Służby ratunkowe poszukują trzech amerykańskich marines, którzy zaginęli w sobotę, gdy samolot, którym lecieli, wpadł do morza przy próbie lądowania w pobliżu północno-wschodniego wybrzeża Australii - powiadomił Korpus Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych.
23 innych członków załogi lecących na pokładzie samolotu transportowego pionowego startu i lądowania MV-22 Osprey uratowano. Jedną z poszkodowanych osób przewieziono do szpitala.
Samolot wystartował z okrętu desantowego "Bonhomme Richard" i odbywał planowany lot - dodano w oświadczeniu. Gdy zderzył się z wodą, na ratunek natychmiast ruszyły służby znajdujące się na okręcie.
Australijskie ministerstwo obrony podało, że do wypadku doszło w pobliżu wybrzeża nad zatoką Shoalwater w północno-wschodniej Australii. "Mogę potwierdzić, że na pokładzie samolotu nie było nikogo z personelu australijskich sił obronnych" - powiedziała minister obrony Australii Marise Payne. Dodała też, że rozmawiała z szefem Pentagonu Jimem Mattisem i zaoferowała pomoc w akcji poszukiwawczo-ratunkowej.
Amerykański korpus piechoty morskiej powiadomił, że wszczęto dochodzenie w sprawie wypadku, jednak nie podał więcej szczegółów.
Ze względu na konieczność dokonywania w trakcie lotu zmian płaszczyzny obracania się śmigieł w odniesieniu do płaszczyzny skrzydeł Osprey jest maszyną bardzo trudną w pilotażu. (PAP)
Reklama