Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 5 października 2024 06:12
Reklama KD Market

Podwójne dożywocie dla Johna Granata za zabójstwo rodziców

Podwójne dożywocie dla Johna Granata za zabójstwo rodziców
John Jr. Granat (z lewej). Po prawej jego zamordowani rodzice – John i Maria fot.Cook County Sheriff/arch. rodziny Granat
/a> John Jr. Granat (z lewej). Po prawej jego zamordowani rodzice – John i Maria fot.Cook County Sheriff/arch. rodziny Granat


"Jestem sędzią od 19 lat, prokuratorem byłem przez 15 lat. W mojej pracy widziałem tysiące przypadków: porachunki gangsterskie, gwałty, tortury, morderstwa, zabójstwa dzieci i noworodków. Jednak żadna z tych strasznych zbrodni nie równa się temu, czego dokonał Pan na swoich rodzicach" – zwrócił się do Johna Granata juniora sędzia Neil J. Linehan skazując go 23 marca 2017 r. na dwa wyroki dożywocia za zabójstwo swoich rodziców.

5,5 roku po makabrycznej zbrodni 22-letni dziś John Granat różni się nieco od wizerunku ze zdjęcia, które obiegło media, zrobionego zaraz po aresztowaniu – zadziornego nastolatka w białej bluzie z kapturem. Wyraźnie dojrzalszy, lecz tym razem w staromodnym więziennym uniformie w czarno-białe pasy, z ciemnymi, krótko ostrzyżonymi włosami, w okularach i zarostem na twarzy wszedł na salę niemal niepostrzeżenie. Od drzwi do krzesła przy ławie oskarżonych dzieliły go dosłownie dwa kroki.

Obserwując młodego Granata na sali sądowej nr 104 sądu okręgowego powiatu Cook w Bridgeview można było odnieść wrażenie, że choć to wokół niego toczy się cała sprawa, jego obecność na sali jest ledwo zauważalna. Wzrok miał wbity w rozłożone przed nim dokumenty, jakby uważnie coś czytał, albo w telewizor, na którym odtwarzane były fragmenty nagrania z policyjnego przesłuchania i zdjęcia zachlapanej krwią sypialni rodziców. Beznamiętnym wzrokiem patrzył też na sędziego, gdy ten zwracał się bezpośrednio do niego. Jednak ani razu nie zdobył się, aby skrzyżować wzrok z siedzącymi w pierwszych dwóch rzędach krewnymi zamordowanych rodziców. Nie okazał cienia emocji, nie wykonał ani jednego zbędnego ruchu; jedynymi słowami, które padły z jego ust podczas ponad czterogodzinnego posiedzenia, było: „tak, Wysoki Sądzie”, „nie, Wysoki Sądzie”.

Na sali obecna była siostra zamordowanej Marii Granat, Katarzyna Sieczka z mężem, dwóch braci Johna Granata – Krzysztof i Wojciech oraz jeden z kuzynów młodego Granata. Choć wyraźnie bliska sobie rodzina w korytarzu swobodnie rozmawiała, gdy na chwilę usiadłam obok Katarzyny Sieczki, na wspomnienie ukochanej, jedynej starszej siostry, łzy napłynęły jej do oczu. Rodzina nie rozmawia z reporterami. To dla nich za dużo. – Te ostatnie lata.... – Sieczce brakuje słów – Ale jeszcze tylko dziś i jutro – mówi, odnosząc się do skazania ostatniego oprawcy, Christophera Wymy, które ma nastąpić 24 marca.

Prokurator Deborah Lawler odczytała listy do sędziego napisane przez rodzeństwo zamordowanego małżeństwa. „Nie ma słów, aby opisać ból, jaki spowodowała rodzinie śmierć Johna i Marii” – pisze brat zamordowanego Wojciech Granat. „11 września 2011 roku był najgorszym dniem w naszym życiu. Drugą traumę przeżyliśmy, dowiedziawszy się, że to nasz bratanek jest zamieszany w zabójstwo. John i Maria byli dobrymi, ciężko pracującymi ludźmi, to oni pomogli nam w przyjeździe do Ameryki i wzięli pod swój dach. Każdy, kto ich znał, dobrze o nich mówił. Prosimy sąd o sprawiedliwy i odpowiedni wyrok”. Z listu Katarzyny Sieczki dowiadujemy się, że młody John miał wszystko, o czym może marzyć nastolatek, był ukochanym siostrzeńcem, bratankiem i nade wszystko ukochanym wnukiem. „Jak możesz być tak zły? Co jest w twoim sercu? Zdradziłeś nas wszystkich. Może kiedyś jeszcze zatęsknisz za rodzicami”.

Prokurator jeszcze raz przypomniała wszystkie szczegóły zbrodni. Na ekranie pojawiły się fragmenty nagrań z przesłuchań policyjnych, podczas których młody Granat zmieniał wersję wydarzeń aż 14 razy. Są również nagrania Johna Granata, który w oczekiwaniu na przesłuchanie przez policjantów gwiżdże, nuci piosenki, a nawet gimnastykuje się na krześle, nieświadom, że jest nagrywany.

