Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 22 listopada 2024 22:53
Reklama KD Market

Rabarbarowa tarta rustykalna

Rabarbarowa tarta rustykalna


Są trzy kulinarne sygnały, że wiosna w pełni: szparagi, botwinka i rabarbar. Po nich już wiem, że jeszcze chwila i zacznie się to całe warzywno-owocowe szaleństwo letnie. Dlatego zawsze wyczekuję tych pierwszych znaków wiosny.

Najpierw szparagi, bo sezon na nie jest najkrótszy. A zaraz potem nasz bohater – rabarbar. Oczywiście musi być ciasto. U mnie tym razem padło na tartę. Taką najprostszą, czyli rustykalną. Przy niej naprawdę nie ma dużo roboty, a efekt jest zacny.

Tarta jest bardzo prosta w wykonaniu, nie potrzeba do niej specjalnej foremki. Z rabarbarem też nie ma wielkiego zachodu. Wystarczy go pokroić i wymieszać z cukrem. A efekt? Sprawdźcie sami!

Czas przygotowania: 15 min

Czas chłodzenia: 30 min

Pieczenie: 35 min

Porcje: 12 kawałków

Ciasto:

1 i 1/2 szklanki mąki pszennej

4 łyżki cukru

1/2 szklanki zimnego masła, pokrojonego w kostkę

1 jajko

Nadzienie

5-6 łodyg rabarbaru

4 łyżki cukru

1 łyżka mąki ziemniaczanej lub skrobi kukurydzianej

Wszystkie składniki na ciasto siekam, tak jak na kruszonkę. Szybko zagniatam, formuję dysk, zawijam w folię i wkładam do lodówki na 30 minut.

Piekarnik nagrzewam do 370 st. F.

Rabarbar kroję w jednocentymetrowe kawałki, wkładam do miski. Dosypuję cukier i mąkę ziemniaczaną, mieszam.

Schłodzone ciasto na tartę rozwałkowuję. Najwygodniej zrobić to pomiędzy dwoma arkuszami papieru do pieczenia. Placek powinien mieć ok. 16 cali średnicy.

Ciasto przekładam na blachę (najlepiej taką z piekarnika). Delikatnie zdejmuję wierzchni papier.

Na cieście układam rabarbar, zostawiając margines. Wolne boki ciasta zawijam do góry, na rabarbar.

Tartę piekę ok. 35 minut.

Przed podaniem można ją posypać cukrem pudrem lub podawać z lodami.

Kasia Marks

Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.

 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama