Kończy się niespokojny rok 2016. Był trudny w Polsce, w Europie, w Ameryce i na świecie, w środowisku amerykańskiej Polonii. Przeżyliśmy go. Co się w nim zdarzyło ważnego dla nas w życiu prywatnym i społecznym, w polityce i kulturze? Przedstawicieli środowiska polonijnego zapytaliśmy jaki dzień mijającego roku był dla nich najważniejszy. Wybór nie zawsze był łatwy...
Frank Spula, prezes Związku Narodowego Polskiego i Kongresu Polonii Amerykańskiej
Za najważniejszy – bardziej dla naszych organizacji, niż dla mnie – uważam dzień, w którym kandydat na prezydenta Donald Trump pojawił się w siedzibie Związku Narodowego Polskiego i Kongresu Polonii Amerykańskiej przy Cicero Avenue.
To był historyczny moment, kiedy wypowiedział się w sprawach dotyczących Polonii amerykańskiej, Polski i Ameryki. To nam w pewnym sensie otwiera drzwi między jego administracją a Kongresem Polonii Amerykańskiej, reprezentującym Amerykanów polskiego pochodzenia.
To będzie dobry początek naszych relacji po ostatnich ośmiu latach prezydentury pana Obamy.
Ostatni prezydent, który tu był, to George Bush. Historycznym początkiem była wizyta prezydenta Reagana; wszyscy długo o tym mówili.
Więc cieszymy się, że nowy prezydent udowodnił tamtego dnia swoje nastawienie do polskich spraw i myślę, że to mu pomogło wygrać wybory.
Barbara Bilszta, muzyk, dyrektor generalny Paderewski Symphony Orchestra
Było wiele ważnych dni, ale premiera „Polity” – musicalu Teatru Studio Buffo z Warszawy – była ukoronowaniem kilku lat marzeń i wielu miesięcy pracy. Był to najtrudniejszy projekt, jaki PaSO prezentowało w swojej 20-letniej historii: pełny musical połączony z trójwymiarowym filmem – genialna wizja Janusza Józefowicza. Przygotowania trwały dłużej, niż zwykle: musieliśmy podjąć wiele ryzykownych decyzji, znaleźć rozwiązania techniczne, jakich nigdy jeszcze w Ameryce nie stosowano, trzeba było ponieść ogromne koszty, przywieźć z Polski blisko tonę aparatury, kostiumów i rekwizytów oraz ogromną obsadę i obsługę techniczną – ponad 50 osób. Oczywiście – były zawahania, ale pomagała nam wiara w wartość spektaklu.
Byliśmy pewni, że publiczność przeżyje niezapomniane chwile, odkryje na nowo ogromną siłę sztuki, zetknie się z nową w sztuce jakością. Dzień premiery przyniósł odpowiedź na pytanie, czy było warto? Obserwowałam twarze widzów i przeżywałam z nimi dobrze znaną historię: zachwyt, zdumienie, wzruszenie, gniew, łzy – emocje zdawały się unosić dach Copernicusa! To był niewątpliwie najwspanialszy dzień w minionym roku!
Daniel Pogorzelski, Polak i Amerykanin, historyk Chicago
To jest rok, w którym wydarzyło się wiele ekscytujących rzeczy. Doprowadziliśmy mego przyjaciela Omara Aquino, który w zeszłym roku przegrał wybory na radnego, do zwycięstwa w tegorocznych wyborach do Senatu stanowego. Poseł stanowy Robert Martwick, w którego biurze pracuję, dołożył starań na rzecz zatwierdzenia ustawy dotyczącej wybieralnej rady szkolnej w Chicago. Stanowa Izba Reprezentantów głosowała za ustawą większością 110 głosów do zaledwie 4.
Mój przyjaciel Michał Niemkiewicz został wiceprezesem Kongresu Polonii Amerykańskiej. Chicagowski kościół św. Bonifacego, klejnot sakralny, od 1999 roku zagrożony wyburzeniem, został wreszcie uratowany! Ja sam w końcu zostałem członkiem Związku Narodowego Polskiego.
Jednak najważniejszym dla mnie wydarzeniem był ślub mego drogiego brata i pięknej bratowej w Big Sur w Kalifornii.
Ewa Koch, prezes Zrzeszenia Nauczycieli Polskich w Ameryce
Nie mogę się zdecydować, który dzień był dla mnie najważniejszy. Tych ważnych było co najmniej kilka. Bardzo ważny jest dla mnie aspekt rodzinny. Jestem dumna z moich dzieci i wnucząt, które urodzone poza granicami Polski znają dobrze polski język. Zwłaszcza wzruszają mnie nasze wnusie (3 i pół roku, 20 miesięcy), które urodzone z ojca Amerykanina i matki też Amerykanki z polskimi korzeniami, rozmawiają ze sobą po polsku! Cudowny i najważniejszy jest każdy dzień, kiedy słyszę ich rozmowy.
Bardzo ważna jest też dla mnie działalność społeczna w Zrzeszeniu Nauczycieli Polskich w Ameryce. W tych działaniach było w tym roku wiele ważnych dni. Za najważniejszy uważam ten, w którym uczniowie chicagowskich szkół publicznych po raz pierwszy, dzięki staraniom między innymi naszej organizacji, mogli zdawać egzamin z języka polskiego i za jego zdanie otrzymać tzw. "Seal of Biliteracy" (pieczęć dwujęzyczności) na świadectwie ukończenia amerykańskiej szkoły średniej. Bardzo ważny był dzień, gdy zostałam zaproszona na uroczystość wręczania "pieczęci dwujęzyczności" licealistom z całego Chicago.
Ważny był też dzień, kiedy na I Forum Polonii Amerykańskiej w Rzeszowie reprezentowałam Zrzeszenie Nauczycieli Polskich w Ameryce. Zostałam przez organizatorów zaproszona do udziału w panelu na temat: "Polska i Polonia amerykańska wobec wyzwań generacyjnych. Jak zachować tożsamość narodową na przestrzeni pokoleń". Nasza prezentacja spotkała się z bardzo ciepłym przyjęciem i wielu uczestników forum gratulowało nam tego, co robimy w Stanach Zjednoczonych, aby przekazać nasze polskie dziedzictwo młodemu pokoleniu.
Najważniejszym przeżyciem kulturalnym tego roku były dla mnie musicale: "Polita" i oczywiście "Hamilton". Oba wspaniałe, dynamiczne i bardzo wzruszające.
Gorzej w polityce. Rok 2016 udowodnił, że wszystko niemożliwe jest jednak możliwe. Życie po raz kolejny udowodniło, że narody i ludzie niewiele mądrości czerpią ze znajomości przeszłości. Może to dowód, że ciągle tak wiele jest do zrobienia? I że tak wiele zależy od nauczycieli?
Joanna Kurowska, poetka, pisarka, tłumaczka
Jak każdy rok, 2016 przyniósł i wyzwania, i dary. Który dzień był najważniejszy? Spróbuję rozważyć to przez pryzmat celu, jakim dla mnie było głębsze zrozumienie rzeczywistości. Z tym wiązały się studia – nie jakieś formalne, ale po prostu czytanie, myślenie, rozmowy z ludźmi. Sięgnęłam na przykład po pisma Myrtle Fillmore, przez co zaznajomiłam się nieco z chrześcijańskim ruchem “New Thought”. Fillmore proponuje chrystianizm jako obecność Chrystusa w człowieku – a dla niej owa obecność to rodzaj mocy psychologicznej, wpływania na okoliczności zewnętrzne. Stąd niedaleko już do “prosperity gospel”, czyli przekonania, że Bóg jest agentem działającym na rzecz dobrobytu wierzącego weń człowieka.
Inną przygodą była lektura pism Henry’ego Davida Thoreau, przede wszystkim jego „Civil Disobedience” – eseju wspaniałego i niesłychanie aktualnego w kontekście obecnych wydarzeń politycznych w USA. Thoreau i Fillmore reprezentują dwie osobne energie społeczno-intelektualne, które może trudno porównywać, ale pisma obojga dostarczają wglądu w wybrane aspekty mentalności amerykańskiej.
Oczywiście, nie było jakiegoś szczególnego momentu, w którym mogłabym powiedzieć „Eureka!” – poznanie to proces, nie moment – natomiast każdy dzień przyniósł nowe odkrycia – czyli „cuda”, którym mogłam przyglądać się, aby potem o nich myśleć i pisać.
To tyle o lekturach – a chciałoby się mówić i o wyprawach na łono przyrody, o chwilach z rodziną i przyjaciółmi, o kontaktach ze sztuką!
Innymi słowy, każdy dzień był absolutnie niezwykły i ważny!
Mira Puacz, właścicielka Księgarni Polonia
To nie był jeden, jedyny dzień, ale splot bardzo istotnych zdarzeń, które znacznie mnie poruszyły, i o których długo będę pamiętać. Będąc w Warszawie miałam okazję uczestniczyć w kilku ważnych wydarzeniach.
Barbara Wachowicz zaprosiła mnie do Muzeum Niepodległości na widowisko słowno-muzyczne o życiu i twórczości Henryka Sienkiewicza, które rozpoczynało obchody Roku Sienkiewiczowskiego i które z charakterystyczną dla siebie swadą, w gawędziarskim stylu prowadziła.
Byłam też na wręczeniu prestiżowej nagrody Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Gloria Artis” za działalność kulturalną lub ochronę kultury i dziedzictwa narodowego. Tym razem wyróżnione zostały osoby, które zasłużyły się też w propagowaniu kultury polskiej za granicą. Wśród nagrodzonych znalazła się Aleksandra Ziółkowska-Boehm, znana i ceniona autorka wielu książek o niezwykłych, a często cichych bohaterach ostatniej wojny.
Ponadto uczestniczyłam w uroczystości wręczenia nominacji do nagrody “Mistrz Mowy Polskiej”, która odbyła się w Sali Koncertowej Zamku Królewskiego w Warszawie. Zaprosiła mnie Barbara Krafftówna, jedna z laureatek tej przemiłej nagrody z roku 2007. Uroczystość zgromadziła wiele interesujących osób ze środowisk twórczych w Polsce. Wśród nominowanych znalazł się między innymi ksiądz Adam Boniecki, który otrzymał zasłużoną nagrodę “Mistrza Mowy Polskiej”. Czytam regularnie “Tygodnik Powszechny” i bardzo sobie cenię cotygodniowe felietony księdza.