Na niewiele zdał się ostatni zabieg obrońcy publicznego Granata, LaFonzo Palmera, który wzywa na świadka Leviego Glassa, eksperta kryminalnego ds. łagodzenia kar. Na podstawie swojej ekspertyzy Glass próbował udowodnić, że Granat junior zdaje się być oderwany od rzeczywistości, a w chwili popełnienia zbrodni nie miał jeszcze rozwiniętych obszarów mózgu odpowiedzialnych za połączenie działań z konsekwencjami. Jednak prokurator Lawler nie pozostawiła na ekspercie i obrońcy suchej nitki.

– Długo zastanawiałem się, czym wytłumaczyć tę straszliwą zbrodnię. Czym powodowane były czyny Johna Granata juniora – mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Linehan. – Wniosek jest jeden – chciwość i nieodwracalne zepsucie złem. Panie Granat, żeby nie było wątpliwości, każde uderzenie kijem ojca i każde dźgnięcie nożem matki – to była pańska ręka. Dlatego biorąc pod uwagę wszystkie fakty skazuję pana na dożywotnie więzienie za morderstwo Marii Granat i dożywotnie więzienie za morderstwo Johna Granata.

Prokurator jeszcze raz przypomniała wszystkie szczegóły zbrodni. Na ekranie pojawiły się fragmenty nagrań z przesłuchań policyjnych, podczas których młody Granat zmieniał wersję wydarzeń aż 14 razy. Są również nagrania Johna Granata, który w oczekiwaniu na przesłuchanie przez policjantów gwiżdże, nuci piosenki, a nawet gimnastykuje się na krześle, nieświadom, że jest nagrywany"



Wcześniej ten sam sędzia na 40 lat więzienia bez możliwości skrócenia kary skazał jednego z czterech sprawców makabrycznej zbrodni – Ehaba Qasama. Mohammed Salahat, który zawiózł morderców pod dom Granatów, czekał w samochodzie, a następnie pomagał pozbyć się narzędzi zbrodni, w zeszłym roku został skazany na 35 lat pozbawienia wolności. Wyrok dla Christophera Wymy będzie znany 24 marca.

Nóż, maczeta i kije bejsbolowe

11 września nad ranem 2011 r. w domu Marii i Johna Granatów w podchicagowskim Palos Park. 19-letni wówczas Ehab Qasem wraz z o rok młodszym synem miejscowego policjanta, Christopherem Wymą weszli do domu Granatów uzbrojeni w aluminiowe kije bejsbolowe. Weszli na piętro, wprost do sypialni i stanęli po obu stronach łóżka, w którym spali Maria i John Granatowie. Syn Granatów przeliczał w tym czasie w garażu skradzione rodzicom tysiące dolarów, którymi szajka miała podzielić się po morderstwie. Młody Granat obiecywał kolegom, że będą „żyć jak królowie”.

Christopher Wyma pierwszy uderzył kijem w głowę śpiącego Johna Granata, a Qasem zaatakował Marię. Mężczyźnie udało się wstać z łóżka, ruszył w stronę Wymy, który przestraszony rzucił się do ucieczki. Granata seniora zatrzymał Qasem, uderzając kijem najpierw w żebra, a następnie kilkakrotnie w głowę. Mężczyzna upadł i przestał się ruszać. Maria Granat rzęziła i charczała w agonii, nie była w stanie wstać z łóżka. Qasem zszedł do garażu i poinformował Granata juniora, że jego matka wciąż wykazuje oznaki życia. W odpowiedzi usłyszał „skończcie to”; młody Granat wraz z tymi słowami wręczył mu kuchenny nóż.

19-latek zadał Marii Granat 21 ran kłutych. Ciosy metalowym kijem sprawiły, że pękła jej czaszka. Jej mąż zmarł w wyniku ran zadanych kijem bejsbolowym i nożem; mężczyzna miał wybite zęby, złamaną szczękę i przebitą nerkę. Prokuratura określiła miejsce zbrodni jako „krwawą łaźnię”.

Za zabójstwo Qasem otrzymał od Granata juniora 14 tys., ze skradzionych ofiarom 35 tys. dolarów. Pieniądze schował w swoim pokoju. Przerażające detale zbrodni, która wstrząsnęła Polonią i mieszkańcami spokojnego Palos Park, śledczy poznali dzięki zeznaniom Ehaba Qasema, który w zamian za złagodzenie wyroku zgodził się współpracować z prokuraturą. Na podstawie jego zeznań w styczniu br. Christopher Wyma i John Granat junior zostali uznani winnymi podwójnego morderstwa z premedytacją.

Ostatnie słowo

W liście odczytanym przez prokurator tuż przed ogłoszeniem wyroku, Katarzyna Sieczka napisała bezpośrednio do swojego siostrzeńca: „Chcę, żebyś wiedział, że babcia codziennie chodzi na cmentarz zmieniać kwiaty na grobie twoich rodziców. Latem chodzi nawet dwa razy dziennie”.

Joanna Marszałek


Grzegorz Dziedzic

[email protected]
[email protected]

 

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama