Prezydent Donald Trump oczekuje od sojuszników w NATO rzeczywistych postępów w sprawie zwiększenia wydatków na obronność do końca 2017 roku - powiedział w poniedziałek wiceprezydent USA Mike Pence na konferencji prasowej w kwaterze głównej Sojuszu w Brukseli.
Pence poinformował, że przywiózł do NATO przesłanie od Trumpa. "Chcę potwierdzić mocne poparcie prezydenta Trumpa i Stanów Zjednoczonych dla Sojuszu Północnoatlantyckiego. Stany Zjednoczone były dumnym członkiem NATO od jego powstania w 1949 r. Ten Sojusz odgrywa kluczową rolę w promowaniu pokoju i stabilności w obszarze transatlantyckim, a właściwie na całym świecie" - oznajmił.
"Silniejsze NATO oznacza bardziej bezpieczny świat" - podkreślił Pence.
Powtórzył, że Stany Zjednoczone wypełnią swoje zobowiązania wynikające z członkostwa w NATO. Jednak - dodał - "obrona Europy wymaga też zobowiązań ze strony Europy". Obecnie - przypomniał - tylko USA i cztery inne kraje NATO przeznaczają na obronność przynajmniej 2 proc. swego PKB, zgodnie ze zobowiązaniem przyjętym na szczycie NATO w Walii w 2014 r.
"Pozostali, w tym jedne z największych krajów Sojuszu, nadal nie mają jasnego i wiarygodnego planu, by osiągnąć ten cel" - powiedział.
"Prezydent USA i Amerykanie oczekują, że sojusznicy dotrzymają słowa i zrobią więcej dla naszej wspólnej obrony. Prezydent Trump oczekuje rzeczywistych postępów do końca 2017 roku" - powiedział Pence po spotkaniu z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem. "Cierpliwość prezydenta i Amerykanów nie będzie wieczna" - dodał. Nie chciał jednak odpowiedzieć, jakie mogą być konsekwencje, jeśli kraje NATO nie zrealizują zobowiązań dotyczących wydatków na obronność.
Powtórzył ubiegłotygodniowy apel amerykańskiego ministra obrony Jamesa Mattisa, by te kraje, które już spełniają założony cel wydatków na obronność, pomogły go osiągnąć innym. "Ci, którzy mają plan osiągnięcia tego celu, powinni przyśpieszyć. A jeśli nie ma planu, należy go przyjąć. To czas na czyny, nie słowa" - powiedział Pence. Poinformował, że USA zamierzają zwiększyć swoje wydatki wojskowe.
Według Pence'a USA oczekują też rozszerzenia działań Sojuszu w sferze walki z terroryzmem. "Nasz Sojusz musi też nasilić działania, by odciąć finansowanie terrorystom oraz zwiększyć swoje zdolności w dziedzinie cyberbezpieczeństwa. W świecie cyfrowym musimy być tak silni, jak w świecie rzeczywistym" - powiedział amerykański wiceprezydent.
Stoltenberg przypomniał, że w ubiegłym roku europejscy członkowie NATO i Kanada zwiększyli swoje nakłady na obronność o 3,8 proc. "To ważny, ale tylko jeden krok we właściwym kierunku" - powiedział. "Przed nami jeszcze długa droga. Wszyscy sojusznicy muszą przyśpieszyć swoje starania, by osiągnąć cel" - dodał.
Zdaniem Stoltenberga o zaangażowaniu Amerykanów na rzecz NATO świadczą nie tylko słowa, ale też czyny. "W tych dniach Stany Zjednoczone rozmieszczają dodatkowe siły w Europie, co ma ogromne znaczenie dla bezpieczeństwa Europy i świadczy o zaangażowaniu USA" - podkreślił sekretarz generalny Sojuszu.
Dodał, że zgadza się z oceną, iż NATO może zrobić więcej w sprawie walki z terroryzmem.
Na szczycie w walijskim Newport we wrześniu 2014 roku państwa NATO zobowiązały się do zatrzymania spadku wydatków na obronność i stopniowego zwiększania ich, by w ciągu 10 lat ich poziom osiągnął 2 proc. PKB.
Do tej pory tylko pięć krajów spełnia to kryterium. Oprócz USA, które według szacunkowych danych w 2016 roku przeznaczyły na obronność 3,61 proc. swego PKB (około 664 mld dolarów), są to jeszcze: Wielka Brytania (2,21 proc.), Grecja (2,38 proc.), Estonia (2,16 proc.) i Polska (2 proc.).
Jak poinformował Stoltenberg, kolejne kraje Sojuszu zbliżają się do pułapu 2 proc. Wymienił wśród nich Litwę, Łotwę i Rumunię.
Z Brukseli Anna Widzyk (PAP)
Reklama