Po ponad pięciu latach od makabrycznej zbrodni w Palos Park, 9 stycznie rozpocznie się proces Johna Granata juniora, oskarżonego o brutalne zabójstwo rodziców. To nie jedyna zbrodnia, która w ostatnich latach wstrząsnęła chicagowską Polonią. Na procesy czekają Maciej Kotliński i Elżbieta Plackowska.
„Koncert się zaczął”
Do makabrycznego zabójstwa Johna i Marii Granatów doszło w nocy z 10 na 11 września 2011 roku w podchicagowskim Palos Park. Jednym z czterech oskarżonych o podwójne morderstwo z premedytacją jest 22-letni obecnie, a wtedy 17-letni John Granat junior, syn ofiar.
Hasłem do działania były słowa „koncert się zaczął”. Wkrótce po nich pod dom Johna i Marii Granatów podjechało trzech nastolatków: Mohammad Salahat, Ehab Qasem i Christopher Wyma. Salahat czekał w samochodzie przed domem. W tym czasie Wyma i Qasem zaatakowali śpiących Johna i Marię Granatów. John Granat junior w tym czasie przetrząsał dom w poszukiwaniu pieniędzy. Wkrótce dołączył do niego Qasem mówiąc, że rodzice Granata wciąż żyją. Młody Granat wręczył wtedy koledze kuchenny nóż. Według policji Qasem zadał nim Marii Granat co najmniej cztery ciosy. Kolejne ciosy zadał kobiecie jej syn. Na ciele Polki znaleziono w sumie ponad 20 ran kłutych. Jej mąż zmarł w wyniku ran zadanych kijem bejsbolowym i nożem; mężczyzna miał wybite zęby, złamaną szczękę i przebitą nerkę. Granatowie zginęli we śnie, zatłuczeni i zadźgani we własnym łóżku.
Policję wezwał syn Granatów, który początkowo twierdził, że obudził się i odkrył zmasakrowane zwłoki rodziców. W czasie przesłuchań wielokrotnie zmieniał jednak wersję wydarzeń i nie był w stanie podać alibi. W toku śledztwa detektywi ustalili, że relacje młodego Granata z rodzicami były bardzo trudne i w domu często dochodziło do sprzeczek. Niedługo przed morderstwem John i Maria Granatowie zlikwidowali nielegalną plantację marihuany ich syna. To dodatkowo zaostrzyło rodzinne relacje. Granat junior miał wielokrotnie grozić rodzicom śmiercią. Jednak głównym motywem zbrodni były pieniądze; z domu Granatów mordercy skradli 35 tys. dolarów.
Mohammad Salahat, który pełnił rolę kierowcy i czekał na wspólników w samochodzie zaparkowanym przed domem Granatów, przyznał się do winy i w marcu br. został skazany na 35 lat więzienia. John Granat junior i Christopher Wyma, oskarżeni o podwójne zabójstwo z premedytacją, staną przed sądem w Bridgeview 9 stycznia. Grozi im kara dożywotniego więzienia. Data rozpoczęcia procesu Ehaba Qasemy nie została jeszcze ustalona.
W przypadku Johna Granata juniora śledczy musieli zebrać mnóstwo materiału dowodowego, wielokrotnie przesłuchać oskarżonych, którzy zmieniali zeznania i w efekcie ustalić, co wydarzyło się w domu Granatów w nocy z 10 na 11 września 2011 roku. Pytanie, które zadają sobie rodziny i przyjaciele ofiar, jak również zainteresowani sprawą Polacy mieszkający w Chicago, brzmi: dlaczego w przypadku najcięższych zbrodni postępowanie trwa tak długo, a oskarżeni czekają na procesy latami?
28 razy przed sądem
8 grudnia br. około południa przed sądem kryminalnym powiatu Cook stanął Maciej Kotliński. W więziennym beżowym uniformie, drucianych okularach, bez kajdanek na rękach i nogach, eskortowany przez jednego policjanta, choć zbrodnia, o którą jest oskarżony była szczególnie okrutna. Zgarbiony, sprawiający wrażenie złamanego lub wytłumionego lekami Kotliński stanął przed sędzią Lawrencem Floodem. Tzw. status hearing, czyli okresowe widzenie oskarżonego i stron z sędzią trwało całe półtorej minuty. Datę kolejnego widzenia ustalono na 24 stycznia. 8 grudnia Kotliński stanął przed sędzią po raz 28.
– Zbieranie dowodów trwa, to czasochłonny proces, myślę, że do rozpoczęcia procesu upłynie jeszcze przynajmniej rok – mówi nam przedstawicielka chicagowskiej prokuratury, która nie może udzielić informacji na temat postępowania dowodowego. Analiza zebranych dowodów biologicznych wciąż trwa, te z kolei muszą zostać ocenione przez biegłych i ekspertów. Nie wiadomo, czy obrońcy Kotlińskiego wystąpią o uznanie niepoczytalności ich klienta.
Od szokującej zbrodni w chicagowskiej dzielnicy Dunning minęły nieco ponad dwa lata. 34-letnia Anna Kosińska i 7-letnia Victoria Kotliński poniosły śmierć od ran zadanych ostrym narzędziem, najprawdopodobniej nożem. Autopsja wykazała, że Maciej Kotliński zadał Annie Kosińskiej siedem ciosów i próbował odciąć jej głowę. Na ciele 7-letniej Victorii także znaleziono rany kłute. Dziewczynka odniosła też obrażenia głowy od kopniaków zadanych przez zabójcę. Kotliński zabił także kota i psa; w całym mieszkaniu pary porozrzucane były noże.
