Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 1 października 2024 12:39
Reklama KD Market
Reklama

Nowy Jork. Szybki seks w toalecie i inne upodobania gości słynnego lokalu

Nie jest niczym nadzwyczajnym, że klienci wychodzą do łazienki na szybki seks, klienci, którzy wymiotują w toaletach, klienci, którzy opowiadają o swoich fantazjach łóżkowych - opowiada kelner z najlepszej ...
Nie jest niczym nadzwyczajnym, że klienci wychodzą do łazienki na szybki seks, klienci, którzy wymiotują w toaletach, klienci, którzy opowiadają o swoich fantazjach łóżkowych - chcący zachować anonimowość kelner z Per Se, najlepszej nowojorskiej restauracji, w New York Magazine ujawnia sekrety z zaplecza i obala mity krążące wokół tego ekskluzywnego miejsca. Lista osób, które nie mają ponownego wstępu do restauracji nie jest długa, ale jest na niej kilkadziesiąt nazwisk. Jak przyznaje personel 95 proc. gości zachowuje się poprawnie. Bo kelnerów ze stażem nie dziwią ani szybkie numerki w toaletach, ani ekstrawaganckie zachowania. Do  historii przeszła jednak kobieta - VIP, która w trakcie degustacji obiadu za 500 dol., zwymiotowała na stół. Personel sprawnie uwinął się z posprzątaniem wymiocin, a klientka się ogarnęła i dokończyła posiłek. Personel najbardziej śmieszą tacy goście Per Se, którzy wnoszą skargi. „Wiadomo, że chcą dostać coś za darmo. Najpierw proszą o kieliszek wina za 9 dolarów, a następnie skarżą się na jego smak” – opowiada rozmówca magazynu, który dodaje , że restauracja najczęściej kupuje całą butelkę za 9 dolarów. „ To sposób na zarabianie pieniędzy” – dodaje. Kelnerzy czekają jednak na tych specjalnych klientów, którzy przychodzą do eleganckiej restauracji w celu zjedzenia dobrego obiadu i często jest to dla nich wydarzenie roku. „Pamiętam też 16-to czy 17-letniego bloggera, który opisywał sposoby oszczędzania kieszonkowego, by móc pozwolić sobie na lunch w Per Se. Dopiął swego” – wspomina kelner proszący o zachowanie anonimowości. Ale są i tacy, którzy pojawiają się w restauracji bez pomysłu na to, co chcieliby zjeść. „Wówczas proszą o polecenie czegoś, co według mnie jest specjałem naszej kuchni. Staram się przy każdym stoliku wskazać na coś innego, by nie doprowadzić do tego, że szef będzie miał kłopot z brakiem jakiegoś dania. Moje gusta zmieniają się więc od stolika do stolika” – kontynuuje przedstawiciel obsługi nowojorskiego lokalu. Obala także zdecydowanie mity dotyczące rzekomego plucia przez kucharza w talerze gości. „Kucharz pracuje nawet 80 godzin tygodniowo praktycznie za niewielkie pieniądze, ale pracuje tyle, ponieważ lubi to, co robi. Wypruwając  z siebieflaki  przez osiem godzin, nikt nie będzie pluł na własną pracę”- kwituje kelner, który także opowiada o przygotowaniach do inspekcji Departamentu Zdrowia, który wystawia stopnie mające kolosalny wpływ na renomę restauracji. Wiele lokali zatrudnia wcześniej swoich własnych inspektorów, którzy przez wiele godzin przygotowują lokal do pojawienia się tych prawdziwych. Rozmówca New York Magazin opowiada także o swoistej hierarchii panującej wśród zatrudnionego personelu: kelnerzy, ich pomocnicy, posługiwacze. Miejsce w tej hierarchii decyduje o części zabieranej z napiwków. Połowa zawsze należy do kelnera, od sprawności, sprytu i finezji którego zależy zadowolenie gości i wysokość tego, co pozostawiają poza rachunkiem. „Najbardziej każdemu zależy na VIP-ach, bo to oni mają gest. Nieczęsto, może średnio raz na dwa lata, zdarza się takie przyjęcie, gdzie klienci w napiwkach dają nawet 8 tysięcy. Dobry kelner, z doświadczeniem i VIP-em wśród gości, za noc może zarobić od 6 do 10 tys. dolarów.” Hierarchia dotyczy także emigrantów zatrudnionych w restauracji. Jedną z grup są Bengalczycy, którzy między sobą układają zasady starszeństwa; podobne zasady panują u Latynosów. „Najczęściej jedna osoba poleca kolejne: członków rodziny, przyjaciół, współziomków. Nasz personel żyje w związkach kazirodczych. Jedna jego połowa randkuje z drugą. Ale czego się spodziewać, jeśli spędzamy ze sobą ponad 60 godzin tygodniowo?” – żartuje kelner z Per Se. MB (na podstawie New York Magazine)      

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama