Na początek zachęta i reklama: moje dziecko zjadło prawie całe brownie w dwie godziny. A nie jest wielkim fanem ciast. To chyba o czymś świadczy.
Do zrobienia dzisiejszego przepisu wystarczy jedna miska i jedna łyżka, a do tego wolny kwadrans. I w sumie tyle. Potem oczywiście pieczenie, ale też niedługo, więc to ciasto ekspresowe.
A brownie jest dobre na gorąco, więc jeśli niestraszne wam poparzone podniebienie – to bez problemu możecie jeść tuż po wyjęciu z piekarnika. Jako dodatek – polecam lody!
Czas przygotowania: 15 minut
Czas pieczenia: 25-30 minut
Porcje: 4-8
5 uncji gorzkiej czekolady
½ szklanki masła
2 łyżki kakao
1 szklanka cukru
3 jajka
½ szklanki mąki pszennej
¼ szklanki mielonych migdałów
szczypta soli
1 szklanka malin
Rozgrzewam piekarnik do 350 st. F, przygotowuję kwadratową foremkę 8x8 cali.
W rondelku zagotowuję wodę i ustawiam na nim dużą miskę, tak żeby nie dotykała powierzchni wody. Wrzucam do niej połamaną czekoladę oraz masło i mieszam, aż oba składniki się rozpuszczą.
Do gorącej czekolady i masła wsypuję cukier oraz kakao. Mieszam, aż się dokładnie połączą.
Następnie po jednym dodaję jajka; po każdym starannie mieszam.
Na końcu dosypuję mąkę i sól. Mieszam i przelewam do przygotowanej foremki.
Na wierzchu ciasta gęsto układam maliny. Wstawiam do nagrzanego piekarnika.
Ciasto powinno się piec 25-30 minut. Patyczek włożony w środek ciasta ma być wilgotny i lekko oklejony masą czekoladową.
Brownie to ciężkie ciasto, o mocno wilgotnej strukturze, niemal zakalec. Właśnie takie ma być.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.
Reklama