“Babciu, babciu, zróóóóób szarlotkę!”. Kiedy babcia robiła szarlotkę, była nie tylko obietnica pysznego ciasta, ale też budziły się dobre domowe duszki. Najpierw po kuchni, a potem już wszędzie, rozpływał się uroczy zapach prażonych jabłek, gonił go aromat przypraw korzennych. A potem dom wypełniał się aromatem pieczonego ciasta. I konia z rzędem temu, kto umiał doczekać chwili, kiedy szarlotka ostygnie. Chociaż babcia krzyczała, że brzuch będzie bolał :)
Szarlotka w domu to zawsze powrót do dzieciństwa, do ciepłych smaków jesieni i zimy, kiedy jabłka są najlepsze i aż proszą się, żeby robić z nich cuda. To proste ciasto, ale tak pyszne, że nawet wielbiciel wykwintnych makaroników nie odmówi kawałka. A może i dwóch...
Jabłka:
8-9 średnich jabłek (najlepsze są twarde i kwaskowe)
1 szklanki cukru
1 łyżeczka mielonego cynamonu
1 łyżeczki mielonych goździków
Ciasto:
2,5 szklanki mąki
3 łyżki cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
4 żółtka
1 szklanka bardzo zimnego masła
1 łyżka kwaśnej śmietany (może być także serek kremowy np. Philadelphia)
Beza:
4 białka
1 szklanka drobnego cukru do wypieków
Jabłka obieram i ścieram na tarce o grubych oczkach. Wkładam do dużego rondla o dosyć grubym dnie, mieszam z cukrem i prażę na średnim ogniu ok. 30 minut. Jabłka powinny się rozpaść, a sok odparować. Na końcu dodaję cynamon i goździki, i zostawiam całość do wystygnięcia.
Piekarnik nagrzewam do 375 stopni F. Formę 13 x 9 x 2 cale wykładam papierem do pieczenia.
Do malaksera wsypuję mąkę, cukier i proszek do pieczenia. Wrzucam masło pokrojone w niedużą kostkę. Ucieram, aż powstaną okruchy.
Jajka rozdzielam, starannie, żeby nie zanieczyścić białek żółtkiem. Białka zostawiam na później (nie chowam do lodówki). Żółtka dodaję do malaksera razem ze śmietaną. Ucieram pulsacyjnie, aż wszystko połączy się w zwartą masę.
Ciasto szybko zagniatam. Dzielę je w proporcjach ⅔. Mniejszą część wkładam do zamrażarki. Pozostałą częścią ciasta wykładam przygotowaną formę, lekko unoszę brzegi. Ciasto nakłuwam widelcem i wkładam do nagrzanego piekarnika na 15 min. Ciasto ma się podpiec i być lekko złote.
Podpieczone ciasto wyjmuję i czekam, aż lekko ostygnie.
W tym czasie ubijam białka robotem na najwyższych obrotach. Kiedy piana jest sztywna, dodaję cukier łyżeczka po łyżeczce. To ważne, dzięki temu beza będzie tworzyła smaczną piankę po upieczeniu.
Na przestudzony spód wykładam uprażone jabłka. Na nie ubitą pianę z białek. Na wierzch ścieram resztę ciasta z zamrażarki. Trę je na tarce o grubych oczkach.
Ciasto wstawiam do piekarnika i obniżam temperaturę do 335 stopni. Piekę ok. 30 minut, aż ciasto z wierzchu będzie złote. Upieczoną szarlotkę studzę, a przed podaniem posypuję cukrem pudrem. No i co? Wcale nie takie trudne. Za to jakie dobre.
Nazywam się Kasia Marks. Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babci Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.
Reklama