Skrót, który wszedł na stałe do języka samochodziarzy pochodzi od angielskiej nazwy Tire Pressure Monitoring System, czyli system monitorowania ciśnienia (powietrza) w oponach. Co to jest, dlaczego jest montowany i jak działa?
System ten po raz pierwszy został zamontowany w samochodach marki Porsche 959 w 1986 roku, a w roku 1991 pojawił się w amerykańskiej corvette. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych w Stanach Zjednoczonych wybuchła afera związana z wadliwymi oponami firmy Firestone, montowanymi w fordach explorerach. Okazało się, że warstwa bieżnikowa potrafiła się oddzielić od reszty opony, co w skrajnych przypadkach mogło spowodować groźny wypadek. Uważa się, że ta wada opon była przyczyną śmierci przeszło 100 osób.
Afera nakłoniła Kongres USA do wprowadzenia ustawy TREAD Act, która nakazywała producentom samochodów instalowanie systemu TPMS począwszy od 1 sierpnia 2007 roku we wszystkich modelach. Europa podobne przepisy wprowadziła dopiero w 2012 roku.
Obecnie praktycznie wszystkie nowsze samochody mają zainstalowany system TPMS.
Stosowane są dwa podstawowe rodzaje systemów:
System pośredni – iTPMS
System ten wykorzystuje czujniki prędkości kół używane przez system ABS i system kontroli przyczepności. Zasada jego działania oparta jest na fakcie, że niedopompowana opona ma inną prędkość obracania się niż opona dopompowana. Komputer pokładowy w samochodzie porównuje wskazania czujników ABS i przelicza, o ile spadło ciśnienie powietrza w oponie. Pierwsze systemy miały jedną wadę – nie potrafiły prawidłowo obliczyć ciśnienia w momencie, kiedy wszystkie opony były niedopompowane. Od 2014 roku w wielu samochodach montowany jest znacznie bardziej precyzyjny system mierzenia ciśnienia nie tylko na podstawie wskazań czujników ABS, ale również czujników mierzących obciążenie podwozia i kąta wychylenia kierownicy. System ten jest stosowany w wielu samochodach jako alternatywa do systemu bezpośredniego (o którym niżej), jako tańszy i znacznie wygodniejszy dla kierowcy.
System bezpośredni – dTPMS
W tym systemie czujniki ciśnienia powietrza są zainstalowane bezpośrednio w każdym kole. Każdy czujnik ma swój mikronadajnik i baterię, które umożliwiają kontaktowanie się z komputerem pokładowym. System ten jest dokładniejszy i łatwiejszy w obsłudze, choć kosztowniejszy w utrzymaniu. Czujniki zwykle umocowane są wokół wentyla. Każdy czujnik ma swój numer identyfikacyjny, który umożliwia komputerowi pokładowemu zidentyfikowanie jego pozycji w samochodzie. Niestety słabą stroną tych czujników jest fakt, że łatwo ulegają uszkodzeniu, zwłaszcza przy wymianie lub naprawie opony, utrudniają rotację kół (system trzeba na nowo zaprogramować) oraz zwykle stają się bezużyteczne po wyczerpaniu baterii, której żywotność wynosi od 5 do 7 lat.
Czujniki te na ogół nie wymagają kalibracji po uzupełnieniu powietrza w oponie w przeciwieństwie do systemu pośredniego. Niektóre czujniki pozwalają również na śledzenie temperatury opony, co może się przydać w razie eksploatacji samochodu podczas upału.
Zalety systemu TPMS
Oczywista zaleta tego systemu, jeśli chodzi o bezpieczeństwo w ruchu drogowym, polega na wcześniejszym ostrzeżeniu kierowcy o grożącym niebezpieczeństwie utraty powietrza w oponie. System ten zapobiega jeżdżeniu samochodem na niedopompowanych oponach, co zwiększa zużycie paliwa w skrajnych wypadkach nawet powyżej 10 procent.
Zalecam wszystkim kierowcom, aby nie lekceważyli zapalenia się żółtej lampki z rysunkiem przekroju opony, tylko możliwie szybko usunęli przyczynę. W samochodach, które dają taką możliwość, warto sprawdzić, czy ciśnienie w kołach jest zgodne z wymaganiami fabrycznymi. Praktycznie w każdym samochodzie można znaleźć plakietkę z informacją o wymaganym ciśnieniu w oponach. Plakietka taka znajduje się zwykle na słupku drzwiowym po stronie kierowcy lub po wewnętrznej stronie schowka w desce rozdzielczej.
Andrzej Babinicz
warszawiak z pochodzenia, wychowany w Bytomiu. Jest absolwentem Politechniki Warszawskiej wydziału MEiL. Pracował w Centralnym Biurze Projektów Bistyp w Warszawie. W 1979 r. wyemigrował do Chicago. Pracował m.in. dla Franka Bella - niezależnego dealera Fiata i MG. Po wycofaniu się fiata z rynku amerykańskiego od 1981 roku pracował dla firmy Chrysler. Od 1987 r. prowadził pogadanki motoryzacyjne w różnych polonijnych programach radiowych. W 1991 r. wydał poradnik zatytułowany: "Samochód w Ameryce". W latach 1997-2016 prowadził ze swoim wspólnikiem Robertem Rogalskim salon samochodowy w Chicago. Poza samochodami jego pasją są podróże po świecie, zwłaszcza do Afryki.
[email protected]
Tel: 773-796-7015,
autowusa.com
facebook.com/AutowUsa
twitter.com/autowusa
Reklama