Ustępujący z urzędu senator Mark Kirk zamierza pozostać czynny zawodowo i pracować dla dobra kraju. Republikanin poświęci swój czas sprawom, które mu były bliskie w Senacie Stanów Zjednoczonych.
Wśród tych kwestii jest Bank Eksportu-Importu, kredytowej instytucji federalnej, której misją jest rozwijanie i stymulacja rynku zatrudnienia w USA poprzez zwiększenie eksportu lokalnie wyprodukowanych towarów i usług. Export-Import Bank (EXIM) rokrocznie zapewnia kredyty wielu tysiącom małych firm, które eksportują swe produkty za granicę.
W rozmowie z gazetą "Daily Herald" Kirk stwierdził też, że chciałby pracować na rzecz umacniania więzi między Stanami Zjednoczonymi i Izraelem oraz, że wybiera się do Chin w celu poprawy stosunków między tym krajem i USA.
Kirk przyznał w wywiadzie, że był zaskoczony dużą przewagą z jaką pokonała go w listopadowych wyborach demokratyczna rywalka Tammy Duckworth i nie żałował, że nie poparł Donalda Trumpa na urząd prezydenta. Co więcej, przegraną swoją i republikańskiego kongresmana Boba Dolda przypisał obecności Trumpa na liście wyborczej. Jak podkreślił kończący kadencję senator, wyborcy w Illinois, którzy odrzucili kandydaturę Trumpa na prezydenta, nie głosowali ani na Kirka, ani na Dolda.
Kirk zgodził się, że kampanii wyborczej nie pomogły jego kontrowersyjne wypowiedzi na temat innych polityków, kobiet i rywalki na senatorski fotel i niestety zbyt późno zorientował się, że jego swoiste poczucie humoru może być różnie odbierane, często negatywnie. Podkreślił równocześnie, że nie chce być pamiętany jako polityk, który popełnił wiele werbalnych gaf.
W zamian Kirk chciałby przejść do historii jako umiarkowany, postępowy republikanin, chętnie podejmujący współpracę ponad partyjnymi interesami oraz jako rzecznik weteranów i związków jednopłciowych.
(ao)
Reklama