Z tym makaronem to było tak… Kilka dobrych lat temu zapałałam ogromną miłością do kuchni włoskiej. A jak wiadomo, jej podstawą jest makaron. Jednym z flagowych dań jest spaghetti carbonara. Z nieznanych mi bliżej powodów wymyśliłam, że gęsty, oklejający nitki sos musi mieć w sobie śmietanę. Kiedy zaczęłam wgłębiać się w tajniki dań z Italii, okazało się, że to straszna herezja i naruszyłam kardynalne zasady carbonary, czyli jajko, pancetta (włoski boczek), pieprz. Koniec dodatków :)
Ale nic strasznego się nie stało, bo tak oto powstało smaczne danie obiadowe. Jego przygotowanie trwa dosłownie tyle, ile trwa zagotowanie wody na makaron, a potem jego samego. To mój dyżurny obiad lub kolacja, kiedy muszę nakarmić większe grono głodomorów. Czasem podaję do makaronu grzanki czosnkowe i schłodzone białe wino. I nagle robi się całkiem fajne danie, którego zrobienie zajmuje maksymalnie 20 minut.
Ach i jeszcze jedno. Mój syn, największy fan tego makaronu, powiedział: „Wiesz za co najbardziej lubię ten makaron? Za ten ciągnący ser”. Zapraszam zatem na coś pomiędzy carbonarą a mac&cheese.
16 oz/1 lb (1 opakowanie) makaronu fusilli (świderki) lub penne rigatte (rurki), albo chifferi (kolanka)
3,5 oz bekonu
1 średnia cebula, drobno pokrojona
1 szklanka kwaśnej, gęstej śmietany
1 jajko
1 szklanka tartego, miękkiego żółtego sera
1/3 szklanki posiekanego szczypiorku
1/3 szklanki drobno posiekanej natki pietruszki
1/3 szklanki drobno posiekanego koperku
1/2 łyżeczki soli
1 łyżeczka świeżo zmielonego czarnego pieprzu
W dużym garnku nastawiam wodę. Kiedy wrze, solę i wrzucam makaron. Gotuję al dente wg wskazówek na opakowaniu. W tym czasie na rozgrzaną patelnię wrzucam pokrojony w cienkie paseczki bekon. Kiedy się podsmaży i wytopi się z niego trochę tłuszczu, dorzucam posiekaną cebulę. Zmniejszam ogień pod patelnią i smażę często mieszając, aż cebula się zeszkli.
Do miski wlewam śmietanę, dodaję jajko i starannie mieszam, aż się połączą. Dodaję tarty ser oraz wszystkie zioła (szczypiorek, pietruszkę, koperek). Wszystko dobrze mieszam, doprawiam solą i pieprzem.
Ugotowany makaron szybko przecedzam (wystarczy dosłownie wylać na cedzak i momentalnie z powrotem wrzucić do garnka, w którym się gotował).
Garnek z makaronem wstawiam na najmniejszy ogień. Dodaję podsmażony bekon z cebulą i mieszam z makaronem.
Na końcu wlewam sos z miski. Bardzo dokładnie mieszam i podgrzewam chwilę tak, żeby makaron się rozpuścił.
Podaję wprost na talerze.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.
Reklama