Palestyński zamachowiec, który w niedzielę wjechał ciężarówką w grupę izraelskich żołnierzy, zabił cztery osoby i ranił 15, był salafitą - informuje AP, powołując się na jego krewnych i sąsiadów. Zidentyfikowano go jako 28-letniego Fadiego Kunbara.
Według premiera Izraela Benjamina Netanjahu palestyński zamachowiec był prawdopodobnie sympatykiem państwa Islamskiego (IS).
Netanjahu oświadczył, że widzi możliwe podobieństwa między zamachem w Jerozolimie a zamachami terrorystycznymi w Europie.
"Wiemy, że mamy tu do czynienia z serią zamachów, i jest całkiem możliwe, że są one ze sobą powiązane, najpierw Francja i Berlin, a teraz Jerozolima" - powiedział premier.
"Znamy tożsamość tego napastnika i według wszelkich oznak jest to zwolennik Państwa Islamskiego. Otoczyliśmy Dżabal Mukaber (arabską dzielnicę w Jerozolimie Wschodniej - PAP), skąd pochodził i prowadzimy inne działania, których szczegółów nie podam" - oświadczył premier na miejscu zamachu.
Szef izraelskiej policji Roni Alszeich powiedział dziennikarzom, że nie można wykluczyć, iż napastnik zainspirował się zeszłomiesięcznym zamachem na jarmark bożonarodzeniowy w Berlinie.
Rzecznik policji Micky Rosenfeld powiedział, że w sumie zatrzymano dziewięcioro mieszkańców Dżabal Mukaber, w tym pięciu członków rodziny Kunbara, w związku z podejrzeniem, że pomagali zamachowcowi.
Siostra Kunbara, ojca czworga dzieci, ujawniła dziennikarzom, że jego żona prosiła go, by wrócił do domu na posiłek, ale on powiedział, że "ma robotę". Siostra poinformowała też, że izraelska policja zatrzymała rodzicow Kunbara, jego żonę i dwóch braci.
Według izraelskich mediów rząd Izraela postanowił, że dom zamachowca zostanie zburzony i że zwłoki Kunbara nie zostaną wydane rodzinie.
Media izraelskie odnotowują, że Palestyńczycy w Strefie Gazy wiwatowali na wieść o ataku. Satysfakcję wyraził palestyński Hamas, ale nie wziął odpowiedzialności za ten zamach. Rzecznik Hamasu Abdul-Latif Kanu nazwał zamach "heroicznym aktem" i wezwał innych Palestyńczyków do takich samych działań i "eskalacji oporu".
Agencja Associated Press odnotowuje, że Palestyńczycy dokonywali już podobnych ataków, przy czym nic nie wskazywało na powiązania z Państwem Islamskim. AP dodaje, że nie ma informacji o obecności Państwa Islamskiego w Izraelu ani na terytoriach palestyńskich.
Na nagraniu z kamery monitoringu zamieszczonym na Twitterze i pokazywanym przez izraelskie stacje telewizyjne widać, jak ciężarówka wjeżdża w grupę izraelskich żołnierzy na popularnej promenadzie w Jerozolimie, po czym cofa się, by najechać na nich jeszcze raz. Żołnierze zastrzelili napastnika. Rzeczniczka izraelskiej policji oświadczyła, że był to zamach terrorystyczny.
Według policji zabici - trzy kobiety i mężczyzna - to osoby w wieku ok. 20 lat.
Kierowca autobusu, który był świadkiem incydentu, powiedział w radiu, że gdy ciężarówka wjechała w grupę żołnierzy, niektórzy z nich zaczęli strzelać do kierowcy. Ten wycofał się i ponownie wjechał w wojskowych.
W ostatnim czasie na izraelskich ulicach rzadziej dochodziło do ataków, jakich od września 2015 roku niemal codziennie dokonywali Palestyńczycy, m.in. przy użyciu noży czy pojazdów.
Agencja AP przypomina, że od września 2015 roku palestyńscy napastnicy zabili 40 Izraelczyków i dwóch obywateli USA. Śmierć poniosło też 229 Palestyńczyków; według władz izraelskich byli to w większości napastnicy.
Winą za te akty przemocy Izrael obciążał palestyńskich polityków i przywódców religijnych, zarzucając im prowadzenie kampanii podżegania do takich aktów. Strona palestyńska wskazywała na dziesięciolecia życia pod izraelskimi rządami wojskowymi i nikłe nadzieje na własne państwo.
Zamach w Jerozolimie potępił m.in. Departament Stanu USA, Unia Europejska, prezydent Francji Francois Hollande przekazał wyrazy współczucia rodzinom ofiar. (PAP)
Reklama