować potrafi wszystko, łącznie z urządzeniami domowymi.

Przemysł filmowy albo zabawkowy?

Gdy model okrętu pirackiego będzie gotowy Marczuk przystąpi do marketingu i promocji swego dzieła. Zamierza uruchomić stronę internetową i zacząć poszukiwania potencjalnych nabywców. Chciałby, aby jego najnowsza praca stała się stałym źródłem dochodu, a nie tylko jednorazową sprzedażą. Marzą się mu tantiemy albo z przemysłu filmowego, albo zabawkowego. – Mógłbym podpisać kontrakt z fabryką, która wyprodukuje komplety do składania modelu, albo z producentem w Hollywood. Chcę zarabiać dobre pieniądze i przestać pracować dla innych. To jest mój cel – konkluduje nasz rodak, który na razie za kółkiem pozwala rozpędzić się marzeniom.

Alicja Otap

[email protected]

Zdjęcia: arch.Clausa Marczuka


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama