Biały Dom dystansuje się od Paula Manaforta, byłego szefa kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa, o którego potajemnej pracy dla rosyjskiego miliardera poinformowała w środę agencja Associated Press.
Rzecznik Białego Domu Sean Spicer powiedział, że w materiale AP nie ma nic, co miałoby związek z jakimikolwiek działaniami prezydenta, Białego Domu bądź kogokolwiek z administracji Trumpa.
Spicer oświadczył również, że Trump nie wiedział o "klientach Manaforta" w minionej dekadzie oraz że nie ma "żadnych sugestii", iż Manafort zrobił coś niestosownego.
Rzecznik Białego Domu dodał, że rywalka Trumpa w wyborach prezydenckich Hillary Clinton "miała swoje powiązania z Rosją". Powiedział, że szef kampanii Clinton, John Podesta, zasiadał w zarządzie firmy energetycznej z siedzibą w Rosji oraz że Hillary Clinton "była twarzą zakończonej fiaskiem polityki resetu z Rosją".
AP napisała w środę, że Manafort potajemnie pracował przed dekadą dla rosyjskiego miliardera Olega Deripaski, zabiegając o interesy prezydenta Rosji Władimira Putina.
Według tej agencji Manafort proponował wtedy "ambitną strategię polityczną" zmierzającą do podważenia antyrosyjskiej opozycji w byłych republikach radzieckich. AP wyraża opinię, że ta współpraca wydaje się zaprzeczać twierdzeniom administracji Trumpa i samego Manaforta, iż nigdy nie pracował na rzecz rosyjskich interesów.
AP pisze, że jeszcze w czerwcu 2005 roku Manafort zaproponował poufny plan strategiczny, który miałby korzystny dla Putina wpływ na politykę, działalność biznesową i media w Stanach Zjednoczonych, Europie i w byłych republikach radzieckich, i to w czasie, kiedy za prezydentury George'a W. Busha pogarszały się relacje USA-Rosja.
Agencja informuje, że Manafort przedstawił te plany "magnatowi aluminium" Olegowi Deripasce, bliskiemu sojusznikowi Putina. AP pisze też, że Manafort podpisał z Deripaską wart 10 milionów USD rocznie kontrakt, począwszy od 2006 roku. Agencja powołuje się tu na "kilku ludzi zaznajomionych z płatnościami dla Manaforta" i na dane biznesowe, które uzyskała.
Według jednej z tych osób relacje biznesowe Manaforta z Deripaską trwały co najmniej do 2009 roku.
"Sądzimy obecnie, że ten model może być bardzo korzystny dla rządu Putina, jeśli zostanie wprowadzony na właściwych szczeblach, z odpowiednim zaangażowaniem na rzecz osiągnięcia sukcesu" - cytuje AP notatkę, którą w 2005 r. Manafort sporządził dla Deripaski.
Plany Manaforta były określone w uzyskanych przez AP dokumentach, takich jak memoranda strategiczne i dowody międzynarodowych transferów milionów dolarów. AP przyznaje, że "nie jest jasne, jak wiele pracy Manafort wykonał w ramach tego kontraktu".
W przekazanym AP oświadczeniu Manafort potwierdził, że pracował dla Deripaski w różnych krajach, ale że przedstawianie tej pracy jako czegoś "niestosownego lub niegodziwego" jest nie fair, stanowi część "kampanii oszczerstw".
"Pracowałem z Olegiem Deripaską niemal dekadę temu, reprezentując go w biznesie i sprawach osobistych w krajach, w których miał inwestycje. Moja praca dla pana Deripaski nie obejmowała reprezentowania interesów politycznych Rosji" - podkreślił Manafort.
Rzeczniczka Białego Domu Sarah Huckabee Sanders, zapytana w środę o pracę Manaforta dla Deripaski, powiedziała: "Nie sądzimy, by stosowne było wypowiadanie się o kimś, kto nie jest pracownikiem Białego Domu".
Manafort pracował nieodpłatnie jako szef kampanii Trumpa od marca do sierpnia ubiegłego roku. Dymisja Manaforta była następstwem rewelacji o jego mętnych interesach na Ukrainie, gdzie był doradcą byłego prorosyjskiego prezydenta Wiktora Janukowycza.
We wtorek gazeta internetowa "Ukrainska Prawda" poinformowała, że Janukowycz opłacał usługi Manaforta przez raje podatkowe i bank w Kirgistanie. Nazwisko Manaforta widnieje w ujawnionej w 2016 roku tzw. czarnej księgowości wydatków korupcyjnych Partii Regionów Janukowycza, gdzie znajdują się wpisy, które świadczą, że Amerykaninowi wypłacono 12,7 mln dolarów w gotówce.
Według AP uzyskane teraz dane biznesowe "bardziej bezpośrednio wiążą Manaforta z interesami Putina w regionie". Agencja pisze, powołując się na ludzi zaznajomionych z tymi sprawami, że Manafort planował otwarcie biura w Moskwie i że przynajmniej częścią jego pracy na Ukrainie kierował Deripaska. Do otwarcia biura w Moskwie nigdy nie doszło.
AP pisze też m.in., że na potrzeby wspomnianego 10-milionowego kontraktu Manaford nie korzystał ze swej firmy konsultingowej Davis Manafort. Zamiast tego korzystał z firmy LOAV Ltd., którą zarejestrował w Delaware w 1992 roku.
Według AP jedno ze strategicznych memorandów dla Deripaski zostało napisane przez Manaforta i Ricka Davisa, jego partnera biznesowego w tamtym czasie. W pisemnej odpowiedzi na pytania AP Davis oświadczył, że nie wiedział, iż jego firma zaproponowała plan potajemnego promowania interesów rządu rosyjskiego. Dodał, że przypuszcza, iż Manafort posłużył się w tym memorandum jego nazwiskiem, nie mając na to zgody.
Drogi Manaforta i Deripaski rozeszły się, o czym świadczy sprawa z 2014 roku przed sądem na Kajmanach. Z dokumentów złożonych tam przez przedstawicieli Deripaski wynika, że miliarder przekazał Manafortowi prawie 19 milionów dolarów na inwestycję w ukraińską telewizję Black Sea Cable. Według prawników Deripaski, po wzięciu tych pieniędzy Manafort i jego współpracownicy przestali odpowiadać na pytania oligarchy o to, jak owe fundusze zostały wykorzystane.
W początkowym okresie kampanii prezydenckiej w USA przedstawiciele Deripaski otwarcie oskarżyli Manaforta o oszustwo i zapowiadali, że odzyskają powierzone mu pieniądze. Gdy Trump zdobył nominację Partii Republikańskiej na kandydata w wyborach prezydenckich, przedstawiciele Deripaski oświadczyli, że nie będą już rozmawiać o tej sprawie - pisze AP. (PAP)