Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 13 października 2024 01:28
Reklama KD Market

Super Bowl dla Patriots! Niewyobrażalne stało się faktem



To, co wydarzyło się w niedzielną noc w Houston, przejdzie do historii Super Bowl. Po pasjonującym meczu zespół Billa Belichicka i Toma Brady’ego pokonał po dogrywce Atlantę Falcons 34:28. W regulaminowym czasie był remis 28:28, mimo że Falcons prowadziły już 28:3. Jednak 31 punktów z rzędu dały Patriots piąty w historii Lombardi Trophy, a Brady’emu czwarty tutuł MVP finału. Nikt takim osiągnięciem nie może się pochwalić.

Największym deficytem, który udało się w do tej pory Super Bowl odrobić, było dziesięć punktów. To, co dokonali Patriots, odrabiając 25-punktową stratę, graniczy z cudem i byłoby niewyobrażalne, gdyby nie to, że stało się faktem. Udowadnili, że warto do końca wierzyć w sukces, warto do ostatniej sekundy walczyć, by w tak spektakularny sposób wygrać.

Pierwsza kwarta niespodziewanie zakończyła się bez punktów. Dała jednak wyraźnie do zrozumienia, kto będzie rządził w następnej. Tom Brady od samego początku nie był tym, do jakiego przyzwyczaił i nie chodzi tu tylko o skuteczność. Próbował z różnym skutkiem uruchamiać ziemię i powietrze. Bez widocznego efektu. Najbardziej bolesne dla rozgrywającego Patriots było jednak to, że dwa razy został powalony, co w Super Bowl w pierwszej  odsłonie zdarzyło mu się po raz pierwszy. Ten ból przeniósł się na drugą ćwiartkę.

W niej odzyskał pewność siebie rozgrywający Atlanty Matt Ryan. Zaczął doskonale współpracować z  Julio Jonesem. Jednak to nie on zdobył pierwsze przyłożenie. Devonte Freeman obiegł obrońców w czerwonej strefie i dał Falcons prowadzenie. Na 14:0 podwyższył Austin Hooper, który za pierwszym razem nie złapał podania Ryana, w powtórce był już bezbłędny. Trzecie przyłożenie było "zasługą" Brady’ego, który podał do rąk Roberta Alforda, a ten pokonując 82 jardy, samotnie wbiegł w pole przyłożeń. 21:0, takiego deficytu nikt w dotychczasowych Super Bowl nie odrobił. Patriots mieli nadzieję, na dwie sekundy przed końcem pierwszej połowy Stephan Gostkowski kopnięciem z 41 jardów zdobył pierwsze trzy punkty.

W trzeciej kwarcie Ryan do akcji wprowadził Taylora Gabriela i Mohameda Sanu i na efekty nie trzeba było długo czekać. Podprowadzili oni z dziecinną łatwością piłkę do czerwonej strefy, a tam Tevin Coleman, powtórzył wyczyn Frimana z drugiej ćwiartki dając Atlancie prowadzenie 28:3.

Belichick, widząc co się dzieje uruchomił cały arsenał sztuczek, które stosuje się wtedy, kiedy ma się nóż na gardle. Przyniosło to skutek w postaci drugiego przyłożenia autorstwa Jamesa Jonesa.

W ostatniej odsłonie Brady został trzykrotnie powalony, na szczęście bez konsekwencji, chociaż zamiast przyłożenia Gostkowski ponownie tylko trzema punktami zmniejszył rozmiary deficytu. Bardziej bolesna była strata piłki przez Ryana, która skutkowała stratą za osiem punktów. Najpierw Danny Amendola zaliczył przełożenie, a później dwa punkty dołożył White. 17 punktów z rzedu dało Patriots nadzieję, że nie wszystko jest jeszcze stracone, że zwycięstwo jest w zasięgu.

To, co zrobiły Falcons później będzie im się po nocach śnić. Po cudownym podaniu Ryana i fantastycznym chwycie Jonesa byli oni na 22 jardzie i kopnięcie z tej odległości byłoby na wagę Super Bowl. Jednak najpierw Ryan był powalony, później niefrasobliwy faul spowodowały, że szansa poszła w zapomnienie.

Patriots mieli ponad trzy minuty na odrobienie strat i doprowadzenia do dogrywki. Zrealizowali to perfekcyjnie. Ostatni rajd Brady’ego był oparty na ryzykownych podaniach i kolosalnym szczęściu, szczególnie wtedy, kiedy Edelman złapał piłkę, która była już prawie w rękach obrońców Falcons. Najpierw James White 57 sekund przed końcem regulaminowego czasu, zdobył sześć punktów, chwilę później Amendola dołożył dodatkowe dwa i wyrównał stan meczu.

W dogrywce zszokowane rozwojem sytuacji Falcons, nie miały nic do powiedzenia. Będący na niesamowicie wysokiej fali Brady podaniem do Whita zmaterializował to, co wydawało się cudem. Super Bowl po raz piąty stał się własnością Patriots.

Dariusz Cisowski

 

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama