Zdaniem większości komentatorów wizyta wiceprezydenta Mike’a Pence’a i ministra obrony Jima Mattisa w Europie przyczyniła się do uspokojenia sojuszników, że USA pod rządami Donalda Trumpa uważają NATO za podstawową instytucję bezpieczeństwa Zachodu.
„Jesteśmy oddzieleni oceanem, jednak powiązani wspólnym dziedzictwem, wspólnym oddaniem wolności, demokracji i zasadom prawa. Jesteśmy przekonani, że te związki przetrwają i umocnią się" – oświadczył cytowany przez "Wall Street Journal" Pence w Brukseli na zakończenie wizyty w Europie.
Dziennikarze "WSJ" akcentują, że „poparcie dla Unii Europejskiej zawsze było filarem amerykańskiej polityki zagranicznej". Odnotowują jednak, że zaufanie do takich deklaracji zostało zachwiane podczas kampanii wyborczej w USA, kiedy Trump wielokrotnie krytykował Unię Europejską, żądał od sojuszników większych wydatków militarnych oraz poparł decyzję Wielkiej Brytanii o opuszczeniu UE.
Obserwatorzy zgodnie wskazują, że Pence'owi, który ma o wiele większe doświadczenie polityczne niż jego szef i jako były komentator radiowy jest w stanie lepiej zaprezentować stanowisko Waszyngtonu, nie udało się rozwiać wszystkich wątpliwości sojuszników. Przede wszystkim Europejczycy – zdaniem komentatora politycznego CNN Jeffa Zelezny’ego – nie są przekonani, że Trump, który nie tylko w Europie ma opinię „nieprzewidywalnego”, całkowicie popiera stanowisko swojego wiceprezydenta i ministra obrony. Przykładem, zdaniem Zelezny’ego, może być pytanie zadane wiceprezydentowi Pence’owi przez korespondenta BBC Damiana Grammaticasa w poniedziałek w Brukseli: "Komu mamy wierzyć? Panu, czy też prezydentowi Trumpowi na Twitterze?”.
„Donald Trump zaniepokoił sojuszników swoimi wypowiedziami podczas kampanii wyborczej, dlatego teraz obserwujemy +globalną turę zapewniania+ prowadzoną przez administrację" – napisał w poniedziałek na portalu „Wall Street Journal” John Bolton - ekspert waszyngtońskiego think tanku American Enterprise Institute.
Pierwszą częścią tej „tury zapewniania” była wizyta ministra Mattisa w Korei Płd. i w Japonii, po czym do Waszyngtonu przybył premier Japonii Shinzo Abe.
„W ubiegłym tygodniu kolejnym przystankiem tury zapewniania była Europa" – kontynuuje na łamach "WSJ" Bolton. Rozpoczął ją Mattis. Jego wizyta miała „charakter pouczający” i minister obrony jako emerytowany generał "był właściwą osobą, aby przywieźć takie przesłanie” - stwierdza Bolton.
Podobnie jak prawie wszyscy amerykańscy komentatorzy podkreśla, że oprócz Stanów Zjednoczonych tylko pięć państw NATO, wśród nich Polska, przeznacza na obronę przynajmniej 2 proc. swojego PKB.
Ben Collins, komentator wojskowy sieci telewizyjnej Fox News, zwraca uwagę, że wydatki na zbrojenia europejskich sojuszników trzeba rozpatrywać "we właściwym kontekście".
Nie zawsze fundusze na obronę są rzeczywiście przeznaczane na ten cel - powiedział Collins, w przeszłości żołnierz sił specjalnych. "Polska, Litwa, Łotwa i Estonia przeznaczają na obronę powyżej 2 proc. PKB, ponieważ widzą rosyjskie czołgi na swoich granicach. Niemcy i Francja nie mają do czynienia z takim bezpośrednim zagrożeniem i dlatego wydaje im się, że mogą wydawać mniej" - uznał.
Bolton i inni komentatorzy wskazują, że apel wiceprezydenta Pence’a i ministra Mattisa o wzmocnienie NATO, w tym także poprzez wypełnienie przez wszystkich członków Sojuszu swoich zobowiązań finansowych, pojawia się w kluczowym momencie, po szeregu prowokacyjnych poczynań Rosji. Wśród tych poczynań Bolton wymienił m.in. prowokacje na Ukrainie, aneksję Krymu, pojawienie się rosyjskiego okrętu szpiegowskiego u wybrzeży Wirginii czy próby rozbicia Sojuszu od wewnątrz poprzez zmianę polityki wobec Turcji.
Opinię konserwatywnych komentatorów, którzy w tych agresywnych poczynaniach Rosji widzą wyzwanie dla NATO, podziela także "New York Times".
„Wzmocnienie NATO to nie tylko wspólne, sprawiedliwe wydatki na obronę. (...) Jedność oznacza także świadomość celów wspólnej obrony. Waszyngton musi zrobić więcej, aby przekonać sojuszników z NATO, szczególnie tych na obrzeżach Rosji, że mają poparcie Ameryki. Może zrozumie to Trump do czasu, kiedy odwiedzi NATO w maju i Sojusz ponownie będzie w stanie zaprezentować Władimirowi Putinowi i islamskim radykałom wspólny front” - napisał "NYT".
Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)
Reklama