Sabina i Grzegorz Chrzan, działacze polonijni
Wiele ważnych wydarzeń miało miejsce w 2016 roku. Jedno z najważniejszych to wybór college'u, dostanie się tam oraz rozpoczęcie studiów naszej młodszej córki.
Aimee, która zawsze wzbudzała zaufanie wśród ludzi, lubiła rozmawiać ze znajomymi na temat ich problemów, by potem pomóc im je rozwiązać. To spowodowało, że gdy przyszedł trzeci rok średniej szkoły, ona niezachwianie stwierdziła, że jej przeznaczeniem jest psychologia.
Niezmiernie jesteśmy z niej dumni za umiejętność podjęcia decyzji i bezwzględne się jej trzymanie.
Wojtek Putz, prezes Chicago Chopin Foundation
Takim dniem w 2016 roku był 7 maja, kiedy w centrum Chicago odbywała się polska parada 3 maja. Ja też tam byłem, choć trochę w innym miejscu - w Ogrodzie Chopina w Grant Parku, przy 11 Street i Michigan Avenue.
Przez ostanie siedem lat prowadzę projekt Ogród Chopina Chicago. Uczestnicy parady byli zaproszeni do odwiedzenia powstającego ogrodu. Na to spotkanie Chicago Chopin Foundation przygotowała Koncert Konstytucyjny, który miał być też nagrodą dla zdrożonych. Spędziliśmy długie tygodnie na opracowaniu programu. Zaczynaliśmy go z drżeniem serca. Nasi wolontariusze robią, co mogą, ale jeszcze nie nauczyliśmy się wyciągać ręki po pieniądze, a od tego zależy powodzenie całego projektu.
Koncert udał się nadzwyczajnie. Zespół Polonia w półgodzinnym widowisku ożywił scenę z obrazu Jana Matejki "Deklaracja Konstytucji 3 maja”. Efektowne widowisko zakończyło się polonezem, w którym 40-osobowy zespół porwał publiczność w tany dookoła miejsca, gdzie ma stanąć pomnik Fryderyka Chopina. Widziałem radość i wzruszenie na twarzach polskiej publiczności, i zachwyt klaszczących Amerykanów.
Potem utwory Chopina grała na fortepianie znakomita pianistka Jane Pawlowska, a własną interpretację jego muzyki – gitarzysta Radek Chwieralski. To było polskie święto w samym centrum historycznego Chicago.
Liczbę publiczności ocenialiśmy na 400-500 osób. Przeważał język polski, ale słychać też było angielski, hiszpański, niemiecki. To chicagowska publiczność w Ogrodzie Chopina, gdzie my, Polacy, czujemy się gospodarzami.
Tak, to był dzień, kiedy czułem, że to, co robimy, ma sens, przynosi radość i wzruszenie nie tylko nam, którzy kochamy Chopina, ale wszystkim.
Magdalena Pantelis, menadżer „Dziennika Związkowego”
Miniony rok obfitował w wydarzenia o dużym znaczeniu dla każdego z nas. W skali kraju niewątpliwie takim wydarzeniem były ostatnie wybory prezydenckie i wygrana Donalda Trumpa, która dla wielu osób, nie tylko w USA, ale i na całym świecie, była sporym zaskoczeniem. 8 listopada Amerykanie dokonali bezprecedensowego wyboru i zdecydowali, że przez najbliższe cztery lata Stanami Zjednoczonymi będzie rządził znany dużej części społeczeństwa z telewizyjnego reality show biznesman, który nigdy wcześniej nie sprawował żadnej funkcji w administracji publicznej. Taki życiorys może okazać się wielkim atutem lub niebezpieczeństwem. Bezkompromisowość, odrzucanie zasad poprawności politycznej, krytyka skostniałego waszyngtońskiego establishmentu zyskały uznanie dużej części Amerykanów i zaprowadziły Donalda Trumpa do Białego Domu. Ale te same cechy mogą okazać się przeszkodą w budowaniu stosunków międzynarodowych i niwelowaniu podziałów, które w ostatnim czasie uwydatniły się w Ameryce ze zdwojoną siłą. Dziś, na trzy tygodnie przed zaprzysiężeniem nowego prezydenta, zdecydowanie za wcześnie dyskutować o konsekwencjach listopadowego wyboru. Donaldowi Trumpowi wypada natomiast życzyć wielu sukcesów. Sukcesy 45 prezydenta USA będą bowiem sukcesami kraju, w którym wszyscy żyjemy.
Wszystkim czytelnikom, sponsorom, przyjaciołom, pracownikom i współpracownikom „Dziennika Związkowego” życzę, aby 2017 roku był rokiem pokoju, sukcesów i wyłącznie dobrych wiadomości.
Zebrała Krystyna Cygielska
Reklama