Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 5 października 2024 08:14
Reklama KD Market

Syrenka, trabant, fiacik. W Chicago powiało PRL-em

Syrenka, trabant, fiacik. W Chicago powiało PRL-em
AV8E6100

Co oznacza otwarcie sezonu dla działającego w Chicago klubu Auta PRL? Prezentację swoich cacek, „pojazdów marzeń” gierkowskiej dekady. Ich sprowadzenie do Ameryki dla wielu było swoistą przygodą, a ich posiadanie w USA jest rzadkim hobby.

Piękna, prawie letnia aura przyciągnęła do podmiejskiego Schaumburga tłum miłośników starych samochodów. Było co podziwiać: pięknie odrestaurowane maluchy, syrenki, duże fiaty, a także kartonowy trabant. Pojawiła się nawet w doskonałym stanie znana wszystkim, którzy tamte czasy spędzili w Polsce, milicyjna nyska. Ponad dwadzieścia pojazdów wzbudzało zainteresowanie nie tylko naszych rodaków, ale także postronnych przechodniów, robiących sobie pamiątkowe zdjęcia przy tych dziwach motoryzacji.

Zaczęło się bardzo niewinnie. Założyciel klubu Auta PRL Damian Ozga dostał w formie żartu, jako prezent ślubny, małego fiata i zapałał do niego taką miłością, że postanowił go ściągnąć do Stanów. Niestety, był to zbyt nowy model, rocznik 2000, niepodlegający pod amerykańskie przepisy dotyczące aut zabytkowych. Sprzedał go więc i kupił starszy model, który już bez większych problemów sprowadził do Chicago. Wraz z bratem, Arkadiuszem – właścicielem starego poloneza, dzięki założonej wspólnie stronie internetowej i propagowaniu swojej pasji na Facebooku, weszli w kontakt nie tylko z lokalnymi miłośnikami pojazdów sprzed wielu lat, ale także z Polakami w Kanadzie o podobnych zainteresowaniach. Efektem był wspólny udział w Paradzie 3 Maja w Chicago. Ulicami centrum miasta przejechało wówczas dziewięć aut, w tym pięć kanadyjskich. Był to punkt zwrotny. Nagle okazało się, że właścicieli PRL-owskich czterech kółek jest w naszym mieście więcej. – Mamy już w klubie dwadzieścia pięć aut. Od ubiegłego roku przybyło nam dziesięć pojazdów. Obecnie nie ma problemów ze sprowadzaniem starych aut z Polski. Statkiem zajmuje to około miesiąca. Ale przykładowo Fiata 126p można przetransportować samolotem. Trasa jest prosta. Załadunek w Warszawie, a odbiór w Chicago na lotnisku. Zajmuje to jedynie jeden dzień – mówi Damian Ozga.

W czasie prezentacji PRL-owskich cacek dużą uwagę przyciągała wiekowa Syrena 105. Natalia Błasik z uśmiechem wspominała: – Mój dziadek miał takie coś, tylko chyba starsze, bo drzwi otwierały się w przeciwnym kierunku. Przeglądając czasami rodzinne albumy ze zdjęciami, widzę moich dziadków, pozujących dumnie przy białej syrence.

Na niedzielnym spotkaniu pojawiła się także motorynka, marzenie wielu nastolatków lat osiemdziesiątych. Jej właściciel, Grzegorz Sarna, chętnie dzielił się wspomnieniami: – Ta motorynka to mój prezent komunijny, rok produkcji 1986. Jeździłem na niej ja, moje dwie siostry, brat i nawet mama na zakupy. Podczas pobytu w Polsce odnowiłem moje cacko i rok temu ściągnąłem do Stanów.

Członków klubu Auta PRL wsparli koledzy z innych zaprzyjaźnionych organizacji, wystawiając pojazdy terenowe, zabytkowego mercedesa, czy chevroleta, chlubę amerykańskiej motoryzacji lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku.

Na fali sporego zainteresowania klubowicze już snują plany na przyszłość. Zaplanowali udział w nadchodzącej Paradzie 3 Maja w Chicago. W dalszej perspektywie jest organizacja zlotu pojazdów zabytkowych z Europy i USA, żeby w jednym miejscu można było porównać i podziwiać produkty przemysłu motoryzacyjnego minionych dekad. Chcieliby także pojawiać się na piknikach i polonijnych imprezach, gdzie będzie możliwość na dużych parkingach zaprezentować te pojazdy, które napędza wspomnień czar.

Tekst i zdjęcia: Artur Partyka


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama