John Granat został uznany winnym zabójstwa swoich rodziców – Johna i Marii Granatów z Palos Park. Sąd powiatu Cook uznał Granata juniora za współwinnego zbrodni, choć śmiertelne ciosy zadawali jego wspólnicy. Ostatnie wyroki w sprawie, która wstrząsnęła Polonią, mają zapaść pod koniec lutego.
18 stycznia ława przysięgłych sądu powiatu Cook uznała 22-letniego Johna Granata juniora i jego wspólnika, 22-letniego Chrystophera Wymę, za winnych podwójnego morderstwa z premedytacją. Sprawa zabójstwa polskiego małżeństwa – 44-letniego Johna i 42-letniej Marii Granatów we wrześniu 2011 r. wstrząsnęła Polonią i mieszkańcami podmiejskiego Palos Park. Od samego początku głównym podejrzanym był syn zamordowanych Polaków – 17-letni wówczas John Granat junioir.
Żyć jak król
– Zaplanował morderstwo swoich rodziców kierując się chciwością i gniewem – powiedziała w czasie środowej rozprawy prokurator Deborah Lawler. – Państwo Granatowie nie zdawali sobie sprawy, nie mieli pojęcia, jaki scenariusz szykuje dla nich ich jedyny syn – dodała.
Prokurator przypomniała, że Granat junior. w zamian za pomoc w morderstwie rodziców obiecał swoim kolegom – Christopherowi Wymie, Ehabowi Quasemowi i Mohammedowi Salahatowi – że po zabiciu jego rodziców będą „żyli jak królowie”. Młody Granat zasiał w głowach kolegów zbrodnicze ziarno roztaczając przed nimi wizję przejęcia rodzinnej firmy.
Z ustaleń prokuratury wynika, że pomysł zbrodni zrodził się w głowie Granata juniora po domowej kłótni, podczas której rodzice zabronili mu hodowli marihuany w domu i założyli szlaban na wieczorne wyjścia z kolegami. Na kilka miesięcy przed mordem junior za pieniądze rodziców kupował kolegom ubrania, buty i gadżety, regularnie dawał im gotówkę. W ten sposób zyskiwał ich zaufanie i lojalność. Wciąż powtarzał, że nienawidzi swoich rodziców i pragnie ich śmierci.
„Koncert się zaczął”
Zabójstwo Granatów nastolatkowie zaplanowali na noc z 10 na 11 września 2011 roku. Tego dnia John Granat powiedział do kolegów: „musimy zrobić to dzisiaj, nie obchodzi mnie jak, ale musimy to zrobić”. Wieczorem wspólnicy Granata spotkali się w domu Wymy w Bridgeview. Palili marihuanę, grali na komputerze. O godz.1.46 młody Granat zadzwonił do Christophera Wymy na Skypie i wypowiedział umówione hasło – „koncert się zaczął”.
Cała trójka podjechała pod dom Granatów vanem należącym do ojca Qasema. Ehab Qasem i Christopher Wyma weszli do środka, a Salahat czekał w samochodzie. Granat junior polecił kolegom, aby poszli do sypialni rodziców i zrobili „co trzeba”. Na schodach aluminiowe kije uderzyły o siebie przypadkiem, rozległ się metaliczny brzdęk, niczym dzwon. Wyma i Qasem stanęli nad śpiącymi we własnym łóżku Johnem i Marią Granatami. Qasem zaczął mieć wątpliwości, w ostatniej chwili chciał się wycofać, ale Christopher Wyma szepnął do niego: „Czy jesteś gotowy, żeby żyć jak król?”, po czym zadał pierwszy cios. Obaj celowali w głowy. Ciosy padały, raz za razem z głuchym trzaskiem, jakby ktoś uderzał w pień drzewa. Granatowie zaczęli krzyczeć z przerażenia i bólu.
Mężczyźnie udało się wstać z łóżka, ruszył w stronę Wymy, który przestraszony rzucił się do ucieczki. Granata seniora zatrzymał Qasem, uderzając kijem najpierw w żebra, a następnie w kilkakrotnie w głowę. Mężczyzna upadł i przestał się ruszać. Maria Granat rzęziła i charczała w agonii, nie była w stanie wstać z łóżka. John Granat junior w tym czasie przeliczał znalezione w garażu pieniądze. Wkrótce dołączył do niego Qasema mówiąc, że pobici rodzice wciąż żyją. Młody Granat wręczył wtedy koledze kuchenny nóż. „Skończcie to” – powiedział. Według policji Qasem zadał nim Marii Granat co najmniej cztery ciosy. Na ciele Polki znaleziono w sumie ponad 20 ran kłutych, ciosy metalowym kijem sprawiły, że pękła jej czaszka. Jej mąż zmarł w wyniku ran zadanych kijem bejsbolowym i nożem; mężczyzna miał wybite zęby, złamaną szczękę i przebitą nerkę. Prokuratura określiła miejsce zbrodni jako „krwawą łaźnię”.
Po zamordowaniu rodziców John Granat junior wytarł krew z aluminiowych kijów i noża, po czym schował zakrwawione ścierki i narzędzia zbrodni do plastikowego worka na śmieci. Wezwał też sam policję. Początkowo twierdził, że obudził się i odkrył zmasakrowane zwłoki rodziców. W czasie przesłuchań 14 razy zmieniał jednak wersję wydarzeń i nie był w stanie podać alibi. Każda kolejna wersja była coraz bardziej nieprawdopodobna, Granat junior zeznał m.in., że jego ojciec był dilerem marihuany i zginął zapewne z rąk gangsterskiej konkurencji. W toku śledztwa detektywi ustalili, że relacje młodego Granata z rodzicami były bardzo trudne i w domu często dochodziło do sprzeczek. Głównym motywem zbrodni były pieniądze; z domu Granatów mordercy skradli 35 tys. dolarów.
"Tego bandytę wychowywała głównie babcia, bo rodzice pracowali. Chodził do kościoła, uczestniczył we mszy świętej, komunię przyjmował. Nikt się nie spodziewał, że coś takiego kiedyś zrobi"..."
Żył jak król
18 stycznia na sali rozpraw adwokat Johna Granata juniora LeFanso Palmer bronił swojego klienta; winą za morderstwo obarczając jego wspólników. Przedstawił młodego Granata jako zepsutego, niezbyt rozgarniętego chłopaka z bogatego domu, który dostał się w nieodpowiednie towarzystwo i wielokrotnie obnosił się z dostatkiem rodziców. – To tylko nastolatek, który pochwalił się pieniędzmi niewłaściwym ludziom – powiedział obrońca podkreślając, że syn Granatów nie zadał rodzicom ani jednego ciosu. Sędzia Neil Linehan ani członkowie ławy przysięgłych byli innego zdania i uznali Johna Granata juniora za głównego inicjatora, organizatora i mózg makabrycznego mordu.
– Znałem bardzo dobrze rodzinę Granatów; Jaśka (ofiarę mordu – przyp. red.) od dziecka, ja mieszkałem w Ratułowie Górnym, a on w Cichem Górnym, po sąsiedzku – mówi nam Andrzej Opacian. – Jasiek i Marysia to byli bardzo pracowici, dobrzy ludzie. Z krwi i kości górale. Zgodni, rodzinni. Poznali się jeszcze w Polsce. On przyjechał pierwszy, ona za nim. Jasiek to był człowiek pracy, świetny fachowiec, robił schody, stolarkę, roboty miał mnóstwo – dodaje. Pytam o młodego Granata. – Tego bandytę wychowywała głównie babcia, bo rodzice pracowali. Chodził do kościoła, uczestniczył we mszy świętej, komunię przyjmował. Nikt się nie spodziewał, że coś takiego kiedyś zrobi. Odbiło mu, zaczął marihuanę hodować w bejzmencie, a ojciec go na tym przyłapał i zabronił. I żeby chłopak nie miał głupich pomysłów, dał mu do prowadzenia biznes – landscaping. Niczego mu nie brakowało. Z tego biznesu młody miał i trzy tysiące tygodniowo. Zadał się z takim elementem, tamtym takie pieniądze imponowały, pewnie uznał, że jak zabije rodziców, to dopiero poszaleje za ich pieniądze. Straszna tragedia, ale kara musi być. Jakby była kara śmierci, to powinni ich wszystkich na śmierć skazać za to, co zrobili.
Mohammad Salahat, który pełnił rolę kierowcy i czekał na wspólników w samochodzie zaparkowanym przed domem Granatów, przyznał się do winy i w marcu ub. r. został skazany na 35 lat więzienia. Ehab Qasem przyznał się do zabójstwa Johna Granata. Został skazany na 40 lat więzienia. John Granat junior stanie przed sądem 24 lutego, Christopher Wyma – dwa dni wcześniej. Grozi im dożywocie.
W czasie ogłaszania werdyktu ławy przysięgłych John Granat junior nie okazał żadnych emocji.
Grzegorz Dziedzic
[email protected]