Kotliński po zatrzymaniu w domu krewnych został przewieziony do Vista East Medical Center w Waukegan z ranami szyi, które sam sobie zadał. Po opatrzeniu trafił do aresztu. Jego 3-letnią córkę oddano pod opiekę matki Anny Kotlińskiej, która bezpośrednio po zbrodni przyleciała z Polski do Chicago.
Policyjny raport z aresztowania stwierdza, że „Kotliński bierze leki psychotropowe, które mogą powodować urojenia i irytację, a nawet agresję w razie ich braku”. Sędzia James Brown, który tuż po zbrodni zapoznał się z powyższym raportem, potwierdzającym, że podsądny cierpi na schizofrenię i ostrą psychozę, na jego podstawie wydał zezwolenie na umieszczenie Kotlińskiego w więziennym szpitalu. Z nakazu sędziego oskarżony pozostaje w areszcie bez możliwości wyjścia na wolność po zapłaceniu kaucji.
Maciejowi Kotlińskiemu przedstawiono łącznie 16 zarzutów, w tym podwójne morderstwo, działanie ze szczególnym okrucieństwem, narażenie dziecka na niebezpieczeństwo i zabicie zwierząt domowych. Polak na swoim 29. spotkaniu z sędzią pojawi się 24 stycznia 2017 roku, ale przesłuchanie ponownie potrwa tylko chwilę. Do rozpoczęcia procesu daleko.
Chciała wypędzić diabła
Na proces czeka także 44-letnia Elżbieta Plackowska, która 30 października 2012 r. zamordowała swojego 7-letniego syna Justina i 5-letnią Olivię Dworakowską, którą opiekowała się w domu rodziny Dworakowskich w podchicagowskim Naperville.
Z raportu policyjnego wynika, że ciało chłopca leżało na łóżku. Obok niego, na podłodze spoczywały zwłoki dziewczynki. Każde z dzieci zginęło w wyniku zadania kilkudziesięciu ran nożem. W domu znaleziono dwa zabite psy. Zdaniem śledczych kobieta na kilka godzin przed dokonaniem zbrodni zabrała dzieci do kościoła w Naperville. Do tej samej świątyni wróciła po zamordowaniu Justina i Olivii. Potem zakrwawiona Plackowska pojawiła się w domu swego 20-letniego syna, który wezwał policję.
W czasie policyjnego przesłuchania kobieta przyznała się do zamordowania dzieci. Polka powiedziała śledczym, że do dokonania zbrodni popchnęły ją demoniczne głosy, a mordując Justina i Olivię była przekonana, że wypędza z dzieci diabła i wysyła je do nieba. Polka nie kryła jednak w czasie dochodzenia, że była zdenerwowana na swojego męża, zawodowego kierowcę, którego stale nie było w domu. Zabójstwo syna Justina miało być formą zemsty na mężu. Olivia została zamordowana, ponieważ była świadkiem śmierci Justina.
Elżbieta Plackowska została oskarżona o podwójne morderstwo z premedytacją, działanie ze szczególnym okrucieństwem i zabicie zwierząt domowych. Podobnie jak w przypadku Macieja Kotlińskiego, zbrodnia mogła być wynikiem nieleczonej choroby psychicznej. Z dokumentów prokuratury wynika, że Plackowska została dwukrotnie poddana ewaluacji psychiatrycznej. Ewaluacja przeprowadzona na wniosek prokuratury powiatu DuPage składa się z 900 stron. Dotychczasowe ustalenia biegłych oceni Phillip Resnick, renomowany psychiatra z Ohio, który był ekspertem m.in. w sprawach Theodora Kaczynskiego „Unabombera”, Timothy’ego McVeigha i „Kanibala z Milwaukee” Jeffreya Dahmera.
Obrońcy Plackowskiej będą starali się przekonać sąd o jej niepoczytalności w momencie popełnienia zbrodni. Jeśli sędzia uzna ją za niepoczytalną, oskarżona zostanie umieszczona w stanowym szpitalu psychiatrycznym i nie zostanie uznana za winną morderstwa. Będzie też mogła ubiegać się o zwolnienie ze szpitala, a taki scenariusz byłby możliwy, jeśli komisja psychiatrów uzna, że jej stan jest na tyle stabilny, że chora może funkcjonować w społeczeństwie bez stwarzania niebezpieczeństwa dla siebie i osób trzecich. Natomiast jeśli zostanie uznana winną, resztę życia spędzi w więzieniu.
2 grudnia br., podczas ostatniego, 33. już przesłuchania przed sędzią miała zapaść decyzja dotycząca daty rozpoczęcia procesu Elżbiety Plackowskiej, jednak jej adwokat złożył wniosek o trzecią, niezbędną przed rozpoczęciem procesu ekspertyzę biegłych psychiatrów. Elżbieta Plackowska po raz kolejny stanie przed sądem 18 stycznia. Czy sędzia wyznaczy datę rozpoczęcia procesu, na który oczekują rodziny ofiar i chicagowska Polonia? Na to pytanie nie sposób odpowiedzieć.
Grzegorz Dziedzic
[email protected]
Reklama