Ostatnio legendarny rozgrywający drużyny Green Bay Packers, Brett Favre, wyjawił w czasie przesłuchań przed komisją w Kongresie, że zdiagnozowano u niego chorobę Parkinsona. Ma to – zdaniem lekarzy – bezpośredni związek z faktem, iż w czasie swojej czynnej kariery doznał on niezliczonych wstrząśnień mózgu. Zresztą on sam w 2018 roku powiedział: „Kiedy dzwoni ci w uszach, widzisz gwiazdy, to jest wstrząs mózgu. A jeśli to wstrząs mózgu, miałem ich setki, prawdopodobnie tysiące w trakcie mojej kariery, co jest przerażające”.
Owszem, to jest przerażające, ale jakoś nie zmienia w żaden sposób sytuacji. Dawny heros drużyny Chicago Bears Jim McMahon zmaga się dziś z demencją i wieloma innymi dolegliwościami związanymi z obrażeniami odniesionymi na boisku. Ale on przynajmniej chciał coś w tej sprawie zrobić, gdyż wraz z sześcioma innymi emerytowanymi zawodowymi piłkarzami złożył pozew zbiorowy przeciwko NFL w sierpniu 2011 roku, oskarżając ligę o zaniedbania i niewłaściwe postępowanie w obliczu urazów związanych z wstrząśnieniem mózgu. Pozew ten sugerował, że szefowie NFL już w latach 20. XX wieku wiedzieli o niebezpieczeństwach, jakie wstrząśnienia mózgu stwarzają dla sportowców, i aktywnie ukrywali te informacje przed sportowcami. Niestety sprawa ta nigdy nie doczekała się sądowego werdyktu.
Tymczasem niepokojących wieści jest coraz więcej. Ostatnio Tommy Kramer, przed laty rozgrywający drużyny Minnesota Vikings, ogłosił, że cierpi na demencję. Natomiast 26 lipca tego roku Tua Tagovailoa, zawodnik drużyny Miami Dolphins, doznał na boisku trzeciego wstrząśnienia mózgu w ciągu ostatnich dwóch lat i został zniesiony z boiska. Jednak liga poinformowała później, iż Tua nie wystąpi tylko w czterech następnych meczach i w tym czasie zostanie „odpowiednio oceniony” przez neurologów pod kątem dalszej przydatności sportowej. Jest to komunikat dość kuriozalny, gdyż wydaje się sankcjonować fakt, iż częste walenie głową o mur ma tylko efemeryczny skutek, a zatem nie ma się czym za bardzo przejmować. Zresztą sam Tua nadal rwie się do gry, co jest dość zdumiewające.
Oczywiście każdy zawodnik NFL może w dowolnym momencie oznajmić, że rezygnuje z kariery i zajmie się czymś innym, znacznie mniej niebezpiecznym, najlepiej szydełkowaniem lub grą w szachy. Jednak takie dobrowolne rezygnacje należą do rzadkości, co jest zrozumiałe. W grę zwykle wchodzą znaczne sumy pieniędzy, sława, rozgłos, itd. Trudno to wszystko porzucić, szczególnie jeśli po zakończeniu kariery sportowej nie można liczyć na jakieś intratne zajęcie. A wielu futbolistów po prostu nie ma żadnych kwalifikacji ani doświadczenia, by znaleźć odpowiednie zatrudnienie.
Demencja i choroba Parkinsona to nie jedyne zagrożenia dla ludzi uprawiających brutalne sporty, nie tylko amerykański futbol, ale również boks, rugby, kickboxing, itd. Encefalopatia bokserska (CTE) to choroba neurologiczna, która występuje głównie u sportowców i jest związana z przewlekłym urazowym uszkodzeniem mózgu. Rozwija się po dłuższym czasie, a średnia pojawienia się objawów to 12-16 lat od momentu rozpoczęcia kariery. Ocenia się, że encefalopatia bokserska dotyczy około 20 proc. bokserów, natomiast dane takie na temat ligi NFL nie są dostępne, ale są zapewne równie przerażające.
CTE ma, prócz wielu dotkliwych objawów, inny ponury aspekt. Wielu młodych sportowców dotkniętych tą chorobą wpada w depresję i popełnia samobójstwo. Neurolodzy przeprowadzili badania dotyczące 152 przypadków śmierci sportowców w wieku poniżej 30 lat. Dane opublikowane w piśmie „JAMA Neurology” pokazują, że 87 z tych ludzi odebrało sobie życie i że większość z nich cierpiała na CTE. Jednym z samobójców był 18-letni Wyatt Bramwell, który grał w amerykański futbol w szkole średniej, a odebrał sobie życie w 2019 roku.
Brett Favre jest od lat zwolennikiem wprowadzenia zakazu grania w futbol amerykański przez dzieci w wieku poniżej 14 lat. Jest to szlachetna idea, ale niestety całkowicie chybiona, gdyż mózg można sobie pokiereszować w dowolnym wieku, a na boiska futbolowe wychodzą pędraki już w szkołach podstawowych. Gwoli ścisłości – ja nie sugeruję, że pewne sporty powinny zostać całkowicie zakazane, ale ich dalsze istnienie musi wiąza
się z jakimiś istotnymi zabezpieczeniami. Liga NFL eksperymentuje ostatnio z nowym typem kasków ochronnych, zwanych Guardian Caps, które mogą być już stosowane z woli zawodników, choć ich wygląd zmienia się tak, że futboliści zdają się mieć na głowach przygotowanego do konsumpcji i pokrojonego w kostkę arbuza.
Przy okazji tych rozważań muszę wspomnieć o tym, że z pewnym makabrycznym rozrzewnieniem obserwowałem, jak w czasie niedawnych olimpijskich zmagań bokserskich panie występowały w kaskach ochronnych, natomiast panowie okładali się ochoczo po mordach bez żadnych zabezpieczeń. I to się nazywa równouprawnienie?