Barack Obama po raz pierwszy w jaskini lwa
W środę Biały Dom ogłosił, że Barack Obama odwiedzi po raz pierwszy jedno z najniebezpieczniejszych miejsc na Ziemi - Koreańską Strefę Zdemilitaryzowaną, położoną między Koreą Północną a Południową. Sceptycy obawiają się wystrzelenia rakiety...
- 03/22/2012 02:36 PM
W środę Biały Dom ogłosił, że Barack Obama odwiedzi po raz pierwszy jedno z najniebezpieczniejszych miejsc na Ziemi - Koreańską Strefę Zdemilitaryzowaną, położoną między Koreą Północną a Południową.
W nadchodzącym tygodniu Barack Obama uda się do Seulu. Głównym celem wizyty jest udział w Szczycie Bezpieczeństwa Jądrowego, który odbędzie się wraz z udziałem przedstawicieli 53 krajów właśnie w stolicy Korei Południowej.
Przy okazji wspomnianego wyżej szczytu, Barack Obama chce odwiedzić po raz pierwszy w historii Koreańską Strefę Zdemilitaryzowaną (tzw. DMZ). Agencja Voice of America określiła to miejsce jako jedno z najniebezpieczniejszych na świecie.
Strefa DMZ powstała w 1953 roku na mocy porozumienia z Panmundżom. Newralgiczny obszar ma szerokość 4 km i rozciąga się na długości 238 km. Strefa DMZ powstała, aby odizolować pozostające w konflikcie siły Korei Północnej i Południowej. Dzięki jej istnieniu między sąsiadującymi państwami nie dochodzi do dużej ilości incydentów.
Formalnie Korea Północna i Południowa znajdują się w stanie wojny od ponad 60 lat. Specjaliści obawiają się, że wizyta Baracka Obamy może przyczynić się do nasilenia konfliktów. W lutym 2012 roku Korea Północna obiecywała zawieszenie swojego kontrowersyjnego programu nuklearnego. Władze Pjongjang zostały zmuszone do podpisania rozejmu ze względu na panujący w Korei głód. USA przekazały Korei Północnych wiele ton pożywienia dla głodujących mieszkańców.
Z powodu napiętych relacji na linii Waszyngton-Pjongjang istnieją poważne obawy, czy mimo złożonych obietnic Korea Północna w ramach protestu nie wystrzeli swojej dalekosiężnej rakiety. Jak na razie koreańskie władze zapowiedziały jedynie wystrzelenie na orbitę okołoziemską sztucznego satelitę w kwietniu. Wszystko to z okazji setnej rocznicy urodzin Kim Ir Sena.
Władze Korei Północnej ogłosiły w środę, że jakiekolwiek próby ingerencji uczestników szczytu w prowadzony przez nią program jądrowy będą traktowane jako jawne wypowiedzenie wojny. Barack Obama chce z kolei dać wyraz swojemu bezwzględnemu poparciu dla Seulu. Sytuacja wydaje się zatem bardzo trudna.
Najlepszym dowodem na powagę sytuacji jest reakcja Pekinu. Chiny, najbliższy sprzymierzeńca Korei Północnej wyraziły obawę przed wystrzeleniem rakiety. Jakakolwiek prowokacja lub nieostrożny ruch ze strony Baracka Obamy może mieć daleko idące konsekwencje.
AS
Reklama