Obama w ogniu krytyki za naciski na Sąd Najwyższy
Sąd Najwyższy w USA debatuje nad unieważnieniem reformy zdrowia przyjętej przez Kongres w 2010 roku. Obalenie Obamacare byłoby wydarzeniem niecodziennym. W międzyczasie amerykański prezydent...
- 04/06/2012 06:01 PM
Sąd Najwyższy w USA debatuje nad unieważnieniem reformy zdrowia przyjętej przez Kongres w 2010 roku. Obalenie Obamacare byłoby wydarzeniem niecodziennym. W międzyczasie amerykański prezydent pozwolił sobie na dwuznaczną wypowiedź, którą część komentatorów odebrało jako wywieranie nacisku na niezwisły system sprawiedliwości. Czy taki ruch może kosztować Obamę stanowisko?
Obamacare to potoczna nazwa osławionej reformy zdrowia - Patient Protection and Affordable Care Act. To właśnie reforma zdrowia była jednym z głównych punktów w debacie podczas wyścigu o nominację partyjną do wyborów prezydenckich w 2008 roku. Barack Obama zaproponował wtedy plan mający na celu zapewnienie 45 mln nieubezpieczonym wówczas Amerykanom dostęp do ubezpieczenia zdrowotnego.
Zobacz: Obowiązkowa antykoncepcja dla pracowników
Ustawę ochrzczoną mianem Obamacare urzędujący obecnie prezydent podpisał 23 marca 2010 po tym jak została ona przyjęta większością głosów w Kongresie.
Reforma zdrowotna Baracka Obamy była wielokrotnie krytykowana przez opozycję. Polityczni adwersarze zarzucają jej przede wszystkim to, że jest niezgodna z konstytucją. Zdaniem Republikanów, doprowadzi do obniżenia jakości świadczonych usług medycznych w USA i zrujnuje obywateli.
Sąd Najwyższy w listopadzie 2011 roku wyraził zgodę na rozpatrzenie wniosku o niezgodność Obamacare z konstytucją. Debata nad przyjętą w 2010 roku ustawą trwa, a Barack Obama wyraźnie nie może znieść myśli, że jego legislacyjne oczko w głowie miałoby zostać unieważnione.
Zobacz: Reforma zdrowia przed Sądem Najwyższym
Podczas konferencji prasowej w poniedziałek, na której obecni byli przewodniczący Północnoamerykańskiego Układu Wolnego Handlu, amerykański prezydent wygłosił bardzo kontrowersyjne zdanie. Barack Obama uznał, że „Sąd Najwyższy na pewno nie podejmie bezprecedensowego kroku i nie unieważni reformy, która została przyjęta miażdżącą większością głosów w Kongresie”. Prezydent dodał również, że „przez lata największym problemem sędziów w USA był brak powściągliwości”. Barack Obama zasugerował, że to niebywałe, aby grupa ludzi nie wybrana przez społeczeństwo w żadnym głosowaniu mogła obalić prawidłowo ustanowione prawo.
Zwłaszcza ten ostatni komentarz nie spodobał się ani opinii publicznej, ani nawet liberalnym mediom. Los Angeles Times, zazwyczaj przychylne Demokratom, określił komentarze Baracka Obamy dotyczące Sądu Najwyższego jako nie na miejscu. Gazeta wytyka prezydentowi błędy w rozumowaniu - po pierwsze Sąd Najwyższy wielokrotnie uznawał przyjęte w USA prawa za niezgodne z konstytucją. Gdyby zatem Obamacare spotkał podobny los, nie byłoby to wydarzenie bezprecedensowe. Po drugie, Barack Obama zdaje się uważać, że skoro prawo przegłosowano większością w Kongresie, to z założenia jest ono konstytucyjne. To także nieprawda.
Redaktorzy Los Angeles Times kwitują swój tekst dość uszczypliwym komentarzem, który bardzo dobrze podsumowuje ostatnią gafę Baracka Obamy. To, że „Demokraci przepchnęli Obamacare w Kongresie nie znaczy, że Sąd Najwyższy nie może przeanalizować jej względem zgodności z konstytucją”.
AS
Zobacz także:
Felieton Głaczyńskiego: superprodukcja Obamy
Reklama