Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 13 października 2024 01:28
Reklama KD Market

Zwycięstwa Cracovii i Lecha na inaugurację piłkarskiej wiosny



Na inaugurację piłkarskiej wiosny piłkarze Cracovii odnieśli pierwsze w sezonie wyjazdowe zwycięstwo. Porażka mocno komplikuje sytuację Ruchu, który już i tak zamykał tabelę. W drugim piątkowym meczu Lech Poznań wygrał z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza 3:0.

Decydująca akcja meczu w Chorzowie miała miejsce w 88. minucie. Wówczas Marcin Budziński zagrał do wbiegającego w pole karne "Niebieskich" debiutującego w ekipie gości Słowaka Jaroslava Mihalika, ten odegrał do Krzysztofa Piątka, a inny z rezerwowych umieścił piłkę w siatce.

Gdy drużyny rozpoczynały grę, był lekki mróz. W pierwszych sekundach gospodarze postanowili nieco rozgrzać i podnieść ciśnienie swoich kibiców. Nie był to jednak efekt ich wspaniałej akcji, lecz słabej postawy w defensywie. Tuż po gwizdku sędziego piłkę dostał Adam Pazio i tak podał ją do bramkarza, że o mało Ruch nie stracił gola.

Potem na murawie działo sie niewiele ciekawego. Przez pierwsze minuty przewagę miała Cracovia, ale nie potrafiła jej udowodnić golem. Po ok. 20 minutach inicjatywę przejął Ruch. W 25. minucie ładnie uderzył Patryk Lipski, ale Grzegorz Sandomierski zdołał odbić piłkę. W pierwszej połowie obie drużyny oddały tylko po jednym celnym strzale.

W drugiej gra zespołów także nie była porywająca. Chorzowianie najbliżsi zdobycia gola byli 76. minucie, jednak strzał Łotysza Eduardsa Visnakovsa nie zaskoczył golkipera "Pasów".

W kadrze krakowian na to spotkanie zabrakło m.in. Mateusza Cetnarskiego i Florina Bejana. Ten pierwszy przechodzi jeszcze rehabilitację, zaś Rumun został wypożyczony do drużyny ze swojego kraju Concordii Chiajna.

Lechici pewnie pokonali sąsiada z tabeli 3:0 i dzięki temu awansowali na czwarte miejsce. Wszystkie trzy gole podopieczni trenera Nenada Bjelicy zdobyli z rzutów karnych, a ich wykonawcami byli trzej różni piłkarze: Dawid Kownacki, Marcin Robak i Darko Jevtic.

Pierwsza odsłona przebiegała pod dyktando Lecha, ale gospodarze długimi fragmentami nie potrafili wykreować bramkowych sytuacji. Defensywa Bruk-Betu okazała się bardziej szczelna niż trzecioligowej Elany Toruń, której przed tygodniem poznaniacy wbili aż osiem goli w sparingu.

Goście sporadycznie gościli po bramką Lecha i stojący w niej Słowak Matus Putnocky sam musiał się rozgrzewać, gdyż termometry wieczorem w Poznaniu wskazywały minus cztery stopnie.

Zmarznięci kibice po raz pierwszy ożywili się po strzale z rzutu wolnego niezwykle aktywnego w pierwszej połowie Darko Jevtica. Szwajcar trafił jednak tylko w boczna siatkę. W 29. min tym razem obrońcy gości nie nadążyli za akcją lechitów. Po ładnej i szybkiej wymianie piłek Dawid Kownacki znalazł się w sytuacji sam na sam z Krzysztofem Pilarzem, ale trafił w poprzeczkę.

Kilka minut później znów Kowancki wystąpił w głównej roli. Gdy w polu karnym próbował przyjmować piłkę, został zdaniem sędziego Pawła Gila sfaulowany. Napastnik "Kolejorza" szybko wziął piłkę pod pachę, a jego uderzenie z 11 metrów było niezwykle precyzyjne.

Po zmianie stron gospodarze ruszyli z takim animuszem, jakby to oni musieli odrabiać straty. Pod bramką Pilarza było gorąco, ale miejscowym brakowało dokładności i celności, jak to miało miejsce w sytuacjach Kownackiego czy Radosława Majewskiego.

Bardzo bliski podwyższenia wyniku był Tomasz Kędziora, który po rzucie rożnym i źle zastawionej pułapce ofsajdowej przez niecieczan znalazł się tuż przed bramkarzem. Strzelił mu prosto w nogi, a piłka odbiła się następnie od Vladislavsa Gutkovskisa i trafiła w słupek, by w końcu opuścić boisko.

Potem tempo narzucone przez poznaniaków trochę siadło. W ostatnich 20 minutach za sprawą ofensywnych zmian dokonanych przez trenera Czesława Michniewicza goście zaczęli grać trochę bardziej zdecydowanie w ataku, ale nie na tyle, żeby poważniej zagrozić miejscowym.

Ostatnie dwa gole padły w samej końcówce. Najpierw w zupełnie niegroźnej sytuacji ręką w polu karnym zagrał Wojciech Kędziora, a "11" na bramkę zamienił Robak. To jego 11. trafienie w tym sezonie, a szóste z rzutu karnego.

Robak w doliczonym czasie gry mógł podwyższyć wynik, ale fatalnie zachował się w sytuacji jeden na jeden z Pilarzem. Po chwili wywalczył kolejny rzut karny, a faulujący Ukrainiec Artem Putiwcew otrzymał czerwoną kartkę. Tym razem na wysokości zadania stanął Jevtic i ustalił wynik na 3:0, a arbiter zakończył spotkanie.

(PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama