Antypolski incydent, który – jak podały polonijne media, zakłócił spotkanie modlitewne na cmentarzu św. Wojciecha – w ogóle nie miał miejsca. Tak twierdzą organizatorzy uroczystości pod Pomnikiem Katyńskim, podczas której emitowano przez głośniki polskie pieśni religijne. Próbujemy wyjaśnić, co naprawdę się stało w niedzielę, 5 listopada na cmentarzu w Niles koło Chicago, na jednej z największej polskiej nekropolii poza krajem.
Tego dnia o tzw. nieprzyjemnym incydencie mówił do uczestników uroczystości i polonijnych dziennikarzy Robert Nicpoń, przewodniczący Komitetu Opieki nad Pomnikiem Katyńskim, który działa przy Związku Klubów Polskich. W swym publicznym wystąpieniu przewodniczący żalił się na zachowanie menedżera cmentarza, Dariusza Smigielskiego. Nicpoń powiedział nam, że menedżer tuż przed uroczystością zadzwonił do niego, a następnie podjechał pod pomnik żądając ściszenia muzyki płynącej z głośników. A ponieważ były to polskie pieśni religijne, w mediach pojawiły się sugestie o antypolskim nastawieniu zarządu cmentarza św. Wojciecha.
Ameryka to kraj prawa
Ks. Robert Fedek, pełnomocnik ds. polonijnych w archidiecezji chicagowskiej nie chciał się oficjalnie wypowiadać na temat tej kontrowersji, bowiem jak podkreślił nie zna sprawy wprost ze źródła, a jedynie tylko z drugiej ręki.
Duchowny wyraził przypuszczenie, że zaszło zwykłe nieporozumienie z powodu nieznajomości regulaminu. – Może ktoś czegoś nie zgłosił wcześniej. Często dochodzi do nieporozumień z powodu nieznajomości przepisów. Musimy nauczyć się, że Ameryka jest krajem prawa – dodał.
Zaznaczył również, że jeśli otrzyma prośbę o pomoc, chętnie jej udzieli.
Tymczasem poprosiliśmy o zajęcia stanowiska odnośnie zdarzenia Konsulat Generalny RP. Jego przedstawiciel był 5 listopada na cmentarzu, ale placówka „nie ma komentarza w tej sprawie”.
„Nie nakręcajcie ludzi”
Na relację ze zdarzenia na naszej stronie internetowej zareagowała na Facebooku czytelniczka Marta Sron, która napisała, że menedżer nikogo nie zbeształ: „Zostali państwo uprzejmie poproszeni o ściszenie nieco muzyki. Po co wyolbrzymiać i nakręcać ludzi?”
" (...) może rzeczywiście jest to nasza wina, bo nie uprzedziliśmy menedżera o niedzielnym spotkaniu""
Prezes Związku Klubów Polskich Jan Kopeć, który brał udział w modlitewnym spotkaniu, powiedział nam, że przebieg zdarzenia w relacjach polonijnych mediów został rzeczywiście wyolbrzymiony i zniekształcony. – Nieprzyjemny incydent, o którym piszą polonijne media, nie miał miejsca. Menedżer cmentarza św. Wojciecha pan Darek Smigielski po prostu poprosił nas o ściszenie muzyki, która została puszczona przez głośniki. I słusznie, bo przecież cmentarz to miejsce skupienia i modlitwy. Ściszyliśmy muzykę i uroczystość była kontynuowana zgodnie z programem. Pan Darek zapewnił nas, że w przyszłości możemy urządzać podobne uroczystości tylko nie za głośno i prosił o wcześniejsze powiadomienie o ich terminach i programach.
„Może to nasza wina”
Prezes ZKP dodał, że rozmawiał już z Robertem Nicponiem o polepszeniu komunikacji i współpracy z administracją cmentarza; Nicpoń zaś przyznał, iż przemawiając do zgromadzonych 5 listopada „po prostu trochę się przejęzyczył”. Robert Nicpoń w rozmowie z nami przyznał również, że nie powiadomił wcześniej menedżera o planowanej uroczystości przy wykorzystaniu sprzętu nagłaśniającego, ponieważ nie sądził, że jest to konieczne. – Szczerze mówiąc było ustalone, że mamy wcześniej zgłaszać tylko większe uroczystości. Nigdy nie zgłaszaliśmy małych zgromadzeń. Ale może rzeczywiście jest to nasza wina, bo nie uprzedziliśmy menedżera o niedzielnym spotkaniu – skonstatował.
Podkreślił też, że komitet, którym kieruje stara się jak najlepiej współpracować z zarządem cmentarza i nawet rezygnuje z obchodów wielu rocznic, ograniczając się do tych najważniejszych. – Bardzo proszę o podanie tego faktu w gazecie – dodał.
Prezes Kopeć stwierdził, że współpracuje ze Smigielskim od kilku lat i ocenił, że ta współpraca układa się bardzo dobrze. – W przyszłości będziemy konsultować się z panem Darkiem odnośnie planowanych uroczystości oraz regulaminu obowiązującego na cmentarzu św. Wojciecha – podkreślił i dodał: – Pragnę gorąco, abyśmy byli zjednoczoną Polonią, wtedy zajdziemy dalej, bo nie osiągniemy nic poprzez robienie sobie wrogów z ludzi, którzy są nam życzliwi.
Menedżer milczy
Poprosiliśmy o komentarz menedżera cmentarza św. Wojciecha. Jednak Darek Smigielski odmówił wyjaśnień i odesłał nas do Ann Skowronski, asystentki dyrektora wykonawczego Zarządu Cmentarzy Katolickich Archidiecezji Chicagowskiej, która nawet nie wiedziała, co stało się w niedzielę 5 listopada na cmentarzu św. Wojciecha.
Cisza na cmentarzu
Skowroński stwierdziła z kolei, że komentarza może udzielić nam tylko dyrektor wykonawczy Zarządu Cmentarzy Katolickich Roman Szabelski, który w biurze będzie dopiero 20 listopada. – Moim oficjalnym komentarzem jest to, że regulamin udostępniony jest przy głównej bramie cmentarza i na stronie internetowej Zarządu Cmentarzy Katolickich – powiedziała Skowronski.
A jak czytamy, regulamin tej instytucji wymaga zachowania ciszy na cmentarzu oraz szacunku dla zmarłych spoczywających w nekropolii oraz dla rodzin, które ją odwiedzają. Wyraźnie też precyzuje przepisy związane z organizowaniem uroczystości, obecnością na cmentarzu ludzi, dekorowaniem grobów i wywieszaniem flag.
Alicja Otap
[email protected]